Patrząc na ceny baterii słonecznych w ostatnich latach widać niekończący się trend spadkowy. Jak podaje IMS Research, ceny ogniw fotowoltaicznych spadły o ponad 70% w czasie ostatnich 12 miesięcy z ceny 1USD/W w pierwszym kwartale 2011 do 0.30USD/W w pierwszym kwartale 2012. Za cenami ogniw szybują na dół ceny modułów fotowoltaicznych. Tylko w pierwszym kwartale 2012 ceny modułów fotowoltaicznych spadły o 48%. To, co może cieszyć potencjalnych nabywców instalacji fotowoltaicznej przyprawia o zawrót głowy producentów, którzy dochodzą do ściany w możliwościach obniżki cen. Konkurencja staje się naprawdę ostra i wygrywają najtańsi, czyli chińczycy.
Za 5 lat Niemcy bez produkcji paneli fotowoltaicznych.
Kilka lat temu mówiło się, że chińczycy, co najwyżej wypełnią na rynku niszę tanich i słabej, jakości paneli, które z uwagi na przodującą na świecie niemiecką technologię nigdy nie wyprą rodzimej (europejskiej) produkcji. Rzeczywistość pokazała, że produkcja baterii słonecznych nie jest wiedzą tajemną a znajdująca się na rynku technologia doszła praktycznie do granic ulepszeń. W takich warunkach konkurencja między firmami przeniosła się głównie na pole ceny. Dodatkowo okazało się, że kupując Niemieckie linie produkcyjne można wytwarzać panele fotowoltaiczne o parametrach nie gorszych niż w Europie. Produkcja nie wymaga także licznej i wysoce wykwalifikowanej kadry. Przynajmniej takiej kadry, której nie dałoby się uzyskać po relatywnie krótkim przeszkoleniu. W taki o to sposób w przeciągu 5 lat rynek fotowoltaiczny wywrócił się do góry nogami. Chińskie firmy zdominowały światowy rynek a niemieckie zaczęły upadać. Z pewnym niedowierzaniem doszła do mnie informacja mówiąca, że firma legenda niemiecki Q-cell złożył końcem marca wniosek o upadłość. Można by rzec. Jak Q-cell może upaść to, kto nie może? W niemieckiej branży fotowoltaicznej ewidentnie widać starach.
Tonący chińczyka się chwyta.
Europejska, Japońska i amerykańska branża PV zauważyła, że jedynie obniżenie kosztów produkcji pozwoli utrzymać się im na rynku z tego też względu często za euro-amerykańsko brzmiącymi markami kryją się chińskie, tajwańskie czy malezyjskie baterii słoneczne. Fabryka w Azji czy spółka joint venture to dla wielu firm jedyny ratunek pozwalający obniżyć koszty produkcji i utrzymać się na trudnym rynku. Jednak czy chiński produkt pod niemiecką marką jest lepszy od chińskiego produktu pod chińską marką pozostaje zawsze do oceny dla kupującego.
Za 5 lat Niemcy bez produkcji paneli fotowoltaicznych.
Kilka lat temu mówiło się, że chińczycy, co najwyżej wypełnią na rynku niszę tanich i słabej, jakości paneli, które z uwagi na przodującą na świecie niemiecką technologię nigdy nie wyprą rodzimej (europejskiej) produkcji. Rzeczywistość pokazała, że produkcja baterii słonecznych nie jest wiedzą tajemną a znajdująca się na rynku technologia doszła praktycznie do granic ulepszeń. W takich warunkach konkurencja między firmami przeniosła się głównie na pole ceny. Dodatkowo okazało się, że kupując Niemieckie linie produkcyjne można wytwarzać panele fotowoltaiczne o parametrach nie gorszych niż w Europie. Produkcja nie wymaga także licznej i wysoce wykwalifikowanej kadry. Przynajmniej takiej kadry, której nie dałoby się uzyskać po relatywnie krótkim przeszkoleniu. W taki o to sposób w przeciągu 5 lat rynek fotowoltaiczny wywrócił się do góry nogami. Chińskie firmy zdominowały światowy rynek a niemieckie zaczęły upadać. Z pewnym niedowierzaniem doszła do mnie informacja mówiąca, że firma legenda niemiecki Q-cell złożył końcem marca wniosek o upadłość. Można by rzec. Jak Q-cell może upaść to, kto nie może? W niemieckiej branży fotowoltaicznej ewidentnie widać starach.
Tonący chińczyka się chwyta.
Europejska, Japońska i amerykańska branża PV zauważyła, że jedynie obniżenie kosztów produkcji pozwoli utrzymać się im na rynku z tego też względu często za euro-amerykańsko brzmiącymi markami kryją się chińskie, tajwańskie czy malezyjskie baterii słoneczne. Fabryka w Azji czy spółka joint venture to dla wielu firm jedyny ratunek pozwalający obniżyć koszty produkcji i utrzymać się na trudnym rynku. Jednak czy chiński produkt pod niemiecką marką jest lepszy od chińskiego produktu pod chińską marką pozostaje zawsze do oceny dla kupującego.
Udział poszczególnych krajów w produkcji baterii słonecznych |
A co się dzieje na polskim podwórku? Ostatnio wyczytałem, że Polska ma największe tempo wzrostu na rynku kolektorów słonecznych w Europie w co nie chce mi się wierzyć. Zeszłoroczne obroty na tym rynku wyniosły 500 mln zł. Cytuję za http://ioze.pl/energetyka-sloneczna/aktualnosci/rynek-kolektorow-slonecznych-w-polsce-wart-jest-500-mln-zl-wyniki-badan-instytutu-energetyki-odnawialnej
OdpowiedzUsuńdziarski
Jeżeli chodzi o fotowoltaikę to nadal jest umiarkowany marazm z dużą chęcią do działania
OdpowiedzUsuń@wario: ciekawe, jaki wpływ na ten wzrost miał "świetny" program rozdawania publicznych pieniędzy bankierom i instalatorom kolektorów, zwany "dotacjami do kolektorów"?
OdpowiedzUsuńTylko co ma wspólnego kolektor i dopłaty do niego jeśli mowa tu o ogniwach fotowoltaicznych do których póki co dopłat niema (mylę się??)
OdpowiedzUsuńNiestety ceny paneli w Polsce nadal są wygórowane i chwile trzeba będzie poczekać zanim zejdzie aż tak w dół.
Konrad
Ceny ogniw fotowoltaicznych też mają spaść po skomercjalizowaniu technologii druku elastycznych ogniw na plastiku opracowywanej w ramach współpracy unijnej: http://www.chronmyklimat.pl/energetyka/odnawialne-zrodla-energii/14191-przeksztalcanie-energii-ruszaja-prace-nad-elastycznymi-drukowanymi-na-plastiku-panelami-slonecznymi Jak znam życie trochę czasu minie ale chyba warto poczekać.
OdpowiedzUsuńMam takie pytanie do autora bloga, jak wyglądają ceny paneli i moce zainstalowane w Europie i na świecie w pierwszym kwartale 2012 roku. Zwolniło coś, w stosunku do 2011 czy dalej szybki wzrost?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Co do cen to nadal spadają. O zainstalowanych mocach nie mam danych jednak mówi się że ten rok może być trudny dla fotowoltaiki z uwagi na obcinanie wsparcia w wielu kluczowych krajach
OdpowiedzUsuń