W tym tygodniu prezes ESB (główny dostawca prądu na zielonej wyspie) przedstawił długo okresowy plan rozwoju, którego celem ma byś osiągniecie przez spółkę zerowej emisji, CO2 w roku 2035. Koszty inwestycji oszacowano na ok. 22mld euro, z czego ok. 11mld zostanie zainwestowane w odnawialne źródła energii (farmy wiatrowe, wykorzystanie energii pływów, fal…) 10mld zostanie przeznaczone na poprawę infrastruktury a ok. 1mld zostanie przeznaczone na czyste technologie węglowe. Z planów spółki wynika, że do roku 2020 aż 30% energii będzie pochodzić ze źródeł odnawialnych!! Z powodu, że ESB dostarcza energię do większości domostw w Irlandii sprawa była szeroko komentowana i dyskutowana główne pytanie, jakie się pojawiało to ile za to zapłaci irlandzki konsument? I tu zaskoczenie jak odpowiada prezes inwestycje nie przyczynią się do wzrostu cen energii…… dodając zaraz, że są to działania wręcz niezbędne, które uchronią spółkę przed zakupem drogich limitów emisji, CO2 i wzrostem kosztów produkcji prądu. Jednocześnie zaoszczędzona w przyszłości 15mln ton emisja, CO2 może być źródłem dochodu (ciekawe, kto ją chętnie kupi). Musze przyznać, że nie dowiedziałem się skąd, ESB pozyska pieniądze na te inwestycje jednak mało, kogo to tu interesuje – skoro nie zapłaci konsument to reszta jest mało ważna:).
Jak to jest że w Polsce tylko wylicza się ile przyjdzie mam dopłacić do zwiększonych limitów i o ile wzrosną ceny energii + 75% , 100%, 150% …… a w innych krajach takich jak Irlandia można reformować infrastrukturę, zredukować emisję CO2, nie zwiększyć kosztów a w dodatku jeszcze na tym zarobić – same limity ESB są warte na wolnym rynku ok. pół miliarda euro.
Może, jeżeli kolejne polskie rządy przestałyby wymachiwać szabelką w europie twierdząc, że Polska węgle stoi i nam limity po prostu się należą a zaczęły przygotować konkretne plany restrukturyzacji polskiej, państwowej energetyki jednocześnie pozyskując na to jak najwięcej europejskich funduszy. Może teraz uniknęlibyśmy wizji narodowej składki na irlandzkie limity, CO2.
Można w nieskończoność dyskutować o sprawiedliwości rozdziału limitów emisji i zasadności ich handlu na wolnym rynku (sam mam krytyczne o tym zdanie), ale nic to nie zmieni. Czas na dyskusje się już skończył teraz należy przejść do czynów. Tylko proszę nie kłamać, że to musi kosztować. Trzeba jasno powiedzieć, że wzrost cen będzie spowodowany odkładaniem w nieskończoność niezbędnych inwestycji, zaniedbaniami, brakiem planu, czy czystą nieudolnością. Przecież najłatwiej powiedzieć, że inaczej się nie da, dodatkowe koszty dodać do rachunków i po sprawie. Ciężko jest tu obwiniać obecny rząd o tą sytuację jednak znamienne jest w okresie rządów Pana Donalda Tuska w Irlandii na którą się wiele razy powoływał zrobiono w tym czasie bardzo wiele nie tylko dla rozwoju energetyki odnawialnej ale dla całego zrównoważonego rozwoju energetycznego kraju kiedy w Polsce nie przedstawiono nawet konkretnego planu w tej sprawie? – Nie napawa mnie to optymizmem na przyszłość.
Pozdrawiam