W komentarzu pod ostatnim wpisem czytelnik bloga zasugerował miedzy innymi, że ruszający program dopłat do kolektorów jest wynikiem skutecznego lobbingu producentów. Trudno się z pewnymi tezami tego komentarza nie zgodzić. Osobiście nie wydaje mi się fortunne tak wysokie wsparcie dobrze ugruntowanej i dynamicznie rozwijającej się technologii. Jednak zasadnicze pytanie nie powinno brzmieć czy NFOŚiGW powinien wspierać słoneczne systemy grzewcze, biogazownie, biomase itd bo w miarę posiadanych funduszy powinien wspierać wszystkie pro-ekologiczne inwestycje. Zasadnicze pytanie to, jakie kryteria stosuje NFOŚiGW wybierając technologię do wsparcia i dobierając wysokość wsparcia. Patrząc na poszczególne programy priorytetowe czy w końcu na program kolektorowy dochodzę do wniosków, że NFOŚiGW niema żadnych logicznych zasad wydawania pieniędzy i podejrzewam, że podczas przygotowania programu nie są robione żadne porządne analizy korzyści i kosztów społecznych. Dlaczego tak uważam? - Gdyż jak byłyby robione to wiele programów nie powinno istnieć :)
Wracając do podstaw cytuję” NFOŚiGW jest... filarem polskiego systemu finansowania ochrony środowiska (...) Najważniejszym zadaniem Narodowego Funduszu w ostatnich latach jest efektywne i sprawne wykorzystanie środków z Unii Europejskiej przeznaczonych na rozbudowę i modernizację infrastruktury ochrony środowiska w naszym kraju."
Podchodząc do zadań NFOŚiGW od strony logiki jego celem w energetyce jest wspieranie działań zmniejszających negatywne skutki wytwarzania energii. Z uwagi, że fundusz ma ograniczone środki kolejną logiczną tezą jest, że powinien wydawać je w sposób najbardziej efektywny tzn w taki, w którym przy najmniejszym nakładem finansowym uzyskuje największy efekt ekologiczny. Trzecią ważną tezą są zasady przyznawania funduszy. Z uwagi ,że NFOŚiGW jest instytucją publiczną kryteria jakimi się kieruje powinny być przeżyte i jasne.
Niestety w działaniach NFOŚiGW tej logiki zupełnie nie znajduje! Weźmy ten nieszczęsny program kolektorowy.
Wracając do podstaw cytuję” NFOŚiGW jest... filarem polskiego systemu finansowania ochrony środowiska (...) Najważniejszym zadaniem Narodowego Funduszu w ostatnich latach jest efektywne i sprawne wykorzystanie środków z Unii Europejskiej przeznaczonych na rozbudowę i modernizację infrastruktury ochrony środowiska w naszym kraju."
Podchodząc do zadań NFOŚiGW od strony logiki jego celem w energetyce jest wspieranie działań zmniejszających negatywne skutki wytwarzania energii. Z uwagi, że fundusz ma ograniczone środki kolejną logiczną tezą jest, że powinien wydawać je w sposób najbardziej efektywny tzn w taki, w którym przy najmniejszym nakładem finansowym uzyskuje największy efekt ekologiczny. Trzecią ważną tezą są zasady przyznawania funduszy. Z uwagi ,że NFOŚiGW jest instytucją publiczną kryteria jakimi się kieruje powinny być przeżyte i jasne.
Niestety w działaniach NFOŚiGW tej logiki zupełnie nie znajduje! Weźmy ten nieszczęsny program kolektorowy.
- Dlaczego dopłaty są w wysokości 45% kosztów kwalifikowanych?
- Dlaczego koszty instalacji a nie uzysk energii, mają wpływ na wysokość dotacji?
- Dlaczego wysokość dotacji nie jest uzależniona od zastępowanego przez instalację paliwa lub energii.
Zupełnie inny efekt ekologiczny będzie w przypadku, gdy beneficjent do ogrzewanie CWU używał energii elektrycznej, pompy ciepła a inna, gdy używa gazu! A jednak dotacja będzie taka sama
Śmiem twierdzić, że NFOŚiGW 45% kwotę dopłaty wziął z „sufitu” a cały program nie da się logicznie uzasadnić analizą korzyści środowiskowych.
W mojej ocenie każdy program dopłat w ramach NFOŚiGW powinien być poparty analizą korzyści środowiskowych, w których wyceniana byłaby redukcja zanieczyszczeń, jako korzyść dla środowiska i społeczeństwa. Na podstawie takiej wyceny można precyzyjnie ustalić wysokość dopłaty, która będzie równowartością ponoszonych społecznie kosztów równoważnej emisji zanieczyszczenia.
W ramach UE od wielu lat prowadzone są badania nad wyceną zewnętrznych kosztów produkcji energii. W ramach projektu ExternE (tu link do polskiej publikacji na ten temat) oszacowano skutki emisji poszczególnych zanieczyszczeń i wyceniono je w wartości pieniężnej. Finalne posługiwanie się metodą ExternE w energetyce odnawialnej jest bardzo proste. W przypadku kolektorów tak wycena mogłaby wyglądać następująco.
Dla energii elektrycznej
| Emisja w polskich elektrowniach kg/MWh | Koszty zł/kg | zł/MWh |
|
CO2 | 824 | 0.08 | 65.9 |
|
SO2 | 3.126 | 18.056 | 56.4 |
|
NOx | 1.39 | 8.34 | 11.6 |
|
Pyły | 0.116 | 42.188 | 4.9 |
|
|
|
|
|
|
Koszty społeczne i środowiskowe produkcji energii | 138.85 | zł/MWh | ||
0.1388495 | zł/kWh |
Zaoszczędzona 1 MWh to redukcja zanieczyszczeń o korzyściach dla społeczeństwa, klimatu, środowiska w kwocie 138.85 zł. Zastępując elektryczny podgrzewacz kolektorami, które rocznie wyprodukują netto 400kWh i będą pracowały przez 20 lat dając sumaryczny uzysk 8 000kWh NFOŚiGW mógłby do nich w czystym sumieniem dopłacić 8 000*0.1388495 = 1110.80zł jak sumę kosztów środowiskowych
Zastanawiam się od jakiegoś czasu, czy nie stowarzyszenia religijnego opierającego się na kulcie Słońca (np. kult egipskiego boga Słońca Ra - jest obecnie znany jako wskaźnik oddawania barw świetlówek itp )
OdpowiedzUsuńMożna by wówczas traktować panele słoneczne jako przedmioty kultu religijnego i odliczać sobie np. darowiznę na cele kultu religijnego (do 6% dochodu).
Taki Amon jest bogiem niewidzialnego wiatru, więc nadawał by się na odliczanie podatku od wiatraków.
Skoro Kościół Rzymski sprzedaje pieczywo i nie płaci od tego podatku - konkretnie to pieczywo daje za darmo, ale trzeba/wypada rzucić na tacę, to pożytek ekonomiczny z analogicznej proekologicznej organizacji religijnej byłby znaczny, prawda?
Ad.1.
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie 45% wzięte z sufitu lub ewentualnie oparte na jakiejś tam kalkulacji.
Ad.2 i 3.
Bo to trudno policzyć. Przedstawić fakturę jest proste a policzyć uzysk już niekoniecznie. Wiadomo, że instytucje publiczne cierpią na niedostatek ekspertów. Pewnie nie było komu wyliczyć algorytmu.
deYot
@deYot
OdpowiedzUsuńBo to trudno policzyć. Przedstawić fakturę jest proste a policzyć uzysk już niekoniecznie. Wiadomo, że instytucje publiczne cierpią na niedostatek ekspertów. Pewnie nie było komu wyliczyć algorytmu.
Opracowanie takiego algorytmu nie jest przesadnie skomplikowane. A brak ekspertów nie jest uzasadnieniem nieefektywnego wydawania pieniedzy