Pytanie, jakie nurtuje wielu miłośników elektrycznych pojazdów to czy doczekamy się w Polsce powszechnej elektryfikacji transportu?
W długim horyzoncie powiedzmy 30 - 40lat dla elektryfikacji transportu niema alternatywy, gdyż po prostu fizycznie zbraknie nam ropy. W mojej ocenie do elektryfikacji dojdzie jednak znacznie szybciej i na znaczący udział pojazdów elektrycznych w transporcie przyjdzie nam czekać w granicach dekady. Jest tu oczywiście wiele czynników, które mogą przyśpieszyć lub spowolnić ten proces. Obecny rozwój EV napędzały głównie wysokie ceny ropy i hamowały ograniczenia dostępnych akumulatorów. Także patrząc w przyszłość, jeżeli światowe ożywienie gospodarcze przełoży się na wzrost popytu i ceny ropy. Presja na elektryfikacje będzie systematycznie rosła nie tylko ze strony Państw, lecz samych konsumentów zwłaszcza tych wrażliwych na wzrost cen transportu. W takim scenariuszu pytanie, kogo stać w Polsce na elektryczny samochód szybko straci na znaczeniu gdyż to posiadanie samochodu spalinowego będzie synonimem luksusu. Należy zauważyć, że już obecnie szeroką popularyzację pojazdów elektrycznych ogranicza jedynie technologia gromadzenia energii. Przyjmując, że ceny ropy i paliw będą utrzymywać się w najbliższej dekadzie na umiarkowanym poziomie. Postęp technologii gromadzenia energii i co za tym idzie spadek cen wydajnych akumulatorów uczyni naturalnie samochody elektryczne konkurencyjnymi cenowo.
Zakładając nawet, że czynniki 1 i 2 się nie spełnią, czyli ani ropa nie będzie drożeć ani ceny akumulatorów spadać. Należymy, przecież do UE i z pewnością Bruksela zadba, aby elektryczne pojazdy się rozwijały. Przypomnę, że od 4 grudnia powinny obowiązywać zapisy dyrektywy 2009/33/WE, która nakłada na instytucje publiczne kierowanie się przesłankami zużycia energii, emisji CO2 lub emisji zanieczyszczeń przy wyborze pojazdów. Patrząc na zapisy dyrektywy widać, że premiują one alternatywne pojazdy niskoemisyjne jak np. elektryczne. W mojej ocenie w niedalekiej przyszłości możemy spodziewać się kolejnych regulacji na szczeblu wspólnotowym promujących elektryfikację transportu. Oczywiście część z zapisów będzie konsekwencją unijnego planu ograniczania emisji zanieczyszczeń. Z drugiej strony patrząc jak ochoczo europejskie koncerny inwestują w badania nad elektrycznymi pojazdami mam nieodparte wrażenie, że wkrótce będą chciały nas do nich przekonać. Po dobroci lub na przymus!
W długim horyzoncie powiedzmy 30 - 40lat dla elektryfikacji transportu niema alternatywy, gdyż po prostu fizycznie zbraknie nam ropy. W mojej ocenie do elektryfikacji dojdzie jednak znacznie szybciej i na znaczący udział pojazdów elektrycznych w transporcie przyjdzie nam czekać w granicach dekady. Jest tu oczywiście wiele czynników, które mogą przyśpieszyć lub spowolnić ten proces. Obecny rozwój EV napędzały głównie wysokie ceny ropy i hamowały ograniczenia dostępnych akumulatorów. Także patrząc w przyszłość, jeżeli światowe ożywienie gospodarcze przełoży się na wzrost popytu i ceny ropy. Presja na elektryfikacje będzie systematycznie rosła nie tylko ze strony Państw, lecz samych konsumentów zwłaszcza tych wrażliwych na wzrost cen transportu. W takim scenariuszu pytanie, kogo stać w Polsce na elektryczny samochód szybko straci na znaczeniu gdyż to posiadanie samochodu spalinowego będzie synonimem luksusu. Należy zauważyć, że już obecnie szeroką popularyzację pojazdów elektrycznych ogranicza jedynie technologia gromadzenia energii. Przyjmując, że ceny ropy i paliw będą utrzymywać się w najbliższej dekadzie na umiarkowanym poziomie. Postęp technologii gromadzenia energii i co za tym idzie spadek cen wydajnych akumulatorów uczyni naturalnie samochody elektryczne konkurencyjnymi cenowo.
Zakładając nawet, że czynniki 1 i 2 się nie spełnią, czyli ani ropa nie będzie drożeć ani ceny akumulatorów spadać. Należymy, przecież do UE i z pewnością Bruksela zadba, aby elektryczne pojazdy się rozwijały. Przypomnę, że od 4 grudnia powinny obowiązywać zapisy dyrektywy 2009/33/WE, która nakłada na instytucje publiczne kierowanie się przesłankami zużycia energii, emisji CO2 lub emisji zanieczyszczeń przy wyborze pojazdów. Patrząc na zapisy dyrektywy widać, że premiują one alternatywne pojazdy niskoemisyjne jak np. elektryczne. W mojej ocenie w niedalekiej przyszłości możemy spodziewać się kolejnych regulacji na szczeblu wspólnotowym promujących elektryfikację transportu. Oczywiście część z zapisów będzie konsekwencją unijnego planu ograniczania emisji zanieczyszczeń. Z drugiej strony patrząc jak ochoczo europejskie koncerny inwestują w badania nad elektrycznymi pojazdami mam nieodparte wrażenie, że wkrótce będą chciały nas do nich przekonać. Po dobroci lub na przymus!
Z większością punktów należy się zgodzić. Ale ponieważ potakiwanie jest mało twórcze, wolę przyjąć rolę ‘advocatus diaboli’ i wskazywać słabe punkty niż potakiwać. Jedynie rzeczowy spór ma szansę przywołać na światło dzienne rzeczowe argumenty za i przeciw.
OdpowiedzUsuńNa początek: brak definicji ‘powszechnej elektryfikacji transportu’. Czy elektryfikacja ‘jest powszechna’ gdy 80% pojazdów jest na prąd, czy wtedy, gdy 20% pojazdów jest na prąd? Czy procent dotyczy nowo produkowanych pojazdów, czy będących w eksploatacji?
Czy procent liczymy od wszystkich pojazdów, czy tylko od tych które potrafimy zelektryfikować? Bo, o ile są plany produkcji autek miejskich, o tyle o produkcji elektrycznych tirów czy autobusów dalekobieżnych jest już trochę ciszej, nie wspominając już o maszynach budowlanych.
Jeśli nie zdefiniujemy ‘celu’, to nawet porażkę będziemy mogli nazwać sukcesem, bo przecież nie podawaliśmy ile procent ma być i czego.
Ja proponuję do dalszej dyskusji przyjąć zdroworozsądkowe podejście, że elektryfikacja jest powszechna, gdy na ulicy łatwiej zetknąć się z pojazdem elektrycznym niż spalinowym. Oznacza to, że ponad 50% eksploatowanych pojazdów ma napęd elektryczny. Liczmy te pojazdy, na które wymagane są najpopularniejsze ‘prawa jazdy’, czyli samochody osobowe, ciężarowe, autobusy, motocykle, ale wyłączamy ciężkie maszyny budowlane, rowery, większość skuterów i quad-ów które nie wymagają prawa jazdy.
(cdn)
Gdy już zdefiniowaliśmy procenty, policzmy pojazdy. W 2001r szacowano liczbę samochodów na 400 milionów. Możemy założyć, jest ich już okrągłe 500mln (z czego połowa w USA) i ciągle rośnie. Załóżmy, że na świecie ilość aut zatrzymała się na 500 mln, a produkcja zatrzymała na 65 mln (tzn. na każde nowe przypada jedno złomowane). Przy takim założeniu, trzeba czterech lat by wymienić połowę używanych aut na elektryczne. Czy to oznacza, że światowa elektryfikacja w tym dziesięcioleciu jest możliwa? Ale, ale ..., założyliśmy nierealną rzecz – że od dzisiaj ‘magicznie’ każda fabryka zamiast spalinowych zaczyna wypuszczać wyłącznie elektryczne auta. W rzeczywistości udział elektryków w produkcji będzie rósł stopniowo. Skorzystajmy z danych w tej strony: http://www.samochodyelektryczne.org/produkcja_samochodow_elektrycznych_w_latach_2008-2012.htm
OdpowiedzUsuńWynika z nich, że począwszy od 2008r produkcja elektryków rośnie co roku pięciokrotnie. Przewiduje się, że w 2011r sprzedaż wyniesie 75000. Zatem policzmy, zakładając pięciokrotny wzrost udziału elektryków (w stałej produkcji 65mln), w którym roku produkcja elektryków będzie większa od spalinowych .... Mi wyszło, że stanie się to w 2015r. Dopiero wtedy elektryków zacznie się produkować na tyle dużo, że zaczną w większym tempie zastępować spalinowe. Już tu wydaje się że to termin dziesięcioletni jest zagrożony ...
A tu powinny odezwać się głosy, że pięciokrotny wzrost udziału jest realny tylko w początkowej fazie, gdy oznacza to małą ilość sztuk. I racja – nawet powyższa strona informuje że, o ile w 2011r wyprodukuje się 75000 to w 2012r już tylko 150000 czyli wzrost dwukrotny. Zatem przyjmijmy, że od 2012r produkcja rośnie tylko/aż dwukrotnie. Okazuje się, że produkcja elektryków będzie większa od spalinowych w roku ... 2020.
Zauważmy, że w powyższym nie ma nic o przeszkodach technologicznych, kosztach, dopłatach, a jedynie o możliwościach zwiększania produkcji, i zastępowaniu tego, co już wyprodukowano.
To wszystko można by zaprezentować dużo ładniej na wykresach, wykonać parę symulacji itd, ale możliwości systemu komentarzy są ograniczone, i mi brak czasu, by to robić. Mam tylko nadzieję, że powyższe przybliżyło nieco skalę 'powszechnej elektryfikacji'
ps. Jeśli się w czymś ‘machnąłem’, to proszę o korektę.
Rok temu, w komentarzach pod artykułem
OdpowiedzUsuńhttp://solaris18.blogspot.com/2009/08/pojawia-sie-szansa-na-rozwoj-domow-off.html
podnosiłem temat metali ziem rzadkich wydobywanych w Chinach.
Temat ma ciąg dalszy i to całkiem nieciekawy:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,8428192,Kto_sie_boi_chinskich_kwot_na_pierwiastki.html
Niedobory tych surowców na pewno nie pomogą elektryfikacji samochodów :(
Hej,
OdpowiedzUsuńO tym, że podobno Chiny wstrzymały dostawy metali ziem rzadkich czytałem niedawno. Jednak wątpię, aby ich brak, a w konsekwencji wyższa cena (import z innych państw) uderzyła akurat w EV. Każdy na tym straci.
http://www.samochodyelektryczne.org/metale_ziem_rzadkich_a_samochody_elektryczne.htm
Jeśli chodzi o elektryfikację. Przy założeniu, że EV jest technologią przyszłości, która zdominuje rynek, przyjdzie nam na tą dominację zaczekać pewnie ze 30-40 lat. Oczywiście w pewnych obszarach (duże miasta, drugie auta w rodzinie) postęp może następować znacznie szybciej. Optymistyczne prognozy mówią o 10% sprzedaży EV w 2020r.
Pozdrawiam
RaveN
Może wreszcie zacznie opłacać się przetwarzanie lubińskich szlamów anodowych, które zawierają znaczny udział pierwiastków ziem rzadkich. Jak dotąd relatywnie niskie chińskie ceny, blokowały inwestycje w Polsce. Może wreszcie uda się przełamać ten impas.
OdpowiedzUsuń@ jako
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi na Twój polemiczny komentarz powiem tak. Dla mnie powszechna elektryfikacja to znaczący udział EV w sprzedaży (mówimy o elektryfikacji a nie zelektryfikowaniu). Kontynuując zawsze będziemy mówić tu o procesie. Elektryfikacja będzie powszechna gdy procentowe przyrosty samochodów elektrycznych będą rosły znacząco rosły.
Przykładowo jeżeli w w roku 1 udział EV w sprzedaży wyniesie 1% a w roku 2 5% a w roku 3 - 10% to elektryfikacja zaczyna być powszechna.
@ reszta
Problem niedoboru metali ziem rzadkich jest wyolbrzymiany. Tu zgodzę się z gawką rosnący popyt u wzrost cen tych metali zwiększ z czasem recykling i przykładowo dla środowiska może mieć pozytywny efekt. Proszę zauważyć że bardzo rzadki ind od lat wykorzystuje branża elektroniki i kryzysu na tym polu nie widać.
@ Bogdan
OdpowiedzUsuńJest bardzo prawdopodobne, że w najbliższych latach udział EV będzie rósł np dwukrotnie co roku. Tu się zgadzamy. Problem zacznie się dopiero, gdy nasyci się nisza bogatych, którzy kupują EV jako modną ciekawostkę nie patrząc na koszty. Do tego czasu przemysł będzie musiał uporać się z wysokim kosztem EV i wieloma wadami EV jeśli chce wyjść poza niszę.
@ metale ziem rzadkich (MZZ)
Nie napisałem, że ich potencjalne niedobory zaszkodzą, ale, że 'nie pomogą'.
Wiele obecnych rozwiązań bliskich EV wykorzystuje dużo MZZ (np Prius). Jeśli inżynierowie nie mogą wykorzystać części zdobytych doświadczeń, a przy opracowywaniu nowych rozwiązań muszą uwzględniać nowe ograniczenia (potencjalny niedobór MZZ) to ich praca nie staje się od tego łatwiejsza. Tylko tyle i aż tyle.
Sięgając poza EV, to odwalono wiele pracy nad doskonaleniem urządzeń z magnesami trwałymi, i teraz okazuje się, że efektów tej pracy nie będzie można wykorzystać w takim zakresie jak planowano.
@jako
OdpowiedzUsuńnie ulega wątpliwości że aby EV były realną i powszechną alternatywą dla aut spalinowych muszą muszą wykonać skok technologiczny w dziedzinie gromadzenia energii. Tu się nie będę spierał przy obecnych cenach/możliwości EV to produkt niszowy. Na szczęście widać tu postęp technologiczny a rosnące zainteresowanie EV pozwala pozyskiwać środku na rozwój technologii.
Zdecydowanie się zgadzam, że wzrost ilości samochodów elektrycznych będzie znacznie większy w najbliższych latach. Ostatnio stało się to bardzo modne i to także czynnik, który znacznie wpływa na wzrost tej liczny. W ciągu ostatniego roku liczba stacji ładowania w Trójmieście zwiększyła się kilkukrotnie.
OdpowiedzUsuńCiekawy temat, świetny tekst
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Podoba mi się
OdpowiedzUsuńSuper ciekawy wpis
OdpowiedzUsuńCiekawe informacje
OdpowiedzUsuń