Oglądając poszczególne mieszkania odnoszę dziwne wrażenie, że z pośród klientów tylko ja pytam o zużycie energii przez dany budynek i koszty ogrzewania. Mając już kilka wizyt za sobą w różnych mieszkaniach zauważyłem że żaden agent nie przyniósł ze sobą certyfikatu energetycznego budynku mając za to zawsze teczkę innych znacznie mniej istotnych papierów. Oczywiście na moją prośbę taki certyfikat otrzymuję mailem jednak tu zawsze przychodzi jeszcze większe rozczarowanie. Obecnie wznoszone budynki są bardzo nie energooszczędne zazwyczaj 110 – 150 kWh/m2 po drugie certyfikaty sporządzane są dla całych budynków a nie poszczególnych lokali z tego względu trudno określić ile energii zużyje konkretne mieszkanie. Nie trzeba być ekspertem, aby zauważyć, że mieszkanie narożne na ostatnim piętrze będzie wymagało znacznie więcej energii do ogrzewania niż mieszkanie w centrum budynku ogrzewane z trzech stron przeze sąsiadów.
Widać, że ci, którym zależało na tym, aby świadectwa energetyczne były fikcją osiągnęli swój cel w 100%. Pokraczny sposób sporządzania charakterystyki powiązany z brakiem kampanii informacyjnej dla konsumentów sprawiają, że certyfikatów w obecnym kształcie w ogóle mogłoby nie być. Do tego niezmiernie łagodne normy strat ciepłą z budynków sprawiają, że w Polsce buduje się ciągle wyjątkowo nie energooszczędnie. W jednym z mieszkań, jakie oglądałem w pięknym nieście Krakowie deweloper zafundował aż 5 cm styropianu na ścianach twierdząc przy tymże mieszkanie będzie ciepłe :) – tylko jakim kosztem :( . Dla dewelopera kolosalna oszczędność na ociepleniu przy budowaniu całego osiedla a dla 90 % nieświadomych klientów i tak ten fakt wielkiego znaczenia niema przy zakupie. Dopiero po kilku latach może zauważą że przepłacają za ogrzewanie. Ja uważając się za świadomego konsumenta mogę takie inwestycje omijać szerokim łukiem jednak takie podejście wśród deweloperów jest powszechne i niestety chcąc mieć własne M muszę zaakceptować, że moje nowe mieszkanie nie będzie efektywne energetycznie.