Komisja Europejska ujawniła jakiś czas temu mapę drogową transformacji wspólnotowej gospodarki do roku 2050. Choć propozycje nie są wiążącym prawem a horyzont czasowy jest bardzo odległy założenia Komisji Europejskiej zawierają kilka interesujący aspektów. Kluczowym założeniem mapy drogowej jest radykalne obniżenie emisji, CO2 i rozwój niskoemisyjnych technologii wytwarzania energii. Takie kierunek rozwoju ma zapewnić system handlu uprawnieniami do emisji. Stabilny ciągły wzrost kosztów, CO2 będzie wymuszał wdrażanie niskoemisyjnych i oszczędnych energetycznie technologii. Spośród wszystkich sektorów największe zmiany czekają energetykę. W odniesieniu do roku 1990 redukcja emisji, CO2 przy wytwarzaniu energii ma wynieść od -54 do -68% w 2030 czyli już za 18 lat i od -93 do -99% w 2050 czyli za 38 lat. Choć horyzont czasowy może wydawać się odległy z punktu widzenia planowania inwestycji energetycznych jest to ostatni dzwonek dla podjęcia odpowiednich działań. Zakładając hipotetycznie, że propozycje KE dekarbonizacji gospodarki weszłyby w rzycie, jaki sens ekonomiczny miałoby uruchamianie nowych bloków węglowych w Polsce, które z roku na rok będą stawać się źródłem coraz droższej energii? Komisja Europejska widzi kluczową rolę w wytwarzaniu energii w odnawialnych źródłach energii. Przejście od paliw kopalnych do OZE wymaga daleko idących zmian w całej strukturze energetycznej. Niezbędne jest stworzenie inteligentnych sieci przesyłowych wspomaganych systemami gromadzenia energii. Takich inwestycji nie można przeprowadzić w przeciągu kilku lat!
Transformacja unijnej gospodarki w kierunku dekarbonizacji ma także bardzo pragmatyczne aspekty. Zgodnie z wyliczeniami KE ograniczenie emisji będzie wymagało od państw członkowskich inwestycji rzędu 270 mld euro rocznie, czyli ok. 1.5 PKB UE. Jednak poniesienie tych kosztów i pozyskiwanie większości energii ze źródeł odnawialnych pozwoli w przyszłości sporo zaoszczędzić. W wyniku transformacji gospodarki zapotrzebowanie europy na ropę i gaz spadnie w 2050 o połowę, co zredukuje negatywny wpływ wzrostu cen nośników energii na gospodarkę. Przy braku działań rosnące ceny nośników energii mogą obciążać rocznie wspólnotową gospodarkę kosztem rzędu 400 mld euro rocznie. Z tego względu nisko emisyjna gospodarka może według wyliczeń dawać oszczędności między 175 a 320 mld euro rocznie. Do wdrożenia zaproponowanej przez KE mapy drogowej zapewne długa droga. Ciekawe czy w polskiej debacie nad tym tematem górę wezmą doraźne koszty czy możliwość przyszłych oszczędności? Jak długo będziemy w stanie blokować uznawane przez nas niekorzystne dla polskiej gospodarki propozycje? Jak długo mamy prawo nazywać się krajem na dorobku który ciągle przenosi teraźniejsze koszty na przyszłe pokolenia?
Transformacja unijnej gospodarki w kierunku dekarbonizacji ma także bardzo pragmatyczne aspekty. Zgodnie z wyliczeniami KE ograniczenie emisji będzie wymagało od państw członkowskich inwestycji rzędu 270 mld euro rocznie, czyli ok. 1.5 PKB UE. Jednak poniesienie tych kosztów i pozyskiwanie większości energii ze źródeł odnawialnych pozwoli w przyszłości sporo zaoszczędzić. W wyniku transformacji gospodarki zapotrzebowanie europy na ropę i gaz spadnie w 2050 o połowę, co zredukuje negatywny wpływ wzrostu cen nośników energii na gospodarkę. Przy braku działań rosnące ceny nośników energii mogą obciążać rocznie wspólnotową gospodarkę kosztem rzędu 400 mld euro rocznie. Z tego względu nisko emisyjna gospodarka może według wyliczeń dawać oszczędności między 175 a 320 mld euro rocznie. Do wdrożenia zaproponowanej przez KE mapy drogowej zapewne długa droga. Ciekawe czy w polskiej debacie nad tym tematem górę wezmą doraźne koszty czy możliwość przyszłych oszczędności? Jak długo będziemy w stanie blokować uznawane przez nas niekorzystne dla polskiej gospodarki propozycje? Jak długo mamy prawo nazywać się krajem na dorobku który ciągle przenosi teraźniejsze koszty na przyszłe pokolenia?
"Jednak poniesienie tych kosztów i pozyskiwanie większości energii ze źródeł odnawialnych pozwoli w przyszłości sporo zaoszczędzić."
OdpowiedzUsuńGdyby stosowanie OZE pozwalało cokolwiek zaoszczędzić, cała polityka UE w tym względzie, z osławionym systemem "handlu" emisjami na czele, nie byłaby do niczego potrzebna. Nie bardzo rozumiem, na czym miałyby polegać owe oszczędności, skoro jedynym sposobem wygenerowania opłacalności "nowych" źródeł jest sztuczne, radykalne zawyżenie kosztów stosowania paliw kopalnych. Przedsiębiorcy poniosą horrendalne koszty i "zaoszczędzą", bo nie będą musieli płacić wymyślonych przez UE, drakońskich kar za emisję ? Stawia to całą gospodarkę w fatalnym położeniu wobec tej części świata, która regulacje UE ma w d... i żadnych kar za emisję nakładać nie zamierza.
@AAA222
OdpowiedzUsuńOgraniczenie zużycia paliw kopalnych które UE importuje da bezsprzecznie oszczędności - tu można spierać się co do ich wysokości.
jakie będą ceny w przyszłości nikt nie wie, to trochę szklana kula, nie mniej na coś trzeba postawić.
OdpowiedzUsuńPWM
Ostatnio było trochę informacji o ogólnopolskiej wymianie liczników prądu.
OdpowiedzUsuńProponuję zgłębić temat, bo jest istotny np. z punktu widzenia OZE.
Główne pytanie: czy umożliwiają 'pompowanie' do sieci energii wytworzonej przez użytkownika?
dlaczego miałyby umożliwiać? Do kierunku zwrotnego instaluje się osobny licznik (co za tym idzie osobne przewody itp)
OdpowiedzUsuńPWM
Liczniki elektroniczne mogą być dwukierunkowe.
OdpowiedzUsuń'Oddzielny licznik' to wymóg biurokratyczny, a nie techniczny.
Jak taki licznik działa można zobaczyć na filmie pod linkiem prąd za darmo tylko u nas ekipy przy sterze na to nie pozwolą przecierz koledzy muszą zarobić np. przy budowie atomówek. http://www.youtube.com/watch?v=9bIYlqaEr90
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za offtopica, ale nie mogę się powstrzymać. Anglojęzyczne słowo 'roadmap' nie powinno być tłumaczone na "mapa drogowa" (bo takie tłumaczenie nie oddaje wlaściwego sensu) a jako "plan", "harmongram", itp.
OdpowiedzUsuńTo tyle w kwestii oftopic.
Nowe liczniki to bardziej przymiarka do dynamicznych taryf sprzedaży pądu. Choć przyznam że tematu jeszcze dobrze nie rozeznałem przydałaby się tu specyfikacja techniczna tych liczników.
OdpowiedzUsuńCo można rozumieć pod powiedzeniem "kraj na dorobku " . Żyjemy w świecie konkurencji i jeżeli ktoś się nie rozwija to wypada , ewentualnie ginie . Kraj nigdy nie będzie rozwinięty , dopóty ludzie będą dążyć do rozwoju , czy to materialnie , czy duchowo . Jakoś spora część świata ma to gdzieś , czy CO2 pochodzi od krowy , czy z kopalni . Każenie ludzi tylko za to , że się chcą rozwijać jest idiotyzmem.
OdpowiedzUsuńCo mozna nazwać dorobkiem ? to że mam własny dom , czy mieszkanie . 4 auta w domu - dwa do pracy ekonomiczne , jeden sportowy by się przejechać drogą drogą , wielkiego SUVa (paliwożernego)na wyjazdy rodzinne w plener . Komputer , laptop i pakiet tv ;P ?. Ludzie zawsze będą dążyć do tego by mieć lepiej jak inni . Przez takie przepisy i wyimaginowane teorie zamiast rozwijać gospodarkę , to się ja dołuje . Martwią sie , co będzie z nami za 40 lat ?? Boją się zmian klimatycznych , rzekomo przez nas zapoczątkowanych . Mnie się wydaje , że za te 40 -50 lat to ludzie nie będą się martwić emisją CO2 , tylko będą na etapie zaawansowanym życia w nowym ustroju , bez limitów na CO2 i innych bzdetów .
Przepisy , które tworzone są przez EU w cybernetyce mozna by określić jako sprzężenie zwrotne dodatnie . Co się z nim dzieje -wiadomo .
Na poprawę humoru dzisiaj ma być film " Uciekinier " z Arnim Schwarzeneggerem . Jest to małe swiatełko w tunelu , że ludzie wkońcu sie obudzą . Pozdrawiam
P.s Co do blogu to głównie interesuje sie tematami pod kątem budowy solarów etc. Robie to ponieważ lubię spędzać w ten sposób czas , konstruując rózne dziwactwa . Jednak nie odpowiada mi to , że jakieś przepisy mają mi nakazywać , by moja zabawa spełniała takie a takie przepisy .
Grzegorz
W jednym wpisie zebrałem kontrowersje z CO2
OdpowiedzUsuńhttp://permakultura.net/2010/12/03/co2-pod-specjalnym-nadzorem/#comment-3699