Niemożliwe staje się coraz bardziej możliwe tak najkrócej można opisać sytuację na rynku zielonych certyfikatów kluczowego elementu wsparcia dla odnawialnych źródeł energii. Mimo zwaloryzowania i podniesienia wartości opłaty zastępczej przez URE do 286,74 zł/MWh, która w praktyce stanowi graniczną cenę zielonych certyfikatów ceny tych papierów wartościowych notowanych na Towarowej Giełdzie Energii w przeciągu ostatnich 3 miesięcy zanotowały 2 poważne załamania. Aktualna cena wynosząca 263,13 zł/MWh jest ok 23 zł (8%) niższa niż zakładało większość inwestorów w swoich analizach ekonomiki dla instalacji z OZE. Należy, bowiem dodać, że przez długie lata, gdy podaż energii z OZE była niższa niż ustalony przez ministerstwo poziom cena zielonych certyfikatów praktycznie pokrywała się z ceną opłaty zastępczej. A z uwagi, że jeszcze kilka lat temu wypełnienie wskaźników wydawało się rzeczą nierealną wielu inwestorom nawet nie śniło się, że cena zielonych certyfikatów kiedyś może spaść.
Notowania zielonych certyfikatów na TGE |
Czy nowa ustawa rozwiąże problem ?
W mojej ocenie nową ustawę o oze można porównać do gaszenia pożaru papierem. W początkowej fazie rzeczywiście ogień przygaśnie, lecz później powróci ze zdwojoną siłą. Jeżeli popatrzymyna podaż zielonych certyfikatów to dominują tu elektrownie współspalające biomasę z węglem oraz wodne i wiatrowe. Znaczące ograniczenie wsparcia dla współspalania oraz starych zamortyzowanych elektrowni wodnych początkowo znacząco zmniejszy podaż certyfikatów na rynku, lecz z drugiej strony hojne rozdawanie praw majątkowych dla fotowoltaiki 2,85 certyfikatu za 1 MWh i dużej energetyki wodnej 2,3 certyfikatu za 1 MWh może sprawić że nadpodaż certyfikatów uderzy ze zdwojoną siłą. Zaledwie 1200 MW mocy zainstalowanych w fotowoltaice przyniesie ok. 3 000 000 certyfikatów rocznie, czyli tyle ile obecnie dostarcza współspalanie. Wydaje się, że ustawodawca nie do końca zdaje sobie sprawę jak szybko i jak dużo można zainstalować elektrowni fotowoltaicznych, jeżeli system wsparcia jest odpowiednio hojny. Trudno sobie też wyobrazić, że ministerstwo będzie znacząco podnosić wskaźnik udziału OZE ponad zaplanowane cele, aby sprostać podaży zielonej energii na rynku.
Mój wniosek: zrezygnować z tego kretyńskiego systemu wsparcia, zamiast go co parę lat zmieniać, łatając w nim dziury. Zamiast tego obciążyć producentów energii realnymi kosztami środowiskowymi i problem rozwiąże się sam.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie. Nie ukrywam, że jestem laikiem i dopiero raczkuję w tematyce wsparcia dla OZE.
OdpowiedzUsuńMam jedną wątpliwość co do przedstawionych założeń nowej ustawy o OZE. Licząc na okrągło, przy instalacji fotowoltaicznej o mocy zainstalowanej powyżej 100kW cena zielonego certyfikatu dzięki współczynnikowi korekcyjnemu 2,85 wzrośnie do ca. 800 zł, podczas gdy opłata zastępcza wahać się będzie w granicach 280 zł. jaki producent czarnej energii przy zdrowych zmysłach zakupi certyfikat? czy też może różnica w cenie będzie pokrywana nie przez kupującego certyfikat a zostanie inaczej dotowana? Byłabym bardzo wdzięczna za podzielenie się myślami.
Pozdrawiam serdecznie i gratuluję bloga, który jest kopalnią wiedzy.
Dla kupującego certyfikaty niema to znaczenia to po prostu wytwórca energii dostanie zamiast jak dziś 1 certyfikat za MWh 2,85 certyfikatu.
OdpowiedzUsuń