Szukaj na tym blogu

sobota, 12 stycznia 2013

Dlaczego niema jeszcze ustawy o OZE ?

Pierwszy stycznia za nami a ustawy jak nie było tak niema. Dodatkowo pojawia się coraz więcej głosów, że ustawa nie zacznie obowiązywać nawet w tym roku? Wiele osób zadaje sobie zapewne pytanie skąd to opóźnienie?

W mojej ocenie całe zamieszanie z opóźnieniem wdrażania ustawy wynika z typowego w Polsce sposobu uchwalania prawa. Najpierw tworzy się projekt a później zastanawia, jakie skutki przyniesie ono dla społeczeństwa i gospodarki. Choć w raz z projektem ustawy powstał ponad 100 stronicowy dokument zatytułowany "Ocena skutków regulacji" z rzeczywistą oceną ma niewiele wspólnego. Zawarte w dokumencie dane sporo odbiegają od rzeczywistości a w całym dokumencie brak wyraźnej odpowiedzi, jakie korzyści przy założonych kosztach przyniesie ustawa. Trudno, bowiem uznać za rzetelną analizę, w której znajdują się stwierdzenia typu


"...dla uproszczenia analizy założono, iż ilość miejsc pracy na 1 MW mocy zainstalowanej będzie określony na stałym poziomie – 6,5 osoby/MW (z uwagi na fakt, iż rynek fotowoltaiki nie jest wystarczająco rozwinięty w Polsce oparto się na doświadczeniach niemieckich)..."


Wielkość zatrudnienia w fotowoltaice bardzo silnie zależy od wielkości instalacji. Jeżeli rynek zdominują duże instalacje zatrudnienie będzie znacznie mniejsze niż w przypadku rozproszonej mikrogeneracji dotyczy to nie tylko fotowoltaiki lecz także innych OZE. Dodatkowo oparcie się o doświadczenia niemieckie jest, co najmniej śmieszne. Jak można porównywać rynek dojrzały od rynku wschodzącego? Dodatkowo fotowoltaiczny przemysł niemiecki ciągle posiada silny udział zatrudnienia w sektorze produkcji urządzeń ich rozwoju i badań, o czym w Polsce możemy zapomnieć. Druga sprawa, która w mojej ocenie najbardziej wpływa na opóźnienie wdrożenia ustawy to wysokość wsparcia, która została wyliczona na podstawie nieaktualnych danych odnośnie kosztów inwestycji, przez co w wielu przypadkach wsparcie jest ewidentnie zbyt hojne zwłaszcza dla dużych inwestycji. Druga dyskusyjna kwestia to czy wysokość wsparcia powinna dla każdego OZE zostać dobrana tak, aby wszystkie źródła OZE równie dynamicznie się rozwijały. Dopiero po latach wsparcia współspalania zauważono, że rozwój tego "OZE" przynosi korzyści ekonomiczne jedynie wielkim koncernom energetycznym a korzyści środowiskowe i społeczne są jedynie na papierze.


W ramach obecnych zmian prawa energetycznego wyraźnie brakuje analizy, jakie korzyści społeczne, gospodarcze i środowiskowe wyrażone w wartości pieniężnej przyniesie rozwój danego źródła OZE. Brak rzetelnej analizy, które źródła nam się opłacą a które nie sprawia, że politycy przestraszyli się zaproponowanych przez siebie regulacji. Zaczęli dostrzegać problem czeski czy hiszpański gdzie zbyt wysokie wsparcie dla dużych inwestycji przyniosło silną inflację cen energii i praktycznie brak korzyści dla społeczeństwa z rozwoju OZE. Obaw tych nie można do końca lekceważyć gdyż należy mieć na uwadze, że finalnie za rozwój OZE zapłacą konsumenci prądu. Przykładowo rozwój mikrogeneracji i rynku prosumenckiego znacznie mniej obciąży finansowo konsumentów energii a możliwość partycypacji w rozwoju OZE i systemie wsparcia zapewni szerokie poparcie społeczne dla tej gałęzi energetyki. Nie można tego samego powiedzieć o dużej energetyce OZE. W tym przypadku typowy konsument energii widzi te inwestycje przez pryzmat kosztów i problemów. Doskonałym przykładem są tu wielkie farmy wiatrowe, które budzą coraz większe niepokoje społeczne podsycane świadomością dopłacania przez każdego obywatela do energii produkowanej przez te obiekty.

15 komentarzy:

  1. Szanowny Panie,
    Chciałbym dodać do Pana komentarza drobną uwagę, która dotyczy trochę omijanego tematu związanego z nową ustawą. W wypowiedziach oficjalnych ( Marek Woszczyk) i nieoficjalnych poruszany jest czasem problem dopłat do OZE, a w szczególności fotowoltaiki i sposobu liczenia ilości energii sprzedanej Zakładowi Energetycznemu - najpierw mikrowytwórca ( tzw. dachowiec, czyli również ja) zużywa energię pochodząca z PV na własne potrzeby , a nadwyżkę może sprzedać za te "grube" dopłaty, czyli 1,30 PLN/kWh. Z moich szacunków wynika, że przeciętny mikroproducent sprzeda od 30 do 50 % energii, bo resztę zużyje na własne potrzeby ( fakt- nie zapłaci za nią 0.3-0.5 PLN do ZE ). W ostatecznym rozrachunku, bardzo wątpię czy znajdzie się w tej sutuacji kilkaset tysięcy mikroinwestorów, którzy zdołaliby położyć na łopatki sytem dopłat do PV. A kilkadziesiąt czy kilkaset dużych farm PV taką szansę ma, również ze względu na przytoczoną powyżej zasadę sprzedaży nadwyżek. Farmy będą produkowały prawie same nadwyżki, czyli sprzedadzą 95 do 99 % wyprodukowanej energii.
    Łączę pozdrowienia.
    Janusz Tołkanowicz,

    OdpowiedzUsuń
  2. Janusz Tołkanowicz

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się w tym w pełni rozwój mikro OZE nie będzie stanowił dużego obciążenia dla systemu. Problemem są duże instalacje nie tylko PV lecz także wiatrowe, wodne, biogazowe. Gdzie trudno kontrolować przyrost mocy bo w jednym roku może być 0 a w drugim kilka GW.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ustawa ustawą - ale czy istnieją już normy dotyczace instalacji PV?

    Andrzej Jasiński

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ustawa trafiła juz do komisji europejskiej i jest sprawdzana pod katem zgodnosci z prawem europejskim ? Czy jest w tym temacie jakas wiedza ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze niema co trafiać do komisji europejskiej

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnimi czasy usłyszałem, że ustawa realnie może wydarzyć się za dwa lata. Co pan na to ? Myśli pan że to realne tak odległy termin ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli miałbym oceniać to w kontekście prawdopodobieństwa.
    Wg mnie szanse że ustawa będzie w tym roku to ok 30% że w przyszłym 30% a 40% że powstanie jakiś jeszcze inny twór istotnie różniący się od projektu ustawy

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak wiec na dobra sprawe inwestycja w instalacje 1MW bez ustawy to na razie fantastyka. Zwlaszcza, ze obecne ceny zielonych certyfikatow sa bardzo niskie to kto zdrowy bedzie chcial na tym zrobic interes ?

    OdpowiedzUsuń
  10. To ja przy okazji ustawy o OZE zapytam o certyfikację instalatorów.
    Czy macie Państwo jakieś wyobrażenie, bądź są może jakieś plany jak miało by to wyglądać?

    Pozdrawiam,
    Szymon Stepaniuk

    OdpowiedzUsuń
  11. Według obecnych założeń potrzebne będzie 3 letnie doświadczenie, przebyty kurs oraz zdany egzamin

    OdpowiedzUsuń
  12. trzyletnie doświadczenie jako np. instalator sanitarny. czyli osoba, która instalowała muszle klozetowe będzie mogła przebyc kurs instalatorski pv oraz zdać egzamin. Niestety osoba, która zajmowała się elektroniką takiego kursu nie uświadczy. Ot, witaj polsko...
    Michał.

    OdpowiedzUsuń
  13. witam
    reasumując ile , lub za ile będzie można sprzedać energie z paneli fotowoltaicznych ?
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Panie Szymanski co Pan za bzdury pisze ,że nie da się przewidzieć ile będzie energii ,że w jednym roku 0 innym GW . Wszystko jest do przewidzenia i zaplanowania są dostępne programy symulacyjne , które dokładnie określają przewidywane moce produkcyjne . W Niemczech dokładnie jest zbadane ile i gdzie będzie energii z wiatru ( w którym regionie Niemiec) i to także tyczy się PV. Bo z biogazowni gaz jest cały czas.

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy
    Jaki wpis Pan komentuje bo chyba nie ten.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawsze są mile wdziane pod warunkiem że są w jakiś sposób związane z tematem i nie są reklamą urządzenia lub usługi.

Jeżeli chcesz zamieścić link "klikalny" użyj kodu HTML

<a href="długi_link"> jakaś_nazwa</a>
(z zachowaniem cudzysłowu)


Jeżeli nie posiadasz konta na Blogerze i zamieszczasz anonimowy komentarz podpisz się