Jak donosi ostatnio rzeczpospolita rekordowe ceny paliw omijają biodiesel, który jest rekordowo tani średnio o złotówkę tańszy od zwykłego diesla. Sytuacja ta nie wynika z nagłej opłacalności biopaliw lecz z obawy koncernów przed wysokimi karami za niewywiązywanie się z limitów sprzedaży biopaliw, które w tym roku wynoszą 5,75% ogółu sprzedawanych paliw. Jak pisze rzeczpospolita koncerny wolą dopłacać 700 mln zł i sprzedawać biopaliwo poniżej kosztów niż płacić karę 17zł! Za każdy brakujący litr niesprzedanego biopaliwa.
Sytuacja jest kuriozalna, gdyż to nie koncerny pokryją tą stratę nie wierzę, aby Orlen czy Lotos dobrowolnie fundowały jazdę na biodieslu poniżej kosztów. Z pewnością przerzucą te koszty na inne sprzedawane paliwa i produkty, czyli na pozostałych kierowców.
Bardzo ciekawa jest istota problemu:
Dlaczego sprzedaż tańszego biodiesla wymaga aż tak znacznych obniżek cen?
Jak pisałem 8 maja 2010 w poście, Komu są potrzebne biopaliwa biodiesel jak i metanol czy etanol nie są identycznym paliwem z olejem napędowym czy benzyną. Krótko mówiąc to taka ekopodrobka paliwa, którą w małych ilościach samochody tolerują, lecz w większych ilościach i w przypadku nowych silników ich stosowanie jest niemożliwe (poza specjalnie dostosowanymi jednostkami). Zgodnie z prawem i normami 5% biododatków może być dodawane do paliw bez informowania o tym konsumenta, więc do 2009r kiedy limit sprzedaży biopaliw był na poziomie 4,6% koncerny większego problemu nie miały gdyż większość bipaliwa sprzedały w mieszance. W 2010 od kiedy limit wynosi 5,75% nagle zrobił się problem 5% można wcisnąć konsumentom lecz co zrobić z pozostałą częścią 0,75? Trzeba go sprzedawać, jako czyste biopaliwo w przypadku diesla B100 lub mieszać w proporcjach większych od 5% i informować o tym konsumentów, którzy nie kwapią się do jego kupowania? Problem niestety będzie narastał. w 2011 limit sprzedaży biopaliw ustalono na 6,2% w 2012 na 6,65 a 2013 na 7,1%. Kto będzie kupował to paliwo skoro starych diesli palących wszystko od opału do oleju rzepakowego ubywa, a nowe diesle na myśl o biodieslu dostają czkawki?
Jak nie chcą kupować dobrowolnie jak to w socjalizmie trzeba zrobić nakazać. W krajach UE już obowiązuje norma, która pozwala dodawać 7% biododatków bez informowania konsumenta kwestią czasu jest jak przepisy te dostosuje polskie ministerstwo gospodarki i wybawi z problemu koncerny paliwowe przerzucając problem na konsumentów tylko, czemu służy ta zabawa?
Sytuacja jest kuriozalna, gdyż to nie koncerny pokryją tą stratę nie wierzę, aby Orlen czy Lotos dobrowolnie fundowały jazdę na biodieslu poniżej kosztów. Z pewnością przerzucą te koszty na inne sprzedawane paliwa i produkty, czyli na pozostałych kierowców.
Bardzo ciekawa jest istota problemu:
Dlaczego sprzedaż tańszego biodiesla wymaga aż tak znacznych obniżek cen?
Jak pisałem 8 maja 2010 w poście, Komu są potrzebne biopaliwa biodiesel jak i metanol czy etanol nie są identycznym paliwem z olejem napędowym czy benzyną. Krótko mówiąc to taka ekopodrobka paliwa, którą w małych ilościach samochody tolerują, lecz w większych ilościach i w przypadku nowych silników ich stosowanie jest niemożliwe (poza specjalnie dostosowanymi jednostkami). Zgodnie z prawem i normami 5% biododatków może być dodawane do paliw bez informowania o tym konsumenta, więc do 2009r kiedy limit sprzedaży biopaliw był na poziomie 4,6% koncerny większego problemu nie miały gdyż większość bipaliwa sprzedały w mieszance. W 2010 od kiedy limit wynosi 5,75% nagle zrobił się problem 5% można wcisnąć konsumentom lecz co zrobić z pozostałą częścią 0,75? Trzeba go sprzedawać, jako czyste biopaliwo w przypadku diesla B100 lub mieszać w proporcjach większych od 5% i informować o tym konsumentów, którzy nie kwapią się do jego kupowania? Problem niestety będzie narastał. w 2011 limit sprzedaży biopaliw ustalono na 6,2% w 2012 na 6,65 a 2013 na 7,1%. Kto będzie kupował to paliwo skoro starych diesli palących wszystko od opału do oleju rzepakowego ubywa, a nowe diesle na myśl o biodieslu dostają czkawki?
Jak nie chcą kupować dobrowolnie jak to w socjalizmie trzeba zrobić nakazać. W krajach UE już obowiązuje norma, która pozwala dodawać 7% biododatków bez informowania konsumenta kwestią czasu jest jak przepisy te dostosuje polskie ministerstwo gospodarki i wybawi z problemu koncerny paliwowe przerzucając problem na konsumentów tylko, czemu służy ta zabawa?
Przesadzasz z tym pesymizmem.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście z biodieslem jest tak, że nie nadaje się do wszystkich samochodów i wszystkich silników. A przynajmniej tak twierdzą ich producenci.
Z drugiej strony jest masa samochodów, które są leciwe, mają proste silniki, które biodiesel tolerują, albo nawet lubią. (Podawanie paliwa o większej lepkości czasami pozwala reanimować pompę wtryskową).
Z etanolem jest IMHO lepiej, on nie ma znacząco wyższej lepkości od benzyny, tylko różni się mocno pod względem wartości opałowej. A silniki benzynowe świetnie potrafią jeździć na etanolu, co od wielu lat działa w Brazylii. To tylko kwestia niewielkich poprawek, np. w komputerze sterującym wtryskiem paliwa.
Jakby bioetanol pojawił się na stacjach, mógłby ułatwić wypełnienie celów zużycia biopaliw.
A biodiesel jest też dość trudno kupić! Może gdyby był na co drugiej stacji, znów łatwiej byłoby wypełnić te cele? Ja do najbliższej stacji z biodieslem mam 12 km.
To prawda że obecnie jest dużo starych diesli na rynku lecz:
OdpowiedzUsuńwiek samochodów w polsce spada
zmienia się technologia wiec z biegiem lat i stare samochody nie będą tolerować biodiesla
Ograniczanie alternatywy w transporcie do biopaliw jest nieporozumieniem. Ten udział powinien zostać rozszerzony o elektryczne samochody i CNG
A pewnie, że tak! Zwłaszcza, że CNG można przy odrobinie wysiłku produkować z biogazu, który przecież już niedługo będzie w każdej gminie. Może więc chociaż gimbusy jeździłyby na CNG/biogazie?
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się z twierdzeniem, że biodiesel nie nadaje się do nowszych silników. Przykładem może być bioester sprzedawany na stacjach Bliska, na którym nową, teraz 3 letnią Picassą jeżdzę od ponad roku. Jedyna istotna różnica dla silnika to własności myjące estru, co skutkuje ryzykiem rozpuszczenia uszczelki pompy paliwowej w starszych (sic!) silnikach i konieczność wcześniejszej wymiany filtru paliwa ze względu na to, że ester wymywa ze zbiornika wszystkie złogi pozostałe po klasycznym dieslu. Osiągi silnika w żaden sposób nie spadły, silnik pracuje zauważalnie ciszej. Co do reszty artykułu - zgadzam się w całej rozciągłości - co prawda egoistycznie cieszę się tańszym paliwem, ale generalnie promowanie biopaliw zamiast CNG lub elektryków to kompletnie bezsensowny pomysł.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń