Cała branża OZE od blisko 2 lat żyje spektaklem, który nazywa się ustawa o OZE wszyscy też zadajemy sobie pytanie, dlaczego ciągle niema prawa, które uwolni energię i kapitał polaków? Kto i ile może stracić na ustawi o OZE ?
Jeżeli słucha się doniesień medialnych można odnieść wrażenie, że opóźnienia związane z ustawą wynikają z obaw polityków o nasze portfele gdyż zbyt wysokie stawki odkupu energii z OZE przyczyniłyby się do wzrostu jej cen dla odbiorców indywidualnych. Jest to odpowiedź, które ma dobrze brzmieć i być nośna medialnie, bo przecież nikt nie chce wzrostu cen energii. W Polsce politycy wielokrotnie udowodnili, że społeczne koszty legislacji często nie są najważniejsze. Z kolei świadomie czy mniej świadomie często bronili przywilejów różnych koncernów i grup kapitałowych. Czy tu mamy też z taką sytuacją do czynienia?
Niedawno rzeczpospolita opublikowała ciekawy tekst:
"Jak wynika z badania TNS OBOP, przeprowadzonego na zlecenie IEO – polskie społeczeństwo chce korzystać z odnawialnych źródeł energii. Zainteresowanych inwestycjami w tym sektorze jest 45 proc. badanych, a 21 proc. chce sfinalizować inwestycje w przydomowe, odnawialne źródła energii w ciągu maksymalnie 2 lat. Polacy szczególnie zainteresowani są pozyskiwaniem energii ze słońca – na ten rodzaj energii wskazało 31 proc. ankietowanych. "
Taki sondaż musiał wywołać popłoch w spółkach energetycznych gdyż, jeżeli by się ziścił oznaczałby miliardowe zmniejszenie przychodów. Policzmy:
Jak podaje URE w 2012 r. w Polsce zużyto 157 013 GWh energii elektrycznej czyli 157 013 000 MWh z czego 24 % czyli ok 37 683 120 MWh zużyli odbiorcy indywidualni. Jeżeli na te liczby nałożylibyśmy dane z sondażu i bardzo ostrożnie założyli że źródło OZE produkowałoby tylko tyle energii ile rocznie konsumuje jego właściciel to oznaczałoby to że w ciągu 2 lat same gospodarstwa domowe mogłyby produkować rocznie 7 913 455 MWh prądu o wartości dla zakładu energetycznego 4 114 996 704 zł (4,1 mld zł) zakładając że zakup i przesył energii do odbiorcy indywidualnego według średniej taryfy wynosi 0,52 zł/kWh (zakup energii i przesył bez opłat stałych).
Wprowadzenie rynku prosumenckiego, w którym nie tylko konsumujemy, ale także produkujemy energię może kosztować zakłady energetyczne 4 miliardy zł rocznie utraconych przychodów na sprzedaży i dystrybucji energii. I to jak pokazują badania zaledwie w ciągu kilku lat. Idąc dalej pojawia się pytanie czy potrzebne będą nowe bloki węglowe i elektrownia atomowa skoro w społeczeństwie drzemie chęć do budowy energetyki rozproszonej ?
Patrząc na sejmową debatę nad ustawą o OZE i ostatnie poprawki senatu do nowelizacji prawa energetycznego, które ewidentnie podyktowane są ograniczeniem rynku prosumenckiego mam nieodparte wrażenie, że lobby węglowe działa i to silnie a prawdziwą odpowiedzią na pytanie, dlaczego niema jeszcze ustawy o OZE jest - Aby spółki węglowe i zakłady energetyczne nie utraciły zysków.
Jeżeli słucha się doniesień medialnych można odnieść wrażenie, że opóźnienia związane z ustawą wynikają z obaw polityków o nasze portfele gdyż zbyt wysokie stawki odkupu energii z OZE przyczyniłyby się do wzrostu jej cen dla odbiorców indywidualnych. Jest to odpowiedź, które ma dobrze brzmieć i być nośna medialnie, bo przecież nikt nie chce wzrostu cen energii. W Polsce politycy wielokrotnie udowodnili, że społeczne koszty legislacji często nie są najważniejsze. Z kolei świadomie czy mniej świadomie często bronili przywilejów różnych koncernów i grup kapitałowych. Czy tu mamy też z taką sytuacją do czynienia?
Niedawno rzeczpospolita opublikowała ciekawy tekst:
"Jak wynika z badania TNS OBOP, przeprowadzonego na zlecenie IEO – polskie społeczeństwo chce korzystać z odnawialnych źródeł energii. Zainteresowanych inwestycjami w tym sektorze jest 45 proc. badanych, a 21 proc. chce sfinalizować inwestycje w przydomowe, odnawialne źródła energii w ciągu maksymalnie 2 lat. Polacy szczególnie zainteresowani są pozyskiwaniem energii ze słońca – na ten rodzaj energii wskazało 31 proc. ankietowanych. "
Taki sondaż musiał wywołać popłoch w spółkach energetycznych gdyż, jeżeli by się ziścił oznaczałby miliardowe zmniejszenie przychodów. Policzmy:
Jak podaje URE w 2012 r. w Polsce zużyto 157 013 GWh energii elektrycznej czyli 157 013 000 MWh z czego 24 % czyli ok 37 683 120 MWh zużyli odbiorcy indywidualni. Jeżeli na te liczby nałożylibyśmy dane z sondażu i bardzo ostrożnie założyli że źródło OZE produkowałoby tylko tyle energii ile rocznie konsumuje jego właściciel to oznaczałoby to że w ciągu 2 lat same gospodarstwa domowe mogłyby produkować rocznie 7 913 455 MWh prądu o wartości dla zakładu energetycznego 4 114 996 704 zł (4,1 mld zł) zakładając że zakup i przesył energii do odbiorcy indywidualnego według średniej taryfy wynosi 0,52 zł/kWh (zakup energii i przesył bez opłat stałych).
Wprowadzenie rynku prosumenckiego, w którym nie tylko konsumujemy, ale także produkujemy energię może kosztować zakłady energetyczne 4 miliardy zł rocznie utraconych przychodów na sprzedaży i dystrybucji energii. I to jak pokazują badania zaledwie w ciągu kilku lat. Idąc dalej pojawia się pytanie czy potrzebne będą nowe bloki węglowe i elektrownia atomowa skoro w społeczeństwie drzemie chęć do budowy energetyki rozproszonej ?
Patrząc na sejmową debatę nad ustawą o OZE i ostatnie poprawki senatu do nowelizacji prawa energetycznego, które ewidentnie podyktowane są ograniczeniem rynku prosumenckiego mam nieodparte wrażenie, że lobby węglowe działa i to silnie a prawdziwą odpowiedzią na pytanie, dlaczego niema jeszcze ustawy o OZE jest - Aby spółki węglowe i zakłady energetyczne nie utraciły zysków.
hmmmmm. to trzeba było, aż robić badania, żeby stwierdzić o co tak naprawdę chodzi z tym cyrkiem ustanawiania ustawy... /gc
OdpowiedzUsuńPanie Bogdanie cena 53 grosze to cena z przesyłem jak sam pan wspomniał. Sieci przesyłowe same się nie będą finansować. Moim zdaniem zasada powinna być odsprzedaży energii po cenie zakupu było by to coś około 30 groszy o ile się nie mylę. Spowodowało by to parcie na wykorzystanie energii wewnątrz domu a nie wypychanie jej w sieć co stwarza też sporo problemów np w Niemczech w południe cena energii na giełdzie jest ujemna.
OdpowiedzUsuńPiotr
Proszę pana Bogdana o unikanie tego typu wypowiedzi i skoncentrowanie się na technicznych aspektach, gdyż albo wykazuję kompletny brak zrozumienia tematu energetyki albo stara się zmanipulować czytelników.
OdpowiedzUsuń1. Energia słoneczna w Polsce nie jest alternatywą dla konwencjonalnej energetyki w okresie zimowym jej udział nie stanowi nawet 20% mocy zainstalowanej, a bywają okresy, że przez 2 tygodnie chmury przysłaniają słońce lub śnieg zakrywa instalacje i nie ma tej mocy. Magazynowanie energii jest szalenie drogie i realne dla nocnych okresów bez słońca, ale nie dla niepewnego okresu zimowego.
2. 0,19 PLN/kWh to średnia cena energii jaką płaci się elektrowni więc 0,52 PLN/kWh może zaistnieć tylko w sytuacji gdy panele są zabudowane u odbiorcy i cała energia zostanie zużyta przez niego. Obowiązujące prawo POZWALA na takie wykorzystanie energii!
3. Tego typu ankiety to totalna abstrakcja, ludzie nie mają pojęcia na temat energetyki. Równie dobrze można by pytać przedszkolaki czy chciałby jeść tylko słodycze.
4. Jeżeli spółki energetyczne utracą zyski to podniosą ceny energii. Gdyż jak już mówiliśmy w zimie nie ma innej alternatywy (może poza agregatami prądotwórczymi) ale to bardzo drogie rozwiązanie.
5. Drugą możliwością jest redukcja inwestycji w sieci przesyłowe, a co to oznacza można się przekonać jak podczas burzy zabraknie tej paskudnej brudniej energii w gniazdku.
Puki nie powstaną tanie sposoby magazynowania energii. Fotowoltaika w Polsce powinna być domeną hobbystów i ekoświrów.
Pozdrawia
Czytelnik
@ Piotr
OdpowiedzUsuń0,53 to cena z przesyłem ale skoro produkujemy lokalnie to przesył nie występuje.
@ Czytelnik
Pozwolisz jednak że będę samodzielnie dobierał poruszane tematy. Wydaje mi się jednak że temat energetyki dość dobrze rozumiem.
ad1. Nie pisałem w żadnym razie o energetyce słonecznej lecz o oze a nawet więcej o systemie prosumenckim opartym o mikrogenerację między innymi OZE w tym słoneczną.
ad2. No właśnie problem w tym że nie do końca pozwala. Problem większości generatorów OZE jest niedopasowanie produkcji do aktualnej konsumpcji. Z tego powodu część energii zawsze wyjdzie do sieci i proszę zobaczyć w jakim kierunku idzie legislacja. Ograniczenie mikroźródeł do 10 kW i odkup nadwyżek za 80% średniej ceny. Wprowadza się regulację które jasno mają zniechęcić do mikroinstalacji.
ad3. Trudno skomentować równie dobrze można powiedzieć że każdy sondaż to bzdura.
ad4. Tu się nie zgodzę. Jeżeli rynek prosumencki by się rozwinął zakłady energetyczne nie mogłyby tak łatwo jak teraz podnosić cen i wykazywać się obecną arogancją gdyż utraciłyby obecny monopol.
Wydaje mi się że te ekoświry sporo strachu napędziły konwencjonalnej energetyce.
A do tych 4 mld strat mogą dojść jeszcze 4 mld ze współspalania. Który koncern to zostawi bez walki? Tu może się niewiele wydarzyć dopóki firmy te same nie zbudują/kupią odpowiednich mocy OZE.
OdpowiedzUsuń