Szukaj na tym blogu

czwartek, 27 listopada 2008

Samochody elektryczne to alternatywa dla miejskiego ruchu.

Wczoraj pisałem o irlandzkim planie wsparcia dla elektrycznych pojazdów. Dziś spróbuję policzyć czy taka alternatywa będzie się opłacać.

Nie będę zajmował się super samochodami sportowymi gdyż w tym przypadku mało, który posiadacz zwraca uwagę na cenę. Weźmy do analizy samochody dla ludu małe miejskie kupowane przez osoby szukające taniej alternatywy, czyli segmentu rynku gdzie mogą zaistnieć masowo elektryczne pojazdy.

Z obecnie dostępnych modeli najlepiej do porównań będzie nadawał się Mitsubishi iMiev – dostępny w Japoni i USA na początku 2009 ma on parametry w zupełności wystarczające na potrzeby miejskiego autka.


Mitsubishi MiEV
Prędkość maks.: 130 km/h
Zasięg na jednym ładowaniu: 160 km (przy prędkości 90 km/h)
Masa pojazdu: 1080 kg
Liczba miejsc: 4
Silnik elektryczny: trójfazowy silnik synchroniczny z magnesami trwałymi
Maks. moc: 64 KM (47 kW)
Maks. moment: 180 Nm
Zużycie energii 10kWh/100km
Cena ok. 75 000 zł

Do porównania weźmy Toyota Aygo 1.0 benzyna
Maksymalna moc [KW/obr./min.] 50(68KM)/6000Maksymalny moment obrotowy93/3600
Zużycie paliwa miasto 6/100 km
Cena ok. 40 000zł

Nie będę brał pod uwagę kosztów serwisów, napraw gdyż na obecną chwilę są one trudne do porównania a powinny być podobne. Skupmy się jedynie na kosztach jazdy.

Benzynowy Aygo 6/100km przy 4zł/litr = 24zł/100km

Elektryczny iMiev 10kWh/100 taryfa stała 0.25zł/kWh = 2,5zł/100km , zakładając że będziemy ładować go w nocy koszty mogą spaść do 1,5zł/100km

Oszczędności niesamowite, ale aby nie było populizmu policzmy czy oszczędności pokryją wyższe koszty zakupu.

Załóżmy, że dojeżdżamy do pracy rocznie 25.000 km
Benzynowy Aygo da koszty 6.000zł rocznie
Elektryczny iMiev 300-625zł roczne zależnie od taryfy

Przy takim założeniu większy wydatek na elektryczny samochód zwróci się po ok. 6 latach. Celowo wybrałem model Mitsubishi iMiev który choć drogi jest bardzo funkcjonalny są jednak tańsze propozycje jak np. REVAi AEV za ok. 40.000zł.

To proste wyliczenie ma uzmysłowić jak niski może być koszt eksploatacji elektrycznego samochodu. A wyższe nakłady na zakup mogą szybko się zwrócić. Samochody Elektryczne to szansa na zmianę w motoryzacji, poprawę stanu powietrza w miastach, uniezależnienie się od rosyjskiej, kaspijskiej, i wszelkiej innej ropy. Oraz oczywiście szansa na niskie koszty transportu.


film reklamowy iMiEV


środa, 26 listopada 2008

Irlandia będzie wspierać elektryczne pojazdy

Wiadomością dnia w Irlandii była dzisiaj informacja na temat rządowego programu popularyzacji elektrycznych samochodów w ramach rozwoju zrównoważonego transportu. Jako główny cel Irlandia zakłada 10% udział elektrycznych samochodów w ogólnym bilansie pojazdów mechanicznych, do 2020 co ma dać liczbę 250 000 nowych elektrycznych samochodów na drogach w ciągu 12 lat.
Obecny Irlandzki system podatkowy już premiuje ekologiczne pojazdy poprzez niskie stawki podatku drogowego i rejestracyjnego (elektryczne samochody są najbardziej uprzywilejowane gdyż system bazuje na emisji, CO2 pojazdu). LECZ

- Dodatkowo osoby prywatne będą mogły odpisać sobie od podatku 100% kosztów zakupu EV

- 1 milion euro zostanie przeznaczony na badania i rozwój demonstracyjnych pojazdów(kwota nie poraża, ale mamy recesje).

- usunięte zostaną bariery utrudniające powszechne korzystanie z elektrycznych pojazdów – chodzi główne o infrastrukturę np. stacje szybkiego ładowani. W mojej ocenie to będzie kluczowe zadanie w popularyzacji EV.

Dodam na marginesie, że w 2020 Irlandia planuje pozyskiwać 33% energii elektrycznej z OZE wiec elektryczne samochody będą rzeczywiście czystym środkiem transportu.

Irlandzka decyzja może okazać się bardzo ważna dla rozwoju rynku elektrycznych samochodów. Zaczyna tworzyć się powoli rynek zbytu i choć sami Irlandczycy wiele tu nie zdziałają to w świat idzie pozytywny sygnał dla koncernów motoryzacyjnych (zacznijcie masową produkcje kupcy będą). A kupców może być wiele, bo podobne deklaracje wsparcia dla EV, choć nie tak konkretne płyną z UK Niemiec Danii, Portugalii a to daje już duży rynek.
Tu silnym impulsem byłaby, np. decyzja całej unii, która w ramach pakietu 3x20, + 10 zamiast 10%-centowego udziału biopaliw ustaliłaby np. 10%-centowy udział EV w bilansie sprzedaży nowych samochodów.

Ważny jest też efekt medialny tylko dzisiaj prawdopodobnie każdy Irlandczyk dowiedział się o istnieniu elektrycznych pojazdów. Wszystkie media mówiły o tym w serwisach informacyjnych a to podobno początek szerokiej kampanii promującej elektryczne pojazdy. W tym względzie irlandzkie podejście bardzo mi się podoba. Szeroka informacja, przedstawienie korzyści, ale w konsekwencji wolny wybór nikt nikogo do EV nie będzie zmuszał a jedynie zachęcał.

Ciekawe czy doczekamy się podobnej deklaracji od polskiego rządu? Może naiwnie, ale wierzę, że tak i choć raz nie będziemy na końcu

niedziela, 23 listopada 2008

Policzalne i niepoliczalne rzeczy w energetyce.

Wczoraj napisałem, że raporty przewidujące odległą przyszłość są warte tyle i papier, na którym je napisano. I tu myślę o pracach typu Raportu 2030 świętej księdze polskiego rządu w walce z pakietem klimatycznym. Jednak jedyne, co pokazuje ten raport to jak mógłby wyglądać nasz obecny sektor energetyczny w post pakietowej rzeczywistości za 20 lat pod warunkiem, że nasza i światowa gospodarka niewiele się zmieni. Problem zasadniczy jest w tym, że Panowie przygotowujący ten raport nie mają za grosz wizjonerstwa a jedyną innowację w polskiej energetyce widzą w poprawie sprawności elektrowni węglowej z 35% do 45% i CCS.

Co jest największą słabością takich raportów? Na podstawie obrazu obecnej gospodarki i zależności, jakie w niej panują tworzy się model- algorytm zależności. Stworzony model przenosi się „excla” naiwnie wierząc, że komputer pokaże nam przyszłość. Problem w tym, że przy obecnym tempie rozwoju techniki za 20 lat możemy żyć w innej rzeczywistości, gospodarczej i społecznej. Dostępne mogą być rozwiązania, których obecnie nawet nie znamy, dla społeczeństwa może diametralnie zmienić się system wartości a co za tym idzie system podejmowania decyzji.

Świat zmienia się szybciej niż na się wydaje, kiedy pod koniec lat 90-siątych GM zamknął projekt EV1 (samochód elektryczny) twierdząc, że projekt jest nie realny wizjoner Elon Musk zainwestował pieniądze w Tesla Motors firmę bez kapitału bez fabryk jedynie z pomysłem i wizją, że przyszłością motoryzacji są elektryczne pojazdy. Dziś Tesla ma zamówienia na 2 lata na przód a GM prosi rząd o dotacje broniąc się przed upadkiem. Jak to możliwe że GM się mylił miał olbrzymie pieniądze wiele raportów, i setki ekspertów którzy jasno „wyliczyli w exclach” że przyszłość to SUV-y. – to chyba najlepszy obraz jakości obecnych modeli analiz.

Podobnie dziś prof. Jerzy Buzek na forum UE próbuje udowodnić, że przyszłością energetyki są czyste technologie węglowe, podczas gdy wizjonerzy pokroju Elon-a zaangażowani w projekty typu solar city mówią rzeczy, które profesor Buzek, oraz ludzie związani z raportem 2030 nawet nie biorą poważnie za alternatywę. Odnawialne źródła energii a główne energetyka słoneczna będzie przyszłością energetyki. Wystarczy przeanalizować pewne fakty, trendy, aby zauważyć, że jest to wizja, która może się spełnić. Jak donoszą największe firmy pracujące na energetyką słoneczną cena paneli PV z obecnych 3$/Wat w ciągu 5 lat osiągnie 1$ a w ciągu 10 lat spadnie poniżej 0.5$ za watt i to przy założeniu że nic nowego się nie wymyśli jedynie ewolucja technologii. Choć dziś nikt nie traktuje tego poważnie w horyzoncie czasowym, o którym mówi raport 2030 odnawialne źródła energii mogą być nie tylko konkurencyjne, lecz znacznie tańsze od technologii węglowych! Tyle, że żaden model nie jest w stanie przewidzieć przyszłych wynalazków.

Można przewidzieć trendy oraz kierunki rozwoju energetyki i nic po za tym zdecydowanie nie da się policzyć ceny energii za 20 lat w odniesieniu do przyszłej wartości pieniądza i siły nabywczej. Niezależnie z jak dobrych modeli korzystali autorzy raportu, 2030 jeżeli świat nie stanie w miejscu i będzie się rozwijał oni muszą się mylić.

sobota, 22 listopada 2008

Raporty przewidujące odległą przyszłość warte są tyle ile papier, na którym je napisano.

Zbliża się finał negocjacji nad pakietem klimatycznym związku z tym zalewa nas lawina projekcji, perspektyw polskiej energetyki w post pakietowej rzeczywistości. Oczywiście przewidywania zupełnie się mijają w zależności, kto je pisze. Pytanie, kto ma rację?

W mojej ocenie niewielka jest szansa ze w ogóle komuś uda się prawidłowo przewidzieć a prawdopodobnie rzeczywistość będzie diametralnie inna od naszych przewidywań.

Dlaczego?

W gospodarce post industrialnej snucie wizji na plus 20 – 30 lat to wróżenie z kart. Poszczególne gałęzie gospodarki są ze sobą tak niesamowicie połączone, że niewielka zmiana w jednej jej części przekłada się na inne ze zdwojoną mocą. Często nawet trendy trudno jest przewidzieć. Czy jakiekolwiek projekcje przewidują taki scenariusz w którym obecny kryzys finansowy przekłada się na spadek produkcji przemysłowej ta z kolei przekłada się na zmniejszone zapotrzebowanie na energię i w efekcie w unii spada zużycie energii i emisji CO2 o 30% tylko w wyniku kryzysu. – Nie realne? tak samo nie realne jak obecne wyliczenia przedstawiane w raporcie 2030.

Liczenie wpływu wzrostu ceny energii na gospodarkę za kilkanaście lat wręcz śmieszne. NBP, rząd, eurostat nie są w stanie zrobić poprawnej prognozy inflacji jeden rok na przód. Stąd jak przewidzieć wpływ 100% wzrostu cen energii w ciągu 10 lat? Jaka będzie realna wartość złotówki za 10 lat, jaka będzie siła nabywcza Polaków? A niewiadomych czysto gospodarczych jest więcej.

Dla wszystkich snujących prognozy niech znamienny będzie przykład amerykanów, którzy kochają analizy a im więcej ich robią tym bardziej się mylą. W latach 90-siatych powstał raport analizujący wpływ przerwania dostaw ropy z bliskiego wschodu w wyniku ataku terrorystycznego. Wyliczenia pokazywały, że zatrzymanie dostaw na kilka miesięcy prowadzące, co wzrostu cen do 135$/baryłkę sparaliżuje amerykańską gospodarkę. W lipcu tego roku ropa kosztowała 147$/baryłka nie w wyniku ataku terrorystów, lecz spekulantów nikt nie przewidział tego wzrostu tak jak i późniejszego spadku także gospodarka się z tego powodu nie załamała.

środa, 19 listopada 2008

Pozwólmy wyciąć stare drzewa.

Dzisiejsze wiadomości ekonomiczne w dużej mierze zdominowała wiadomość o możliwości upadku trzech wielkich amerykańskich koncernów General motors, Forda, Chryslera. Główne pytanie, jakie się pojawiało to czy rząd amerykański powinien zainwestować tzn przekazać wielo miliardową dotację bankrutującym koncernom, aby ratować miejsca pracy.

Wielka trójka z Detroit jak nazywa się te koncerny wsławiła się wręcz totalną bezmyślnością, gdy wielkość ich pojazdów rosła proporcjonalnie do ceny ropy. Nie trzeba być geniuszem, aby zauważyć zależność, że wraz ze wzrostami cen paliw popyt przesunie się w kierunku małych/oszczędnych pojazdów. Niestety GM potrzebował na to kilka lat i stworzył, co prawda volta, którego sam osobiście chwaliłem jednak jest to projekt przynajmniej o kilka lat spóźniony i ciągle koncepcyjny.

Nie jestem ekonomistą, ale dla mnie sprawa jest oczywista. Jeżeli popyt na samochody się załamie to niezależnie ile pieniędzy zostanie wpompowane w te koncerny i tak upadną. Jeżeli nastąpi poprawa na rynku motoryzacji pracownicy zwolnieni, z GM, Chryslera czy Forda szybko znajdą zatrudnienie w innych bardziej innowacyjnych firmach pewnie też lepiej zarządzanych. Gospodarka nie lubi próżni. Firmy typu Testa motors, czy Commuter Cars wręcz kipiące, innowacyjnością tylko czekają na upadek wielkich starych drzew motoryzacji, które tłumią ich rozwój. Nie bójmy się zmian tak jak w lesie wycięcie kilku starych drzew jest korzystne tak i w gospodarce upadek wielkich i źle zarządzanych koncernów może wyjść tylko na dobre.

dbanie o środowisko współczesnej motoryzacji wygląda mniej więcej tak jak na poniższym rysunku

niedziela, 16 listopada 2008

Ile Polacy wiedzą o energetyce słonecznej? – część druga

Ledwo wczoraj oberwało się Wprost za brak wiedzy o tym, co publikuje tak dzisiaj przypadkiem trafiłem w muratorplus.pl na artykuł o dachówkach solarnych i oczywiście wiedza autora na temat tego o czym pisze mnie przeraziła.

Oto link
http://architektura.muratorplus.pl/technika/technologie/dachowki-solarne-,158_6236.htm

i cytat
Kąt nachylenia dachu, orientacja względem stron świata oraz zastosowanie krzemu amorficznego, podnosi wydajność dachówek Tegosolar nawet o 20 procent w porównaniu do tradycyjnych systemów bazujących na krzemie krystalicznym. – Z tego, co mi się udało ustalić to tekst ten wyszedł od dystrybutora a forma i słowa, jakich używa świadczą, że autor tekstu prawdopodobnie pracownik dystrybutora nie ma zielonego pojęcia o towarze, który sprzedaje dodatkowo poszczególne poradniki w różny sposób dodawały nowe właściwości produktu od siebie dopełniając obrazu całkowitej deinformacji.

Oczywiści kłamstwo czy jak kto woli mijanie się z prawdą szybko rozeszło się w Internecie a wszyscy bezmyślnie kopiowali je od siebie dodając nowe rewelacje

dachy.info
http://www.dachy.info.pl/ogolny/bitumiczne-dachowki-solarne.html

www.projektoskop.pl
http://www.projektoskop.pl/a-33.html

jak również dachy-porady.pl
http://www.dachy-porady.pl/wiadomosci-dekarskie/dachowka-solarna-tegosolar-dach,8.html
który dodatkowo wymyślił nową właściwość krzemu amorficznego tu cytat „Zastosowanie krzmu amorficznego zmniejsza wpływ wydajności dachówki solarnej w zależności od kąta” - geniusz geniusz

to samo zaczerpnął
we-dwoje.pl
http://www.we-dwoje.pl/elektryzujaca;technologia;tegosolar,artykul,7616.html

Wszyscy ochoczo poważali, że to technologia z NASA zapominając dodać, że z przed 50 lat nikomu z redaktorów tych poradników nie przyszło na myśl, aby poszukać rzetelnej informacji i dowiedzieć się, że:

Od początku prac nad wykorzystaniem krzemu w fotowoltaice jego odmiana amorficzna charakteryzowała się najmniejszą sprawnością, choć jest najtańsza. Odmiany krystaliczne mono czy poli mają znacznie lepsza sprawność konwersji jednak ich produkcja jest droższa znacznie droższa zwłaszcza krzmu mono krystalicznego. Dlatego też z uwagi na cenę krzemu do produkcji dachówek wybrano odmianę amorficzną gdyż mimo małej sprawności jest tania!

sobota, 15 listopada 2008

Ile Polacy wiedzą o energetyce słonecznej?

Przeglądając ostatnie wydanie wprost 46/2008 od razu przykuł moją uwagę artykuł „Darmowe słońce”. Z zadowoleniem zacząłem go czytać myśląc, że skoro tak poczytna prasa pisze już o energii słonecznej musi być to dobry znak. Wpłynie też to pozytywnie na popularyzację tego typu instalacji w kraju.

Jednak po kilkunastu linijkach ogólników autor przeszedł do konkretów i liczb a mnie ogarnęła rozpacz.

Kolektory słoneczne, baterie słoneczne, lustra – tych słów autor używał zamiennie niezależnie czy pisał o podgrzewaniu wody czy o produkcji prądu. Przyznam, że czasami ciężko było dociec, o co mu chodzi.
Jeden z lepszych cytatów
„ ... Kolektory o powierzchni 3m2 można umieścić na dachu, w ogrodzie albo na balkonie. W ich wnętrzu znajduje się płyn na bazie glikolu, który przepływając przez lustra nagrzewa się do temperatury nawet 100C. Następnie spływa do grzałki….” – i wszystko jasne 0 wiedzy 0 pojęcia o temacie ale autor pisze dalej i oczywiście musi być trochę propagandy

„… podczas zimowych pochmurnych dni uzyskuje temperaturę (w bojlerze tak autor określał zasobnik solarny) 30C „ - ciekawe czy w nocy też cos grzeje ??

„ kto chce za pomocą kolektorów słonecznych nie tylko ogrzać wodę czy kaloryfery, lecz także zasilić pralkę lub lodówkę, musi być przygotowany na wydanie 40tyś zł. Taki system może wyprodukować w ciągu godziny 1 kW energii! – dosłownie ręce opadają nie dość że nieźle trzeba nagimnastykować umysł aby dociec o co autorowi chodzi to jeszcze pełno nieścisłości i błędów kW czy kWh MW czy MWh to dla autora jedno.

Nie każdy musi się znać na wszystkim, ale przeraża mnie, jeżeli takie artykuły publikuje ktoś w poczytnej prasie. Zamiast informacji robi totalną dez informację. Mam tylko nadzieję, że panowie redaktorzy Maciej Czerniejewski i Łukasz Bąk autorzy tego tekstu we wprost lepiej znają się na innych sprawach, o których piszą.

Panowie, jeżeli się na czymś nie znacie to po prostu o tym nie piszcie tak będzie lepiej dla Was i dla czytelników.

podobny problem "fachowości" autorów poruszał Pan Romuald na swoim blogu

środa, 5 listopada 2008

Ameryka – czy czeka ją zmiana?




Nie da się uciec ostatnimi dniami od amerykańskich wyborów. I choć nowy prezydent elekt nie był akurat moim faworytem to muszę przyznać, że w sprawach polityki energetycznej podobają mi się jego niektóre propozycje.

150 mld $ (dla porównania polskie dochody budżetowe to 52,73 mld $) taka suma ma zostać zainwestowana w energetykę odnawialną. Jednak, co jest istotne i co podkreślał Obama, że zielona energia to przemysł, który będzie w stanie stworzyć w USA ponad 5mln miejsc pracy. Głównie dzięki rozwojowi przemysłu produkującego podzespoły, powstaniu setek nowych firm produkcyjnych i instalacyjnych oraz w końcu produkcji taniej i czystej energii (cheap and clean). Jest to niezmiernie istotne i pisałem to tym w poprzednim poście. Korzyści gospodarcze z zielonej energii pojawiają się wtedy, gdy lokalnie działające firmy (krajowe lub działające w kraju) uczestniczą we wszystkich elementach rozwoju energetyki- produkcji podzespołów – instalacji – produkcji energii. Gdy zawęzimy nasz udział jedynie do wytwarzania energii, do której jeszcze dopłacamy o korzyściach gospodarczych możemy zapomnieć.

Jeżeli mówimy o energetyce nie można zapomnieć o największej amerykańskiej bolączce, czyli transporcie, który zużywa 70% z 20687 baryłek ropy dziennie. I tu nowy prezydent chce podnieść standard zużycia paliw o 4% rocznie przeznaczyć 4 mld $ dla producentów samochodów głównie na realizację projektów plug – in hybrid i samochodów elektrycznych, co ma zaowocować milionem zbudowanych w Ameryce samochodów elektrycznych do 2015r. Dodatkową zachętą ma być 7000$ ulgi dla kupujących zaawansowane technologicznie samochody. Trzeba przyznać, że są to bardzo racjonalne propozycje zupełnie odmienne od europejskich gdzie stymulacją zmniejszenia zużycia paliw jest wysokie opodatkowanie. Obama wie, że transport jest napędem gospodarki, dlatego stawia jednocześnie na zmniejszenie zużycia i obniżenie kosztów transportu. Amerykański budżet nie jest uzależniony od podatków z paliw dlatego takie zmiany jest tam łatwiej wdrożyć.

Musimy mieć na uwadze, że chociaż bardzo konkretne są to ciągle tylko propozycje. Jednak, jeżeli Baracowi Obamie uda się zrealizować swoje energetyczne plany Europa powinna być w zakłopotaniu gdyż znów może okazać się, że my jedynie potrafimy dużo rozmawiać o zmianach a Ameryka potrafi je także wdrażać.

tu wypowiedź jeszcze senatora z 24.07.2008 o niektórych swoich pomysłach energetycznych.

wtorek, 4 listopada 2008

Pakiet klimatyczny – zagrożenia czy korzyści ?

Dużo się ostatnio mówi o europejskim pakiecie klimatycznym. Na jego temat panują także dwie różne opinie odnośnie jego skutków zwłaszcza gospodarczych(w sprawie ochrony środowiska panuje z grubsza zgodność).

W dużym uproszczeniem z jednej strony panuje przekonanie że redukcja CO2 a zwłaszcza aukcyjny system limitów emisji spowoduje drastyczny wzrost cen energii, emigrację ciężkiego przemysłu poza Polskę, itd. Do tego poglądu zbliża się rząd.
Z drugiej strony panuje opinia mówiąca że pakiet klimatyczny to szansa na technologiczny postęp polskiej energetyki na jaki nigdy bez bodźca unijnego byśmy się nie zdobyli. Ten pogląd popularny jest zwłaszcza wśród środowisk ekologicznych.

Choć osobiście uważam że wdrożenie pakietu klimatycznego może być szansą na skok technologicznych polskiej energetyki to jednak należy z całą mocą podkreślić że jest to jedynie szansa! Tylko od naszych działań będzie zależeć czy w jego wyniku otrzymamy relatywnie tanią, czystą oraz innowacyjna energetykę której rozrój stanie się motorem gospodarki czy jak głoszą przeciwnicy pakietu klimatycznego czeka nas jedynie wzrost cen, inflacja i bezrobocie.

Może to zdziwi wiele osób ale z samego stawiania turbin wiatrowych i dorzucania drewna do węgla ani innowacyjności ani narodowego bogactwa nie przybędzie! Model w którym zaczniemy zastępować energetykę węglową rosyjskim gazem i duńskimi wiatrakami to pierwszy stopień do czarnego scenariusza pakietu klimatycznego. Należy pamiętać że energetyka to olbrzymi przemysł który można byłoby porównać do góry lodowej gdzie sama produkcja i sprzedaż energii elektrycznej to zaledwie jej wierzchołek a najważniejsze jest to czego nie widać. Wraz ze zmianami w polskiej energetyce musi nastąpić przestawnie polskiego przemysłu który zacznie wchodzić w nowe nisze rynkowe i sprosta nowym potrzebom rynku. Na tym polu czeka nas naprawdę ciężka praca. Osobiście uważa że sam przemysł produkujący na rzecz energetyki odnawialnej powinien otrzymywać większe wsparcie niż sama energetyka. Zwłaszcza poprzez ułatwienia legislacyjne i ulgi podatkowe. Najwyższy czas skończyć ze ściąganiem go polski koreańskich producentów telewizorów i niemieckich samochodów których sprzedaż się załamuje a rozejrzeć się lub zachęcić rodzimych inwestorów do wejścia w produkcję turbin wiatrowych, ogniw PV, baterii samochodowych – technologii na które wraz z wdrażaniem pakietu klimatycznego pojawi się popyt.

Irlandia od kilku lat prowadzi program w ramach którego prowadzone są działania informacyjne dla przedstawicieli biznesu na temat kierunków rozwoju energetyki kraju. Tak aby ci mogli dostosować do tego swoje działania tzn inwestycje.

Nie będę pisał o nakładach na badania w energetyce gdyż to w polskich realiach zbędne stukanie po klawiszach jednak jest jeszcze jedna istotna rzecz jaką należy zrobić. Jak najszybciej należy wprowadzić energetykę odnawialną w ścisłe gałęzie nauczania wyższego. Ten kierunek musi zawitać na wydziałach inżynierii materiałowej i mechaniki. Energetyka odnawialna nie może być ciągle kierowana przez absolwentów ochrony środowiska których wiedza na temat elektrowni wiatrowych zaczyna się i kończy na tym że wiatr wieje wiatrak się kreci i produkuje prąd nie emitując CO2. Musimy zacząć tworzyć kadry które nie tylko będą w stanie ocenić wpływ OZE na środowisko ale również będą w stanie nadzorować produkcje, tworzyć projekty urządzeń – podejść do tematu od strony technicznej.

Wszystko zależy od nas
pozdrawiam
bogdan szymanski