Szukaj na tym blogu

środa, 31 marca 2010

Nissan Leaf - pierwszy samochód elektryczny w rozsądnej cenie

Jak podaje samochodyelektryczne.org elektryczny nissan leaf będzie USA kosztował 32 780 USD bez dotacji co trzeba powiedzieć jest bardzo rozsądną ceną za nieźle wyglądający futurystyczny dobrze wyposażony samochód o zasięgu 160km. Przy obecnym kursie dolara leaf kosztowałby za oceanem niespełna 90 tyś zł ciągle sporo bo 30-40 tyś zł więcej niż popularne kompakty z segmentu C jednak nieznacznie mniej niż podobnej wielkości hybrydowa toyota prius kosztująca ok 100 000 zł.

Nissan leaf ma szansę wyznaczyć nową jakość w podejściu do cen samochodów elektrycznych które do tej pory ustalane były na zupełnie nie akceptowalnym przez normalnego konsumenta poziomie. Wystarczy przyjrzeć się cenie także japońskiego Mitsubishi iMiEV mniejszego od leafa a kosztując ok 120 000 zł czy produkowanego w Polsce trzy kołowego pojazdu RE-Volt kosztującego w podstawowej wersji 63510 zł netto! co w mojej opinii jest ceną bardzo wygórowaną za 2 osobowy pojazd o zasięgu 100 km i prędkości maksymalnej 90km.

Wróżenie przyszłych cen samochodów elektrycznych na podstawie produkowanych w małej skali modeli jest bez celowe. Prostota konstrukcji oraz spadające cenny akumulatorów powinny sprawić że produkowane seryjnie samochody elektryczne nie powinny być droższe od samochodów spalinowych. Jak długo przyjdzie nam na to czekać? - czas pokaże.


poniedziałek, 29 marca 2010

Godzina hipokryzji

26 marca 0 8:30 miała miejsce godzina hipokryzji zwana godziną dla ziemi w czasie której wiele znanych osób w świetle fleszy mogło pokazać w prosty sposób jak bardzo dba o stan środowiska wyłączając na godzinę światło.

Jak co roku jestem bardzo krytyczny w stosunku do takich akcji pisałem o nich od strony technicznej że nie powodują żadnego zmniejszenia zużycia energii, pisałem od strony moralnej że o naszą planetę powinniśmy troszczyć się na co dzień a nie przez godzinę raz w roku. Dziś poruszę kwestię zasadności radykalnej oszczędności energii.

Rozumiem że symboliczne wyłącznie światła na godzinę ma zwrócić uwagę na potrzebę oszczędzania energii ale czy jesteśmy w stanie my jako społeczeństwo oszczędzać energię w sposób jaki widzą to ekolodzy ? Czy jesteśmy w stanie świecić mniej, zrezygnować z lodówki, mieszać w niedogrzanym domu. Czy z rozwojem cywilizacji i poprawą standardu życia jesteśmy w stanie zużywać mniej energii ?

Jeżeli spojrzymy na rozwój poszczególnych państw zawsze widać jedną prawidłowość wg której wzrost zamożności społeczeństwa skorelowany jest ze wzrostem zużycia energii. I w mojej ocenie tej korelacji nie uda man się odwrócić. Powiem więcej mam wątpliwości że powinnyśmy ją odwracać. Żyjemy w ocenianie energii a nasze wszystkie problemy energetyczne i powiązane z nimi problemy zanieczyszczenia środowiska wynikają z faktu że jako cywilizacja nasze potrzeby energetyczne zaspokajamy głównie przez wykorzystanie relatywnie małych trudno dostępnych i szkodliwych paliw kopalnych.

Czy gaszenie światła miałoby sens gdyby wykorzystywana przez nas energia była darmowa i pochodziła ze źródeł odnawialnych? Nie jest to mrzonka. Przykładowo na Islandii powszechnie wykorzystującej geotermię czy energię wody ogrzewanie domów jest darmowe a niskie koszty energii elektrycznej sprawiają że opłaca się tam szklarniowa uprawa roślin przy sztucznym oświetleniu. Jeżeli nauczylibyśmy się jako cywilizacja efektywnie wykorzystywać ogólnie dostępne odnawialne źródła energii zniknęłyby konieczność oszczędzania energii i problemy zanieczyszczenia środowiska przez energetykę. Oszczędzanie energii to jedynie łagodzenie negatywnych objawów obecnego kształtu energetyki a rozwiązaniem problemu są głębokie i daleko idące zmiany a nie leczenie objawów.

czwartek, 25 marca 2010

Polska walka z wiatrakami - przyczyny



Ostatnio w mediach pojawiała się wiadomość mówiąca o inicjatywie posłów PIS którzy chcących ograniczeń w budowie turbin wiatrowych. W źródłach można przeczytać że przeciwko farmom wiatrowym protestują coraz częściej lokalni mieszkańcy - Dlaczego?

Jak zwykle przy tej okazji z obu stron jest sporo populizmu i gry na emocjach. Trzeba jasno powiedzieć że turbiny wiatrowe nie są bezwzględnymi zabójcami ptaków a infra dźwięki nie słyszalne dla ludzi nie są przyczyną wielu chorób. Tego rodzaju mity trafiają w polsce na podatny grunt i bez weryfikacji są ciągle powtarzane. W tym przypadku weryfikacja jest bardzo istotna gdyż wśród mitów i przesądów jest wiele rzeczowych obaw które zachodzą na drugi plan. Osobiście dla mnie skandalem jest prawo które pozwala zbudować farmę wiatrową 500 m od zabudowań. Ten kto określił ten limit nigdy chyba nie widział farmy wiatrowej na żywo.

Farma wiatrowa za domem w odległości 500 m to dla mieszkańców taki codzienny widok jak na zdjęciu powyżej. I trzeba przyznać że długotrwałe przebywanie w tak bliskiej odległości ciągle wirujących metalowych szkieletów jest bardzo nurzając z uwagi na dźwięk oraz ciągłe miotające refleksy słoneczne. Jeżeli ktoś chciałby zbudować coś takiego zaraz za moim domem to nawet ja jako zwolennik zielonej energii bym protestował.

Jest tu jeszcze jedna strona medalu. Farmy wiatrowe w polsce budowane są przez duże koncerny które zarabiają na nich krocie. Na niezły zysk mogą liczyć także lokalne samorządy które w przypadku takiej farmy inkasują podatki od nieruchomości. Dla lokalnych mieszkańców zostaje jedynie oszpecony krajobraz oraz satysfakcja że mają czystszą energię w gniazdku za którą oczywiści ekstra (zielone certyfikaty) zapłacą.

W mojej ocenie taka sytuacja nie powinna być akceptowalna i inwestor powinien być zobowiązany budować farmy wiatrowe w takiej odległości aby swoją pracą nie zakłócały one życia mieszkańców trudno tu generalizować czy ma to być kilometr dwa czy trzy wszystko zależy przecież od wielkości i rodzaju farmy albo powinien wypłacać za szkody stosowne odszkodowanie.

Jest jeszcze trzecia możliwość w której to lokalni mieszkańcy inwestują lub partycypują w inwestycji w farmy wiatrowe. Takie rozwiązanie jest np w Dani gdzie rolnicy czy grupy rolników mają swoje udziały w turbinach budowanych na ich polach. Co miesięczne czeki zamiast rachunków za prąd sprawiają że nawet widok wirującej i świszczącej turbiny za domem staje się przyjemny.

poniedziałek, 22 marca 2010

"OZE" którego nigdy nie poprę

Jak donosi gazeta prawna powołując się na URE

Urząd Regulacji Energetyki twierdzi, że po zmianie prawa można spalać żyto i owies, niezależnie od ich jakości, a pod pewnymi warunkami także pszenicę, jęczmień i kukurydzę.

Czyli do pieca może iść wszystko i generalnie od rolnika zależy czy będzie chciał sprzedać zboże do młyna czy na cele energetyczne. Jako zwolennik wolnego rynku nie miałbym z tym problemu jednak to nie wolny rynek wymusza palenie ziarnem w piecach lecz źle stosowany system wsparcia.

Politycy PSL gorliwi orędownicy przekazywania zbóż na cele energetyczne chwilowo chyba zapomnieli że produkcja rolna już jest w Polsce podobnie jak w całej UE DOTOWANA. A dotacja ma na celu zapewnienie odpowiedniego poziomu dochodów rolników i taniej żywności. Jednak za sprawą loby PSL DOTOWANA żywność może byś sprzedawana na cele produkcji zielonej energii także DOTOWANEJ. Słowo DOTACJA piszę celowo z dużej litery aby ktoś w końcu zauważył gdzie leży problem. Produkcja energii ze zboża jest obecnie opłacalna jedynie z uwagi na podwójną DOTACJĘ. Jedną przy produkcji paliwa -ziarna drugą przy produkcji zielonej energii. Z chorego systemu produkcji taniej żywności politykom udało stworzyć się jeszcze bardziej patologiczny system produkcji zielonej energii. Kosztem 38 mln codziennych zjadaczy chleba politycy podlizali się kilkudziesięciu tysiącom rolników którzy dzięki nowemu prawu z pewnością za rok zobaczą w skupie wyższe ceny.

wtorek, 16 marca 2010

CNG i EV czy i jak wspierać

Przed ostatnim zakupem samochodu poważnie zastanawiałem się nad modelem zasilanym CNG, EV nawet nie brałem pod uwagę z uwagi na obecne ceny jednak CNG wydawało mi się bardzo dobrym rozwiązaniem. Po pierwsze jest to bardzo czyste paliwo porównują je do diesla, etyliny czy PLG można nazwać je ekologicznym. Także koszty użytkowania samochodu zasilanego gazem ziemnym przemawiają za ty rozwiązaniem. Przy cenie gazu na stacjach tankowania ok 2zł / m3 koszty jazdy na CNG to ok 40% kosztów benzyny 60% ON i 90% LPG na na gazie ziemnym samochód nie spala więcej paliwa w stosunku do benzyny jak to jest w przypadku LPG. Na rynku europejskim jest też już sporo samochodów z fabrycznymi instalacjami CNG co w mojej ocenie eliminuje szereg problemów znanych z instalacji LPG a zbiornik gazu jest dobrze wkomponowany w nadwozie samochodu bez redukcji przestrzeni bagażnika. Z mojej perspektywy nie bez znaczenia są także stabilne ceny gazu ziemnego które mimo iż rosną robią to w umiarkowany i możliwy do przewidzenia sposób - Dlaczego nie kupiłem auta zasilanego CNG ? z jednego tylko powodu. Do najbliższej stacji tankowania gazu ziemnego mam ok 50km.

W moim przypadku o rezygnacji z zakupu samochodu zasilanego gazem ziemnym zdecydował realny brak możliwości jego tankowania. Czytając fora motoryzacyjne jest sporo użytkowników z podobnymi dylematami jak moje którzy widzą korzyści z korzystania z CNG lecz rezygnujących z tego rozwiązana z uwagi na brak infrastruktury.

Można by powiedzieć że jeżeli CNG byłoby takie dobre i opłacalne rynek sam zadbałby o jego rozwój jak było to w przypadku LPG.

Musimy mieć na uwadze że rynek dystrybucji LPG był już dobrze rozwinięty przed pojawieniem się samochodów zasilanych tym paliwem. Gaz płynny jest łatwy w transporcie i przechowywaniu a stacje tankowania LPG były początkowo dodatkiem do powszechnych punktów dystrybucji butli z propan - butanem. Wraz z rozwojem rynku autogazu i zwiększającą się liczbą aut zasilanych tym paliwem liczba stacji naturalnie zaczęła rosnąć tak że obecnie jest bardzo powszechna. Śmiem twierdzić że jeżeli w Polsce nie byłoby infrastruktury dystrybucji propan - butanu samochody zasilane LPG nie miałyby szans stać się tak popularne.

Skompresowany gaz ziemny (CNG) detalicznie wykorzystywany jest jedynie w motoryzacji. Dlatego niema infrastruktury jego dystrybucji. Naturalnie by ona powstała jeżeli pojawiłoby się sporo samochodów zasilanych tym paliwem jednak mało kto kupi taki samochód jeżeli przez wiele lat nie będzie miał go gdzie tankować czekając na infrastrukturę. Z drugiej strony mało która prywatna firma jest zainteresowana inwestycją w budowę infrastruktury do tankowania paliwa które jest bardzo mało powszechne. Mamy klasyczne błędne koło które od lat obserwujemy w Polsce

... mała liczba samochodów CNG => mała liczba stacji CNG => mała liczna użytkowników zainteresowanych CNG => mała liczba firm zainteresowanych CNG =>...

W takim przypadku przypadku można liczyć że na wolnym rynku zajdą zmiany które w końcu doprowadzą do rozwoju technologii, Zmiana mentalności społeczeństwa, silny kryzys paliwowy itp. Można też liczyć na interwencję Państwa które dołoży swoje 3 grosze uruchamiające rynek.

Jak już na wstępie wspominałem w mojej ocenie obecną jedyną barierą rozwoju rynku CNG w Polsce jest brak infrastruktury. Aby infrastruktura zaczęła powstawać można wdrożyć szeroki projekt zasilania CNG publicznego transportu. Jeżeli w każdym mieście autobusy zasilane byłyby gazem ziemnym powstałaby dla nich stacje tankowania które można udostępnić dla prywatnych użytkowników. Można też iść dalej jak Singapur który w 2005r zobowiązał cały publiczny transport także taksówki do zasilania gazem ziemnym. Nie jest to bez sensowne spaliny w zakorkowanych miastach to duży problem. Regulacje w myśl których każdy publiczny transport musiałby spełniać normę minimum euro 4 wymusiłyby rozwój nie tylko CNG ale także EV czy innych ekologicznych środków napędzania samochodów.

Zakładając że wraz z przymusem zasilania autobusów CNG powstałaby minimalna niezbędna infrastruktura tankowania gazu ziemnego do zainteresowania tym paliwem szerszą grupę użytkowników dalszą stymulację rozwoju rynku samochodów zasilanych ekologicznym paliwem można prowadzić akcyzą od samochodów. W polsce istnieją archaiczne przepisy akcyzowe odnośnie rejestracji samochodów w myśl których wysokość stawki akcyzy zależy od wielkości silnika do 2l - 3.1% powyżej 2l 13.6% Osobiście wysokość akcyzy uzależniłbym od norm emisji spalin. Podobnie jak stawki ubezpieczenia powinny zależeć np od mocy silnika a nie pojemności.

Państwo mogłoby także bardzo szybko stymulować rozwój rynek CNG powołując państwową spółkę która taką infrastrukturę by zbudowała czyli zrobiła to co tak nieudolnie robi też państwowe PGiNG. Gdy rynek dystrybucji skompresowanego gazu ziemnego stałby się rentowny taka specjalna spółka zostałaby sprywatyzowana a dalszy rozwój rynku mógłby się rozwijać w oparciu o wolny rynek.

piątek, 12 marca 2010

Co z tym peak oil ?

Za sprawą czytelnika bloga trafiło do mnie ciekawe opracowanie na temat problemu szczytu wydobycia ropy naftowej potocznie zwanym z ang. peak oil

link
http://pubs.acs.org/stoken/presspac/presspac/full/10.1021/ef901240p?cookieSet=1#eq1

Najbardziej ciekawym a zarazem szokującym aspektem tego raportu jest fakt, że odnosi się on do okresu z niedalekiej przyszłości. Wg autorów raportu światowy szczyt produkcji ropy zostanie osiągnięty już w 2014r na poziomie 79 MMSTB/D (MMSTB - Million Stock Tank Barrels) a do 2050r spadnie do 30 MMSTB/D!

Spadek wydobycia najpóźniej ma dotknąć kraje OPEC przypadając na rok 2026 przy poziomie 53 MMSTB/D czyli także nie w tak dalekiej przyszłości. Dla nas najbardziej istotna powinna być informacja o szczycie wydobycia ropy w Rosji który już nastąpił w roku 2009. Problemy z surowcem u kluczowego dostawcy dla europy może spowodować spore problemy zwłaszcza w tak słabo zdywersyfikowanym kraju jak polska.

Osobiście nie jestem zwolennikiem alarmistycznych teorii spiskowych jednak w przypadku peak oil pojawia się coraz więcej przesłanek aby ten problem zacząć traktować poważnie na najwyższych szczeblach rządowych.

Wnioski jakie należy wyciągnąć z tego raportu nie powinny mówić że za kilka lat na świecie zabraknie ropy lecz że jej podaż po raz pierwszy będzie mniejsza od popytu a dysproporcja ta będzie się z roku na rok powiększać. Nie trzeba być geniuszem ekonomi aby wiedzieć że w takiej sytuacji cena ropy będzie wysoka prawdopodobnie znacznie wyższa niż rekordowe 140$/ baryłkę w 2008r. Zastanawiająca powinna być że już obecna cena ropy oscylująca ok 80$/ baryłka w dobie kryzysu. Co będzie jak się kryzys skończy a chiny i indie wrócą do swojego normalnego popytu na ten surowiec?

Długo okresowo droga ropa przyniesie szereg korzyści, wiele technologii stanie się rentownych bez dopłat jak choćby samochody elektryczne jednak z uwagi na obecne zaniedbania w promocji alternatywnych źródeł zasilania początkowo problemy z dostawami ropy mogą być dla społeczeństwa szokiem. Uzależnienie Polski od paliw ropopochodnych jest zatrważające Benzyna, ON i LPG (też bazujący ropie) mają praktycznie 100% rynku paliw do napędu pojazdów. Osobiście najbardziej dziwi mnie brak wsparcia dla CNG który od dawna jest dobrą alternatywą dla paliw ropopochodnych, jest także konkurencyjny cenowo a jedyny problem jego rozwoju to brak infrastruktury tankownia. Naturalną alternatywą dla ropy powinny być także elektryczne pojazdy które mimo wysokiej obecnej ceny z uwagi na niskie koszty użytkownika także znalazłyby wielu nabywców pod warunkiem stworzenia infrastruktury do ładowania. Są także ciekawe koncepcje pojazdów na sprężone powietrze choć jeszcze nie dostępne w seryjnej produkcji. Tak naprawdę ropa naftowa w przypadku produkcji paliw płynnych do napędu pojazdów ma już wiele alternatyw które należy koniecznie szybko wdrażać aby za kilka kilkanaście lat polska gospodarka i społeczeństwo nie nie zostało sparaliżowane wysokimi cenami ropy.


W mojej ocenie przyszłość motoryzacji w niedalekiej przyszłości to CNG + EV.

wtorek, 9 marca 2010

Europa obniża stawki dopłat do energii odnawialnej - obniżmy i my.

Czytając branżowe media coraz częściej można znaleźć informacje o tym jak kolejny europejski kraj obniża wysokość dopłat do energii odnawialnej. Jedni tłumaczą to kryzysem drudzy zmową lobby związanym z paliwami kopalnymi ja określiłbym to powrotem do normalności.

Po pierwsze branża OZE nie może zapominać że wraz ze wzrostem udziału energii odnawialnej w rynku jej cena musi spadać aby w którymś momencie zbliżyła się do ceny rynkowej. Jeżeli odnawialne źródła energii mają w perspektywie kilkunastu lat zapewniać europie kilkadziesiąt procent energii nie może być to energia kilkukrotnie droższa od energii z paliw kopalnych.

Po drugie technologia wytwarzania zielonej energii która w perspektywie lat nie jest w stanie obniżać kosztów nie jest warta rozwoju i wsparcia. Nie jest sztuką produkować zieloną energię za wszelką cenę. Sztuką jest osiągnięcie ceny zielonej energii na poziomie akceptowanym przez konsumentów.

Koszty wdrożenia poszczególnych technologii z zakresu energetyki odnawialnej spadają z tego względu powinno zmniejszać się wsparcie udzielane tym technologiom. Nie jest to w żadnym względzie ograniczanie rozwoju OZE lecz uzdrowienie silnie dotowanego rynku. Zbyt wysokie dopłaty wcale nie przyśpieszają rozwoju rynku energetyki odnawialnej lecz prowadzą do patologii które najlepiej widać u nas w kraju na przykładzie energetyki wiatrowej. Mimo iż jak się szasuje do 2020r uda się przyłączyć do sieci 3-4GW farm wiatrowych zostało wydanych pozwoleń na 12GW a chętnych jest na kolejne 50GW. W takiej sytuacji nikt nie dba o koszty, liczy się tylko pozwolenie bo to najtrudniej uzyskać a farma przyłączona do sieci to żyła złota dla szczęśliwca który przebrnął przez wszystkie procedury - czy to jest zdrowa sytuacja? W normalnych warunkach wysokość wsparcia powinna wymuszać konkurencję cenową a co za tym idzie wymuszać poszukiwanie redukcji kosztów przez inwestorów. Z tego względu potrzebujemy w Polsce bardziej elastycznego systemu wsparcia dla energetyki odnawialnej uzależnionego od technologii i na bieżąco dostosowywanego do aktualnych kosztów inwestycji w poszczególne technologie.


piątek, 5 marca 2010

Gdzie leży istota przełomowego ogniwa IBM-u

Kilka tygodni temu w branżowych mediach można było znaleźć informację o przełomie IBM-u polegającego na stworzeniu ogniwa z miedzi (Cu), cyny (Sn), cynku (Zn), siarki (S), i/lub selenu (Se) o sprawności 9.6%
link

Jak podaje źródło przełom polega na stworzeniu ogniwa o "zadowalającej" sprawności pozbawionego rzadkich pierwiastków jak Ind wykorzystywany np w ogniwach CIGS. Niemniej jednak w dalszym ciągu nie udało się wyeliminować selenu także bardzo rzadkiego pierwiastka więc gdzie ten przełom?

Choć zarówno Ind jak i Selen to pierwiastki rzadkie o podobnym procentowym występowaniu w skorupie ziemskiej na poziomie 0.05 ppm ind jest znacznie bardziej istotny z uwagi na szerokie wykorzystanie w przemyśle elektronicznym. Duże ilości indu wykorzystywane są do produkcji wyświetlaczy LCD i wszędzie tam gdzie potrzebna jest przeźroczysta warstwa przewodząca ITO (Indium tin oxide) wiele czujników, górne warstwy ogniw thin film, lampy elektroluminescencyjne i wiele innych. Jak widać zasoby indu są dobrze zagospodarowane i wiele osób obawia się że rosnąca popularność ogniw CIGS których najbardziej istotnym składnikiem jest właśnie Ind może załamać rynek podaży tego pierwiastka. Z tego względu badania IBM-u nad ogniwami bez Indu mogą stać się bardzo istotne dla rozwoju tanich ogniw thin film.

wtorek, 2 marca 2010

Sposób na obniżenie kosztów produkcji krystalicznych ogniw krzemowych

Ogniwa fotowoltaiczne z krzemu krystalicznego są drogie gdyż drogi jest krzem z którego są wykonane. W cenie gotowego ogniwa cena samego krzemu może sięgać 40-50%. Taka struktura kosztów daje producentom ogniw PV małe pole do redukcji kosztów. Najbardziej oczywistym rozwiązaniem byłoby ograniczenie zużycia drogiego krzemu poprzez produkcję cieńszych ogniw. Na przeszkodzie takiego rozwiązania niestety stoi natura samego krzemu krystalicznego który wbrew obiegowej opinii nie absorbuje dobrze światła i dlatego nie można z niego produkować zbyt cienkich ogniw.

Ciekawe rozwiązanie problemu redukcji kosztów krystalicznego krzemu w ogniwie zaproponowali uczeni z kalifornijskiego Institute of Technology. Wykonali oni prototyp ogniwa w którym tradycyjna jednolita krzemowa płytka została zastąpiona strukturą krzemowych pręcików zatopionych w polimerowej masie.

Dzięki takiemu rozwiązaniu drogi krystaliczny krzem stanowi jedynie 2-10% ogniwa reszta to tani polimer i substancje rozpraszające światło. Odpowiednie ułożenie krzemowych pręcików sprawia że mino iż większość przestrzeni wypełnia polimer ogniwo absorbuje ok 90-100 % oświetlenia(nie oznacza to że sprawność ogniwa wynosi 90-100%).

Niewątpliwie jest to bardzo ciekawy sposób na obniżenie kosztów krzemowych ogniw fotowoltaicznych. Zasadnicze pytanie to jak szybko uda się przejść od prototypu do masowej produkcji i czy doskonale laboratoryjne wyniki uda przenieś się na linie produkcyjną.