Szukaj na tym blogu

wtorek, 30 grudnia 2008

Energy payback oraz EROEI – dwa ważne pojęcia dla OŹE

Dziś odłamem do bloga nową etykietę NAUKA będą pod nią podstawowe wiadomości z zakresu energetyki odnawialnej wolne od mitów i przekłamań, od których roi się w Internecie.

W latach 70-siątych i 80-siątych osoby sceptycznie nastawione, do OZE stawiały tezę, że poszczególne technologie pozyskiwania "zielonej energii" nie mają przyszłości gdyż energia wkładana w proces produkcji poszczególnych urządzeń była większa od energii z nich uzyskanej. Zarzut ten zazwyczaj stawiano pod adresem fotowoltaiki.

Wyznacznikiem „opłacalności energetycznej" inwestycji w dane źródło energii przy pomocy danej technologii jest parametr zwany EROEI (Energy Return on Energy Invested) czyli stosunek energii uzyskanej do energii zainwestowanej. Jak łatwo zauważyć im wartość EROEI jest wyższa tym lepiej a jeżeli spada poniżej 1 inwestycja z punktu widzenia energetycznego niema sensu!


Zadanie określenia opłacalności inwestycji w OZE spełnia także parametr zwany Energy payback, – który określa czas w latach, po którym dane urządzenie wyprodukuje tyle energii ile użyto do jego produkcji.

Tyle teorii a co z praktyką.

Z początkiem prac nad wykorzystaniem źródeł odnawialnych wiele technologii jak np. ogniwa fotowoltaiczne miały EROEI, poniżej 1 a energy payback = nieskończoności - czyli rzeczywiście więcej energii wkładano w wyprodukowanie ogniwa niż było ono w stanie wyprodukować w czasie swojego życia. Ta prawidłowość obowiązywała w latach 70-siątych lecz dziś jest jedynie mitem!

Obecnie z punktu widzenia energetycznego ogniwa PV są bardzo opłacalne. Ale zawsze najlepiej wszystko to policzyć.

Do wyprodukowania 1m2 popularnego ogniwa polikrystalicznego potrzeba ok. 420 kWh energii. Zakładając sprawność modułu na poziomie 14% z 1m2 otrzymamy rocznie 140 kWh energii (polskie warunki klimatyczne).

420 kWh energii włożonej / 140 kWh rocznego zysku energii = 3 letni energy pay-back


Energia zainwestowana, włożona w produkcję takiego ogniwa zostanie przez to ogniwo wyprodukowana po 3 latach. Zważając na typ ogniwa (produkcja ogniw polikrystalicznych jest dość energochłonna) oraz na nie najlepsze warunki nasłonecznienia w Polsce jest to bardzo dobry wynik.

Zakładając dodatkowo że tak wyprodukowanie ogniwo będzie działać 30 lat wyprodukuje w tym czasie 4000 kWh(założony ubytek sprawności) energii odnosząc to do energii włożonej 420 kWh EROEI takiego modułu wyniesie 9.5 (Ponad 9 razy więcej energii uzyskujemy niż włożyliśmy)

Nowe technologie znacznie miej energochłonne np thin film sprawiają, że energy payback ogniw PV może być nawet poniżej 1 roku a EROEI ok. 30. Takie wyniki pokazują że z punktu widzenia energetycznego ogniwa PV są bardzo korzystne a historie o ich nieopłacalności są nieuzasadnionymi mitami.



Paradoksalnie na problem niskiego EROEI cierpi bardzo biomasa a zwłaszcza biopaliwa w przypadku których ten parametr oscyluje w granicy 1-3 (warunki polskie).


Należy pamiętać że wskaźniki takie jak EROEI czy energy pay-back nie mają nic wspólnego ze wskaźnikami ekonomicznymi!
jednak dają dobre wyobrażenie które technologie mają przyszłość i powinny być rozwija nie a które nie.

sobota, 27 grudnia 2008

Czy mamy plan B – Globalne zmiany klimatu i jego skutki.

Choć rzadko poruszam na blogu kwestie globalnego ocieplenia z uwagi, że budzi on zazwyczaj niezdrową dyskusję. To jednak w tym poświątecznym czasie chciałbym spróbować wrócić do tego tematu z innej strony.

Oglądając ostatnio film dokumentalny na temat GO zauważyłem, że mimo burzliwej dyskusji na temat przyczyn obecnych zmian klimatu nikt nie neguje, że one następują. Dodam więcej zdecydowana większość zgodna jest, co do faktu, że zmiany następują i będą następować bardzo szybko. Z drugiej strony po ostatnim szczycie klimatycznym w Poznaniu czy nawet podczas negocjacji nad pakietem klimatyczno energetycznym jasno widać, że o globalnym działaniu na rzecz klimatu możemy zapomnieć. Choć nawet i to nie dawało gwarancji sukcesu. W takiej sytuacji trzeba mieć naprawdę dużą wyobraźnie i sporo optymizmu, aby wierzyć, że obecne działania a raczej ich brak mogą coś w klimacie zmienić.

Patrząc na kolejną bezśnieżną zimę zastanawiam się czy Polska -> Europa -> Świat ma plan B na wypadek, gdy czarny scenariusz zacznie się spełniać? W ferworze sporów nad przyczynami globalnych zmian klimatu zapomnieliśmy zastanowić się, jakie konkretnie skutki dla nas będą miały te zmiany i jak możemy się przed nimi bronić, gdy już nastąpią. Czego możemy się spodziewać i jak wpłynie to na naszą polską gospodarkę, społeczeństwo, rolnictwo, przyrodę? Jakie działania powinniśmy podjąć, aby zminimalizować negatywne skutki? Nie można podejmować działań nie do końca rozumiejąc, w jakim celu się je podejmuje.

Ciągle udajemy, że zapobiegamy zmianom klimatu ślepo wierząc, że nasze działa będą skuteczne. Najwyższy czas pomyśleć też nad panem B na wypadek jak się mylimy.

środa, 24 grudnia 2008

Wesołych Świąt

Wszystkim czytelnikom solarisa życzę wesołych świąt w rodzinnej atmosferze w oderwaniu od polityki i energetyki.

Bogdan Szymański

poniedziałek, 22 grudnia 2008

Jak obliczyć ilość energii pozyskanej z instalacji fotowoltaicznej

Aby móc rozpocząć kalkulację kosztów energii z ogniw PV w pierwszej kolejności należy oszacować ilość energii, jaką zainstalowane panele będą w stanie pozyskać.

Choć dokładne obliczenie rocznego zysku energii z ogniw PV nie jest proste i wymaga użycia odpowiedniego programowania to jednak pobieżne oszacowanie tej energii nie jest skomplikowane. Zakładając, że panele będą ustawione na południe 0-45 stopni można skorzystać z zależności

Pozyskana Energia[kWh/rok] = 0.75 * nasłonecznienie [kWh/m2/rok] * Moc ogniw [kWp]
Nasłonecznienie – ilość energii w kWh padająca na powierzchnię 1m2 w ciągu jednego roku(w Polsce od 980-1150).

Moc ogniw – moc wyjściowa ogniw w kW.
Producent podaje moc modułów w Watach peak Wp – jest to moc uzyskana przez ogniwo w standaryzowanych warunkach: przy temperaturze 25C natężeniu promieniowania 1000W/m2. Proszę mieć na uwadze że we wzorze są kW (1kW = 1000W)


Z uwagi, że jest to wzór empiryczny jednostki (jak widać) nie zgadzają się. Podaje je, aby nie było niejasności, co podstawiać, w jakich jednostkach.

Zgodnie z tym przykładem załóżmy że mieszkamy w okolicach Krakowa i mamy instalację o mocy 2kWp (2000 Wp)

Pozyskana Energia = 0.75 * 1050 * 2 = 1575kWh / rok


Jak widać sprawność ogniw niema znaczenia w przypadku zysku energetycznego. Podobnie materiał, z jakiego jest wykonany panel ma jedynie niewielki wpływ na ilość pozyskanej energii. Jeżeli nasze moduły mają np. 2 kWp mocy to niezależnie czy będą z krzemu polikrystalicznego, mono – krystalicznego, amorficznego, thin film, CIGS – uzysk energii będzie bardzo podobny! Różnicę zobaczymy w wielkości, mniej sprawne ogniwa będą większe w przeliczeniu na wat mocy. Dlatego w przypadku wyboru ogniw zawsze proszę kierować się ceną za wat mocy (im niższa tym lepiej) oraz oczywiście trwałością. Sprawność w tym przypadku niema znaczenia.

Zobacz także:

Jak obliczyć produkcję energii z instalacji fotowoltaicznj?

sobota, 20 grudnia 2008

Dlaczego Odnawialne Źródła Energii nie mogą się rozwijać w Polsce?

Wielu czytelników tego bloga może zastanawiać się, dlaczego rozwój odnawialnych źródeł energii idzie w Polsce tak powoli. Jak to jest, że skoro, OŹE są tak atrakcyjne niema chętnych, aby w nie inwestować?

Dzisiaj przedstawię drogę przez mękę polskiego obywatela, który chce pomóc Polsce uzyskać 15% energii ze źródeł odnawialnych
.

Czytając popularną prasę, czy oglądając TV można odnieść wrażenie, że mało dziedzin gospodarki jest tak wspieranych przez państwo jak producenci energii odnawialnej. Dotacje, gwarancje zakupu, preferencyjne kredyty zielone certyfikaty itd. - Nic bardziej mylnego.

Załóżmy, że należymy do klasy średniej mamy duży dom, na którego dachu jest sporo miejsca na instalacje ogniw fotowoltaicznych przy pomocy, których będziemy produkować tak ponoć pożądaną zieloną energię.

I tu pierwsze zaskoczenie, jeżeli nasz dom nie jest wielkości hali TESCO i nasza inwestycja nie opiewa na kilkadziesiąt milionów nie mamy, co liczyć na dotacje, czy preferencyjne kredyty. Państwo wspiera dużych i nie bawi się w „dotowanie” małych. O monopole trzeba dbać.

Kolejny problem to sprawa sprzedaży energii, – chociaż zakład energetyczny teoretycznie musi ją od nas kupić to warunkiem jest posiadanie koncesji od URE i prowadzenia działalności gospodarczej – W normalnym kraju koncesjonuje się dziedziny gospodarki, które muszą być pod szczególnym nadzorem a nie te, które powinny się dynamicznie rozwijać. Widać u nas nie musi być normalnie.

Tu cytat z URE

„…Koncesjonowaniu podlega, zgodnie z brzmieniem cytowanego wyżej przepisu, każda działalność gospodarcza w zakresie wytwarzania energii elektrycznej w odnawialnych źródłach energii bez względu na wielkość mocy zainstalowanej źródła, czy też ilość energii wyprodukowanej w takim źródle. Obowiązkiem uzyskania koncesji na wytwarzanie energii elektrycznej objęte zostały zatem wszystkie przedsiębiorstwa energetyczne produkujące energię w odnawialnych źródłach energii. Źródła nieposiadające koncesji nie mogą wnioskować o wydanie świadectw pochodzenia oraz nie przysługuje im prawo żądania zakupu wytworzonej energii elektrycznej przez sprzedawcę z urzędu, a do czasu jego wyłonienia przez operatora systemu dystrybucyjnego, do którego sieci dystrybucyjnej są przyłączone.”

Koncesja nie jest wydawana z automatu i za darmo trzeba spełnić kilka warunków, zgromadzić kilkanaście załączników, uiścić opłaty i trochę poczekać na decyzje.

Jak widać sprawa znacznie się skomplikowała? Z prostej instalacji ogniw PV na dachu i sprzedaży prądu do energetyki w Polsce uruchamia się całą machinę biurokratyczną, które sprawia, że przedsięwzięcie nie będzie mało sensu. Dla przykładu w UK cała procedura sprowadza się do jednego podpisu na umowie z zakładem energetycznym, który zamiast rachunków przysyła nam czeki? Nawet dotacje nie są potrzebne wystarczy zlikwidować biurokracje i związane z nią koszty.

Czy naprawdę chcąc mieć kilka ogniw PV na dachu czy turbinę w ogrodzie musimy mieć konieczne działalność gospodarczą, składać deklaracje w ZUS i płacić na ten cel 800zł miesięcznie? Do tego WAT, Akcyza, koncesja – i rzeczywiście inwestycja w OZE nie będzie się opłacić. Ale niech rząd nie uprawia propagandy mówiąc, że wspiera alternatywne wytwarzanie energii ze źródeł rozproszonych, bo tego nie robi.
Jak słusznie zauważył czytelnik bloga o niku gawka „Patrząc realistycznie na motywacje prywatnych inwestorów, to największy potencjał kryje się w tzw średniej klasie,…” tu się zgodzę że siła kryje się w klasie średniej ale aby uruchomić ten potencjał przepisy muszą zostać zmienione!

piątek, 19 grudnia 2008

Krzemowa dolina Europy


Brian Cowen premier Irlandii ogłosił dziś rządowy plan pobudzenia gospodarki, który jednocześnie ma uczynić z Irlandii innowacyjne centrum Europy.

500 mln Euro – tyle wyniesie specjalny fundusz przeznaczony na badania i rozwój nowych technologii. 30 mld Euro przez 10 lat ma zostać zainwestowane w czyste źródła energii głównie odnawialnej. Dodatkowo każda „innowacyjna” firma technologiczna, która zainwestuje na zielonej wyspie może liczyć na 3 letnie zwolnienie z i tak niskich podatków.

Irlandia daje jasny sygnał, jaką drogą będzie zmierzać oraz jaki przemysł i branże chce rozwijać. Zielona energia, energooszczędność oraz nowe technologie to według irlandzkiego rządu recepta na kryzys oraz dodatkowo źródło miejsc pracy dla wykwalifikowanych pracowników. Nowy plan ma uczynić Irlandię bardziej niezależną od nieprzewidywalnych cenowo paliw kopalnych. Nie wysokie ceny energii lecz ich ciągła zmienność jest problemem dla biznesu.

W Polsce obiecywano nam w wyborach Irlandię, dlaczego teraz nawet nie próbujemy podążać tą drogą? Dlaczego doraźne cele stawiamy wyżej niż długofalowy rozwój.

Skoro Brian Cowen potrafi z Irlandii zrobić dolinę krzemową europy to, czemu my za wszelką cenę chcemy być Chinami. A jedyną ofertą naszego kraju jest tania siła robocza i tania DOTOWANA energia.

Jak powtarzają przedstawiciele irlandzkiego rządu bycie „zielonym” i innowacyjnym opłaci się i jest to jedyna droga dla zrównoważonego rozwoju w bogatym kraju. - ja również się pod tym podpisuję.

wideo z RTE o irlandzkim planie
http://www.rte.ie
/news/2008/1218/economy_av.html

czwartek, 18 grudnia 2008

Bycie „zielonym” może się opłacić



Niecały miesiąc temu pisałem o irlandzkim wsparciu dla elektrycznych samochodów. W niecały miesiąc po tej decyzji największy producent elektrycznych samochodów dostawczych firma Smith EV otworzyła swój odział w Tullamore Co.Offaly Irlandia. Producent zauważył, że dogodne przepisy promujące elektryczne pojazdy robią z Irlandii ciekawy rynek zarówno pod względem sprzedaży jak i produkcji tego typu pojazdów. Na uroczystym otwarciu, Smith-a w Irlandii nie zabrakło premiera Irlandii Brian-a Cowen-a, który nie krył, że chce z Irlandii zrobić regionalne centrum elektrycznych pojazdów. A że w Irlandii za obietnicami idą zazwyczaj czyny – przyszłość EV w Irlandii nabrała realiów. Pojazdy elektryczne łączą się z Energią Odnawialną a ta w Irlandii również trafiła na dogodny grunt. W ladach 2003 – 2007 udział energii odnawialnej w zużyciu energii pierwotnej podwoił się na zielonej wyspie osiągając średni roczny wzrost 19%! Jest to jedna z nielicznych gałęzi Irlandzkiej gospodarki, która skutecznie opiera się kryzysowi. Dlatego Irlandia w opracowywanym planie ratunkowym planuje silnie wesprzeć nowe technologie w tym rozwój OŹE.

Czy OŹE mogą być dobrą receptą na problemy gospodarcze? Irlandia pokazuje, że tak? Może watro czerpać z tego przykładu?

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Przyszłość Polskiej energetyki - co dotować a co nie?

Po ostatnim wpisie wywiązała się dyskusja czy równolegle z OZE powinnyśmy jako Polska finansować badania i rozwój technologii węglowych w tym CCS? Choć pewnie w zdecydowanej większości czytelnicy tego Bloga popierają rozwój OZE, jednak pewnie nie do końca wierzą, że ten rodzaj energii może stać się realną alternatywą dla węgla. Często pada również argument ceny sprowadzający się do sugestii, że OZE mino, że są czystym sposobem pozyskiwania energii, są znacznie droższe od technologii węglowych?

Musimy mieć świadomość, że obecna cena węgla oraz produkowanej z niego energii nie jest ceną rynkową. Zawiera mnóstwo publicznych pieniędzy przeznaczanych przez całe ubiegłe stulecie na rozwój energetyki węglowej. Wyraźmy sobie, że w Polsce nie mamy żadnej kopalni, żadnej elektrowniani i stoimy przed wyborem jak produkować energię. W takim przypadku jestem przekonany, że po uwzględnieniu kosztów badań geologicznych, budowy kopalni sieci połączeń i elektrowni cena energii z węgla na pewno nie byłaby tak niska, jak obecnie i zapewne znacznie wyższa od tej z OZE, i nikt nawet by się nie zastanawiał, w co inwestować.

Ten krótki przykład pokazuje, że dopóki nie pozbawimy technologii węglowych dotacji. Które czynią je pozornie tanimi (różnice w cenie dopłacamy w podatkach). OZE nigdy nie rozwiną skrzydeł.

Jeden z przedstawicieli w Departamencie energii pozwiedzał niedawno, że USA jest w stanie w ciągu 10 lat znacznie zmienić strukturę źródeł pozyskiwania energii. Wszystko zależy, w jakim kierunku pójdą fundusze! Skoro stany mogą to, czemu my nie?

Mam świadomość, że węgiel jeszcze długo będzie miał istotne znaczenie w polskiej energetyce. Jednak ciągłe kierowanie środków w tę branżę nigdy nie przybliży nas do zmian w energetyce. Dodatkowo technologie węglowe niezależnie od przeznaczanych na nie środków będą coraz droższe (CCS na własne potrzeby potrzebuje 25% energii, płytkie złoża węgla są na wyczerpaniu, elektrownie potrzebują modernizacji). Natomiast OZE w miarę rozwoju stają się coraz tańszym źródłem energii. Podejmijmy ten trud dla lepszej przyszłości.

PS
dziękuje dyskutantom za opinie i ciekawe linki

sobota, 13 grudnia 2008

Polski sukces w Brukseli, – czyli ukochany polityczny populizm.

Wszystkie media na okrągło wiwatują na część rządu chwaląc go za wielki sukces negocjacyjny. Żenujące jest jedynie to, że żaden z dziennikarzy nawet nie zagłębił się w podstawy tego sukcesu. Miałby może wtedy okazję przekonać się, że ten „sukces” to olbrzym na glinianych nogach.

Wszyscy powtarzają, że dostaniemy aż 60mld zł, ale mało, kto zastawia się skąd wzięła się ta suma? Pieniądze mają pochodzić ze sprzedaży ekstra uprawnień do emisji, CO2 jakie dostała Polska należy dodać, że „eksperci” wyliczyli tą sumę przy założeniu, iż cena 1 tony, CO2 wyniesie ok. 39 euro, a kurs, euro do złotówki utrzyma się na poziomie bliskim 4 zł. Problem w tym, że aby otrzymać prawdziwą gotówkę prawa do emisji trzeba najpierw komuś sprzedać tyle, że po ostatnim szczycie mamy więcej sprzedających niż kupców:) Przecież był to sukces całej europy.

Ciężki przemysł, wielka synteza chemiczna, huty, papiernie również większość emisji dostaną za darmo. I dopiero w 2025 r. będą kupować 100%. Austria, Luxemburg, Finlandia, Dania, Włochy, Szwecja, Hiszpania, Belgia, Portugalia, Słowenia, Irlandia, Cypr wywalczyły sobie zapis, że będą mogły uzyskiwać dodatkowe zezwolenia na emisję, CO2, dzięki inwestycjom w biednych krajach spoza Unii. – jak widać lista kupców bardzo się skurczyła. Hojny święty Mikołaj z Brukseli obdarowała nas, więc bezwartościowymi w obecnym kształcie pakietu energetyczno klimatycznego prawami do emisji. No chyba że miłościwie nam panujący sprzedadzą uzyskane prawa obywatelom przecież każdy z nas oddycha i emituje CO2 :).

W tej sytuacji nie trzeba być ekspertem, aby dojść do wniosku, że 60mld zł to czysta fikcja. Ale aby dopełnić gorycz rozpaczy rząd wywalczył również zapis, że uzyskane ze sprzedaży uprawnień pieniądze będzie mógł przeznaczyć uwaga… na „cele społeczne”, czyli dowolnie i nie ma obligatoryjnego przykazu, że te pieniądze muszą iść na unowocześnienie energetyki, więc pewnie nie pójdą – mamy pełny sukces! Trochę miliardów wirtualnych złotówek i brak perspektyw na zmiany w energetyce. Czy rzeczywiście jest aż tak duży powód do zadowolenia?

piątek, 12 grudnia 2008

Wracamy do PRL

Jednak udało się Donaldowi Tuskowi wraz z Lechem Kaczyńskim zdrowo poobijać pakiet energetyczno klimatyczny i można by o tym długo pisać jakby nie wspólna konferencja prasowa Premiera i Prezydenta w której zapowiedzieli oni defakto powrót w energetyce do rozwiązań z czasów PRL. Wielu może ucieszyć wspólna i jednomyślna deklaracja najważniejszych osób w Państwie że nie pozwolą oni na podwyżkę cen prądu poprzez wzmocnienie pozycji regulatora. Jednak URE wymaga likwidacji a nie wzmacniania! Czy oznacza to, że Państwo ustali sztywno górną cenę energii niezależnie od kosztów jej produkcji? W takich warunkach żadna prywatna firma nie będzie w stanie działać na rynku gdyż oznaczałoby to, groźbę sprzedaży energii poniżej kosztów jej produkcji! Tak, więc pozycja naszych państwowych molochów energetycznych pozostaje niezagrożona, konkurencja została właśnie skutecznie odstraszona a wszelkie zmiany zatrzymane.
Nawet Państwowe zakłady nie mogą produkować energii poniżej kosztów, dlatego niezbędne będzie od czasu do czasu zasilenie ich dotacjami(w różnej formie) oczywiście z naszych podatków i zafundowanie 5-latki na modernizację.

Musimy mieć świadomość, że to, co uzyskali Prezydent z Premierem na szycie to zgodę Unii na nie podejmowanie koniecznych reform w energetyce przez kolejne kilkanaście lat. W ten sposób argument, że polska energetyka jest uzależnione od węgla w ponad 90% wiecznie będzie aktualny. Jednak nie podejmując działań nie oczekujmy zmian!

Czasami zastanawiam się czy odpowiedzialny za politykę energetyczną Waldemar Pawlak i jego doradcy rzeczywiście nie widzą innej drogi dla polskiej energetyki jak węgiel czy tylko dbają o pewne grupy interesu.

Dla przykładu proponuję posłuchać wypowiedzi profesora Steven Chu przyszłego sekretarza do spraw energii USA. Porusza on wiele istotnych kwestii jednak jasno daje do zrozumienia, że przyszłością są odnawialne źródła energii gwarantując, np. że w ciągu 10 lat ceny ogniw PV spadną kilkukrotnie a wtedy nikt nawet nie będzie myślał o paliwach kopalnych. Pewnie nikt poza polską, której energetyka dalej będzie w 90% uzależniona od węgla o co tak zaciekle walczył nasz rząd. A następca Waldemara Pawlaka będzie się zastanawiał jak wytłumaczyć społeczeństwu, że mamy najbardziej zacofaną, nie ekologiczną i najdroższą energetykę w całym zachodnim świecie.


gorąco polecam tę wypowiedz prof. Steven Chu przykre jedynie jest to że USA będzie wdrażać technologie których nasi decydenci nawet nie potrafią wymienić


Może kluczem w zupełnie różnym podejściu do spraw energii w USA i Polsce jest fakt, że u nas za sprawy gospodarcze w tym za energetykę odpowiadają politycy a w stanach tak kluczowe pozycje oddaje się ekspertom, noblistom pokroju prof. Steven Chu.

wtorek, 9 grudnia 2008

Uratuje nas tylko oddolna inicjatywa

Wydawać by się mogło, że niema już na świecie takiej rzeczy, w której zgodni byliby Donald Tusk i Lech Kaczyński a tu zaskoczenie. Polska zacofana energetyka węglowa staje się spoiwem, które potrafi połączyć ogień i wodę, premiera i prezydenta. Zostaje jedynie ubolewać, że jedyne, co łączy polskich polityków to blokowanie reform.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w sprawie rozwoju energii odnawialnej polskie władze zrobią najmniej jak to jest możliwe. I dobrze będzie, jeżeli nie będą przeszkadzać. Przesłanie jest proste węgiel jest naszą (w oczach rządu) przyszłością i w tą przyszłość należy inwestować. Dlatego dalej jak dotychczas należy spodziewać się, że 90% nakładów na badanie pójdzie w technologie węglowe.

Ciekawy jest fakt, że nakłady rzędu 380mln euro na technologie gromadzenia, CO2 (CCS) jak wyliczył pan Jerzy Buzek przy okresie zwrotu 30-50 lat są poważnie brane pod uwagę a idee rozwoju energetyki odnawialnej ciągle nie mogą się przebić, mimo iż jak wylicza pan Grzegorz Wiśniewski z IEO osiągniecie 15% OZE w bilansie zużycia energii w Polsce to 60 mln Euro, a okresy zwrotu nakładów (bez dotacji) to 10-20 lat.

Często to podkreślałem, ale naprawę zastanówmy się czy tania "czysta" energia węglowa rzeczywiście będzie tania?

Cała nadzieja leży w społeczeństwie, które na szczęście nie myśli w większości tak jak polski rząd i mimo braku wsparcia ciągle inwestuje w energetykę odnawialną dostrzegając, że jest to tanie i czyste źródło energii a poniesione koszty szybko się zwracają. Brak pomocy państwa spowalnia ten proces jednak w dobie Internetu, nieograniczonego dostępu do informacji oraz globalnej gospodarki nie można tego procesu zatrzymać nowe technologie będą do nas docierać a my będziemy z nich korzystać dostrzegając ich zalety. Lokalne społeczności, gminy, stowarzyszenia, które coraz chętniej inwestują w OŹE będą przykładem i źródłem wiedzy dla kolejnych. Szkoda jedynie, że z pomocą Państwa można byłoby do tego dojść szybciej.

niedziela, 7 grudnia 2008

Nie pytajmy ludzi, czego chcą dajmy im to, czego potrzebują.

Jesteśmy na początku rewolucji, która może zmienić zarówno naszą gospodarkę, jaki i sposób życia. Po dziesięcioleciach badań i rozwoju energetyka odnawialna zaczyna poważnie konkurować z tą zawodową a czas tej walki to początek wielkich zmian – pytanie czy ich chcemy i czy jesteśmy na nie gotowi? Nie chodzi tu o zastąpienie węgla – biomasą czy ropy biopaliwem. Chodzi o zmianę, w której rola centralnych wytwórców energii zostanie całkowicie zmarginalizowana. Producenci paliw kopalnych stracą rynek zbytu, Państwo straci olbrzymią część swoich dotychczasowych dochodów.

Niestety do takich zmian nie jesteśmy przygotowani jako Państwo, ale co gorsza nie mamy żadnego lidera, który byłby w stanie Polskę do takich zmian przygotować. Choć zmiany niewątpliwie wyjdą społeczeństwu jako całości na dobre. Wiele grup na tym straci i nie poddadzą się bez walki w obronie swoich lokalnych interesów. Choć w nowej rzeczywistości większości z protestujących będzie żyło się lepiej obawa przed zmianami będzie pchać ich do walki w celu zahamowania postępu. Inspiratorem obrony będą niewątpliwie duże grupy interesów, koncerny, które rzeczywiście, jeżeli nie będą umiały się dostosować upadną. Dlatego będą szerzyć w społeczeństwie nieuzasadnione obawy i lęki jak argumenty ochrony rynku pracy, wzrostu cen energii.

Należy pamiętać że gospodarka nie lubi próżni ludzie nie stracą pracy a jedynie będą musieli ją zmienić. Nie trzeba być ekspertem, aby zauważyć, że przejście z zcentralizowanego wytwarzania energii na system zdecentralizowany zwiększy a nie zmniejszy liczbę miejsc pracy. Niemcy, Dania, Norwegia – kraje, które już kilkanaście lat weszły na drogę zmian w energetyce wcale na tym nie straciły, nie pogrążyły się w recesji, a bezrobocie w nich spadło, jednocześnie przemysł związany z OZE stał się jednym z największych pracodawców w tych krajach generując jednocześnie duże przychody dla państwa.

Główny problem jest w tym, że Polska cierpi na chroniczny brak polityka - wizjonera, który mógłby nasz kraj wprowadzić na drogę zmian jednocześnie na tyle silnego, aby oprzeć się naciskom grup, które stracą na rozwoju kraju. Wiele koniecznych zmian trzeba wprowadzać mino oporu gdyż ludzie w obronie swoich małostkowych interesów są w stanie blokować zmiany na miarę epoki.

piątek, 5 grudnia 2008

Zintegrowany system fotowoltaiczny - czy się opłaci ?

Dziś proponuję ciekawy film o domach wraz z zintegrowanymi systemami fotowoltaiczymi i wcale nie w Hiszpanii, lecz w Anglii. Nie są to również wizje typu „solar city”, lecz działające systemy. Chociaż ciągle drogie już opłacalne.
Dom z takim systemem kosztuje ok. 17,000 funtów więcej - dużo, ale procentowo w stosunku do wartości domu koszt systemu to ok. 6%.
Zatem podnosząc koszty budowy zaledwie o 6% uzyskujemy pełną niezależność od zewnętrznej energii elektrycznej. Okres zwrotu to ok. 16lat a żywotność systemu 30. Także przy odsprzedaży taki dom z pewnością uzyska też wyższą cenę – tak czy inaczej nie stracimy.



Jeżeli w pochmurnej Anglii fotowoltaika się opłaca to, czemu w Polsce miałaby się nie opłacać? Popatrzmy na przykład angielski i zastanówmy się czy za kilka lat, gdy taki system będzie ponad połowę tańszy a Polska „węglowa” energia 70% droższa czy takie systemy nie będą wyrastać jak grzyby po deszczu? Trend jest jeden cena energii z paliw kopalnych będzie rosła a cena ogniw PV spadać, gdy linie się przetną, o czym pisałem wczoraj nie będzie żadnego uzasadnienia za rozwojem energetyki węglowej. Zastanawiam się czy polski rząd promujący „czyste” technologie węglowe w imię obrony naszego narodowego bogactwa zastanawia się, że na końcu swoich planów może nie znaleźć chętnego na to bogactwo? Czy olbrzymie koszty poniesione na uruchomienie nowych mocy, które zwrócą się po 40 lat-ach mają obecnie sens? Zwłaszcza, gdy będziemy mieć do wyboru w tej samej cenie energie słoneczną i konwencjonalną czy będzie wielu chętnych na tą drugą?

czwartek, 4 grudnia 2008

Tylko energia słoneczna

Poświęciłem ostatnio sporo czasu elektrycznym pojazdom. Pytanie jakie się nasuwa przy tej okazji to jak tanio i ekologicznie je ładować?
Oczywiście moją uwagę zwracam od początku na odnawialne źródła energii a konkretnie energetykę słoneczną która będzie zdobywać coraz większa popularność a jej cena z roku na rok spada.



Na powyższej grafice zielonym polem zaznaczony jest poziom cenowy energii elektrycznej z ogniw PV – linia górna to cena dla północnej Europy np. północy polski, linia dolna to cena dla znacznie lepiej nasłonecznionej południowej Europy. Choć obecne ceny ogniw PV na poziomie 2-3euro za Wat nie gwarantują rentowności instalacji w krajach północy (w Polsce z uwagi na brak rynku ogniw PV ceny za wat zupełnie oderwane są od rzeczywistości i wynoszą ponad 5euro za wat). Jednak do 2020 koszty tak produkowanej energii elektrycznej spadną o ponad połowę (bardzo realistyczne założenie). W tym samym czasie energetyka konwencjonalna raczej nie obroni się przed wzrostem cen (czerwone pole).

Okolice roku 2020 powinny być przełomowe dla energetyki solarnej gdyż w tym czasie energia z ogniw PV zacznie być tańsza od tej z paliw kopalnych nawet w Polskich warunkach nasłonecznienia!

Co jest ciekawe Polska w swojej strategii energetycznej do roku 2030 nawet nie zająknęła się na temat fotowoltaiki mino iż wiele analiz wskazuje że w tym horyzoncie czasowym jednym z najtańszych źródeł energii będą ogniwa PV – tańszą nawet od węgla. Pytanie komu zależy na upartym trzymaniu się przy technologiach węglowych wmawiając nam że jest to jedyna droga polskiej energetyki. Czy nakłady na czyste technologie węglowe to nie wyrzucanie pieniędzy w błoto gdyż zarówno ich „czystość” jak i cena są wątpliwe? Czy nie najwyższy czas przesunąć pieniądze na badania ze schyłkowych technologii węglowych na odnawialne źródła energii aby za kilkanaście lat nie obudzić się ze świadomością że rozwijamy technologię z której nikt nie będzie chciał korzystać.