Szukaj na tym blogu

wtorek, 30 grudnia 2008

Energy payback oraz EROEI – dwa ważne pojęcia dla OŹE

Dziś odłamem do bloga nową etykietę NAUKA będą pod nią podstawowe wiadomości z zakresu energetyki odnawialnej wolne od mitów i przekłamań, od których roi się w Internecie.

W latach 70-siątych i 80-siątych osoby sceptycznie nastawione, do OZE stawiały tezę, że poszczególne technologie pozyskiwania "zielonej energii" nie mają przyszłości gdyż energia wkładana w proces produkcji poszczególnych urządzeń była większa od energii z nich uzyskanej. Zarzut ten zazwyczaj stawiano pod adresem fotowoltaiki.

Wyznacznikiem „opłacalności energetycznej" inwestycji w dane źródło energii przy pomocy danej technologii jest parametr zwany EROEI (Energy Return on Energy Invested) czyli stosunek energii uzyskanej do energii zainwestowanej. Jak łatwo zauważyć im wartość EROEI jest wyższa tym lepiej a jeżeli spada poniżej 1 inwestycja z punktu widzenia energetycznego niema sensu!


Zadanie określenia opłacalności inwestycji w OZE spełnia także parametr zwany Energy payback, – który określa czas w latach, po którym dane urządzenie wyprodukuje tyle energii ile użyto do jego produkcji.

Tyle teorii a co z praktyką.

Z początkiem prac nad wykorzystaniem źródeł odnawialnych wiele technologii jak np. ogniwa fotowoltaiczne miały EROEI, poniżej 1 a energy payback = nieskończoności - czyli rzeczywiście więcej energii wkładano w wyprodukowanie ogniwa niż było ono w stanie wyprodukować w czasie swojego życia. Ta prawidłowość obowiązywała w latach 70-siątych lecz dziś jest jedynie mitem!

Obecnie z punktu widzenia energetycznego ogniwa PV są bardzo opłacalne. Ale zawsze najlepiej wszystko to policzyć.

Do wyprodukowania 1m2 popularnego ogniwa polikrystalicznego potrzeba ok. 420 kWh energii. Zakładając sprawność modułu na poziomie 14% z 1m2 otrzymamy rocznie 140 kWh energii (polskie warunki klimatyczne).

420 kWh energii włożonej / 140 kWh rocznego zysku energii = 3 letni energy pay-back


Energia zainwestowana, włożona w produkcję takiego ogniwa zostanie przez to ogniwo wyprodukowana po 3 latach. Zważając na typ ogniwa (produkcja ogniw polikrystalicznych jest dość energochłonna) oraz na nie najlepsze warunki nasłonecznienia w Polsce jest to bardzo dobry wynik.

Zakładając dodatkowo że tak wyprodukowanie ogniwo będzie działać 30 lat wyprodukuje w tym czasie 4000 kWh(założony ubytek sprawności) energii odnosząc to do energii włożonej 420 kWh EROEI takiego modułu wyniesie 9.5 (Ponad 9 razy więcej energii uzyskujemy niż włożyliśmy)

Nowe technologie znacznie miej energochłonne np thin film sprawiają, że energy payback ogniw PV może być nawet poniżej 1 roku a EROEI ok. 30. Takie wyniki pokazują że z punktu widzenia energetycznego ogniwa PV są bardzo korzystne a historie o ich nieopłacalności są nieuzasadnionymi mitami.



Paradoksalnie na problem niskiego EROEI cierpi bardzo biomasa a zwłaszcza biopaliwa w przypadku których ten parametr oscyluje w granicy 1-3 (warunki polskie).


Należy pamiętać że wskaźniki takie jak EROEI czy energy pay-back nie mają nic wspólnego ze wskaźnikami ekonomicznymi!
jednak dają dobre wyobrażenie które technologie mają przyszłość i powinny być rozwija nie a które nie.

sobota, 27 grudnia 2008

Czy mamy plan B – Globalne zmiany klimatu i jego skutki.

Choć rzadko poruszam na blogu kwestie globalnego ocieplenia z uwagi, że budzi on zazwyczaj niezdrową dyskusję. To jednak w tym poświątecznym czasie chciałbym spróbować wrócić do tego tematu z innej strony.

Oglądając ostatnio film dokumentalny na temat GO zauważyłem, że mimo burzliwej dyskusji na temat przyczyn obecnych zmian klimatu nikt nie neguje, że one następują. Dodam więcej zdecydowana większość zgodna jest, co do faktu, że zmiany następują i będą następować bardzo szybko. Z drugiej strony po ostatnim szczycie klimatycznym w Poznaniu czy nawet podczas negocjacji nad pakietem klimatyczno energetycznym jasno widać, że o globalnym działaniu na rzecz klimatu możemy zapomnieć. Choć nawet i to nie dawało gwarancji sukcesu. W takiej sytuacji trzeba mieć naprawdę dużą wyobraźnie i sporo optymizmu, aby wierzyć, że obecne działania a raczej ich brak mogą coś w klimacie zmienić.

Patrząc na kolejną bezśnieżną zimę zastanawiam się czy Polska -> Europa -> Świat ma plan B na wypadek, gdy czarny scenariusz zacznie się spełniać? W ferworze sporów nad przyczynami globalnych zmian klimatu zapomnieliśmy zastanowić się, jakie konkretnie skutki dla nas będą miały te zmiany i jak możemy się przed nimi bronić, gdy już nastąpią. Czego możemy się spodziewać i jak wpłynie to na naszą polską gospodarkę, społeczeństwo, rolnictwo, przyrodę? Jakie działania powinniśmy podjąć, aby zminimalizować negatywne skutki? Nie można podejmować działań nie do końca rozumiejąc, w jakim celu się je podejmuje.

Ciągle udajemy, że zapobiegamy zmianom klimatu ślepo wierząc, że nasze działa będą skuteczne. Najwyższy czas pomyśleć też nad panem B na wypadek jak się mylimy.

środa, 24 grudnia 2008

Wesołych Świąt

Wszystkim czytelnikom solarisa życzę wesołych świąt w rodzinnej atmosferze w oderwaniu od polityki i energetyki.

Bogdan Szymański

poniedziałek, 22 grudnia 2008

Jak obliczyć ilość energii pozyskanej z instalacji fotowoltaicznej

Aby móc rozpocząć kalkulację kosztów energii z ogniw PV w pierwszej kolejności należy oszacować ilość energii, jaką zainstalowane panele będą w stanie pozyskać.

Choć dokładne obliczenie rocznego zysku energii z ogniw PV nie jest proste i wymaga użycia odpowiedniego programowania to jednak pobieżne oszacowanie tej energii nie jest skomplikowane. Zakładając, że panele będą ustawione na południe 0-45 stopni można skorzystać z zależności

Pozyskana Energia[kWh/rok] = 0.75 * nasłonecznienie [kWh/m2/rok] * Moc ogniw [kWp]
Nasłonecznienie – ilość energii w kWh padająca na powierzchnię 1m2 w ciągu jednego roku(w Polsce od 980-1150).

Moc ogniw – moc wyjściowa ogniw w kW.
Producent podaje moc modułów w Watach peak Wp – jest to moc uzyskana przez ogniwo w standaryzowanych warunkach: przy temperaturze 25C natężeniu promieniowania 1000W/m2. Proszę mieć na uwadze że we wzorze są kW (1kW = 1000W)


Z uwagi, że jest to wzór empiryczny jednostki (jak widać) nie zgadzają się. Podaje je, aby nie było niejasności, co podstawiać, w jakich jednostkach.

Zgodnie z tym przykładem załóżmy że mieszkamy w okolicach Krakowa i mamy instalację o mocy 2kWp (2000 Wp)

Pozyskana Energia = 0.75 * 1050 * 2 = 1575kWh / rok


Jak widać sprawność ogniw niema znaczenia w przypadku zysku energetycznego. Podobnie materiał, z jakiego jest wykonany panel ma jedynie niewielki wpływ na ilość pozyskanej energii. Jeżeli nasze moduły mają np. 2 kWp mocy to niezależnie czy będą z krzemu polikrystalicznego, mono – krystalicznego, amorficznego, thin film, CIGS – uzysk energii będzie bardzo podobny! Różnicę zobaczymy w wielkości, mniej sprawne ogniwa będą większe w przeliczeniu na wat mocy. Dlatego w przypadku wyboru ogniw zawsze proszę kierować się ceną za wat mocy (im niższa tym lepiej) oraz oczywiście trwałością. Sprawność w tym przypadku niema znaczenia.

Zobacz także:

Jak obliczyć produkcję energii z instalacji fotowoltaicznj?

sobota, 20 grudnia 2008

Dlaczego Odnawialne Źródła Energii nie mogą się rozwijać w Polsce?

Wielu czytelników tego bloga może zastanawiać się, dlaczego rozwój odnawialnych źródeł energii idzie w Polsce tak powoli. Jak to jest, że skoro, OŹE są tak atrakcyjne niema chętnych, aby w nie inwestować?

Dzisiaj przedstawię drogę przez mękę polskiego obywatela, który chce pomóc Polsce uzyskać 15% energii ze źródeł odnawialnych
.

Czytając popularną prasę, czy oglądając TV można odnieść wrażenie, że mało dziedzin gospodarki jest tak wspieranych przez państwo jak producenci energii odnawialnej. Dotacje, gwarancje zakupu, preferencyjne kredyty zielone certyfikaty itd. - Nic bardziej mylnego.

Załóżmy, że należymy do klasy średniej mamy duży dom, na którego dachu jest sporo miejsca na instalacje ogniw fotowoltaicznych przy pomocy, których będziemy produkować tak ponoć pożądaną zieloną energię.

I tu pierwsze zaskoczenie, jeżeli nasz dom nie jest wielkości hali TESCO i nasza inwestycja nie opiewa na kilkadziesiąt milionów nie mamy, co liczyć na dotacje, czy preferencyjne kredyty. Państwo wspiera dużych i nie bawi się w „dotowanie” małych. O monopole trzeba dbać.

Kolejny problem to sprawa sprzedaży energii, – chociaż zakład energetyczny teoretycznie musi ją od nas kupić to warunkiem jest posiadanie koncesji od URE i prowadzenia działalności gospodarczej – W normalnym kraju koncesjonuje się dziedziny gospodarki, które muszą być pod szczególnym nadzorem a nie te, które powinny się dynamicznie rozwijać. Widać u nas nie musi być normalnie.

Tu cytat z URE

„…Koncesjonowaniu podlega, zgodnie z brzmieniem cytowanego wyżej przepisu, każda działalność gospodarcza w zakresie wytwarzania energii elektrycznej w odnawialnych źródłach energii bez względu na wielkość mocy zainstalowanej źródła, czy też ilość energii wyprodukowanej w takim źródle. Obowiązkiem uzyskania koncesji na wytwarzanie energii elektrycznej objęte zostały zatem wszystkie przedsiębiorstwa energetyczne produkujące energię w odnawialnych źródłach energii. Źródła nieposiadające koncesji nie mogą wnioskować o wydanie świadectw pochodzenia oraz nie przysługuje im prawo żądania zakupu wytworzonej energii elektrycznej przez sprzedawcę z urzędu, a do czasu jego wyłonienia przez operatora systemu dystrybucyjnego, do którego sieci dystrybucyjnej są przyłączone.”

Koncesja nie jest wydawana z automatu i za darmo trzeba spełnić kilka warunków, zgromadzić kilkanaście załączników, uiścić opłaty i trochę poczekać na decyzje.

Jak widać sprawa znacznie się skomplikowała? Z prostej instalacji ogniw PV na dachu i sprzedaży prądu do energetyki w Polsce uruchamia się całą machinę biurokratyczną, które sprawia, że przedsięwzięcie nie będzie mało sensu. Dla przykładu w UK cała procedura sprowadza się do jednego podpisu na umowie z zakładem energetycznym, który zamiast rachunków przysyła nam czeki? Nawet dotacje nie są potrzebne wystarczy zlikwidować biurokracje i związane z nią koszty.

Czy naprawdę chcąc mieć kilka ogniw PV na dachu czy turbinę w ogrodzie musimy mieć konieczne działalność gospodarczą, składać deklaracje w ZUS i płacić na ten cel 800zł miesięcznie? Do tego WAT, Akcyza, koncesja – i rzeczywiście inwestycja w OZE nie będzie się opłacić. Ale niech rząd nie uprawia propagandy mówiąc, że wspiera alternatywne wytwarzanie energii ze źródeł rozproszonych, bo tego nie robi.
Jak słusznie zauważył czytelnik bloga o niku gawka „Patrząc realistycznie na motywacje prywatnych inwestorów, to największy potencjał kryje się w tzw średniej klasie,…” tu się zgodzę że siła kryje się w klasie średniej ale aby uruchomić ten potencjał przepisy muszą zostać zmienione!

piątek, 19 grudnia 2008

Krzemowa dolina Europy


Brian Cowen premier Irlandii ogłosił dziś rządowy plan pobudzenia gospodarki, który jednocześnie ma uczynić z Irlandii innowacyjne centrum Europy.

500 mln Euro – tyle wyniesie specjalny fundusz przeznaczony na badania i rozwój nowych technologii. 30 mld Euro przez 10 lat ma zostać zainwestowane w czyste źródła energii głównie odnawialnej. Dodatkowo każda „innowacyjna” firma technologiczna, która zainwestuje na zielonej wyspie może liczyć na 3 letnie zwolnienie z i tak niskich podatków.

Irlandia daje jasny sygnał, jaką drogą będzie zmierzać oraz jaki przemysł i branże chce rozwijać. Zielona energia, energooszczędność oraz nowe technologie to według irlandzkiego rządu recepta na kryzys oraz dodatkowo źródło miejsc pracy dla wykwalifikowanych pracowników. Nowy plan ma uczynić Irlandię bardziej niezależną od nieprzewidywalnych cenowo paliw kopalnych. Nie wysokie ceny energii lecz ich ciągła zmienność jest problemem dla biznesu.

W Polsce obiecywano nam w wyborach Irlandię, dlaczego teraz nawet nie próbujemy podążać tą drogą? Dlaczego doraźne cele stawiamy wyżej niż długofalowy rozwój.

Skoro Brian Cowen potrafi z Irlandii zrobić dolinę krzemową europy to, czemu my za wszelką cenę chcemy być Chinami. A jedyną ofertą naszego kraju jest tania siła robocza i tania DOTOWANA energia.

Jak powtarzają przedstawiciele irlandzkiego rządu bycie „zielonym” i innowacyjnym opłaci się i jest to jedyna droga dla zrównoważonego rozwoju w bogatym kraju. - ja również się pod tym podpisuję.

wideo z RTE o irlandzkim planie
http://www.rte.ie
/news/2008/1218/economy_av.html

czwartek, 18 grudnia 2008

Bycie „zielonym” może się opłacić



Niecały miesiąc temu pisałem o irlandzkim wsparciu dla elektrycznych samochodów. W niecały miesiąc po tej decyzji największy producent elektrycznych samochodów dostawczych firma Smith EV otworzyła swój odział w Tullamore Co.Offaly Irlandia. Producent zauważył, że dogodne przepisy promujące elektryczne pojazdy robią z Irlandii ciekawy rynek zarówno pod względem sprzedaży jak i produkcji tego typu pojazdów. Na uroczystym otwarciu, Smith-a w Irlandii nie zabrakło premiera Irlandii Brian-a Cowen-a, który nie krył, że chce z Irlandii zrobić regionalne centrum elektrycznych pojazdów. A że w Irlandii za obietnicami idą zazwyczaj czyny – przyszłość EV w Irlandii nabrała realiów. Pojazdy elektryczne łączą się z Energią Odnawialną a ta w Irlandii również trafiła na dogodny grunt. W ladach 2003 – 2007 udział energii odnawialnej w zużyciu energii pierwotnej podwoił się na zielonej wyspie osiągając średni roczny wzrost 19%! Jest to jedna z nielicznych gałęzi Irlandzkiej gospodarki, która skutecznie opiera się kryzysowi. Dlatego Irlandia w opracowywanym planie ratunkowym planuje silnie wesprzeć nowe technologie w tym rozwój OŹE.

Czy OŹE mogą być dobrą receptą na problemy gospodarcze? Irlandia pokazuje, że tak? Może watro czerpać z tego przykładu?

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Przyszłość Polskiej energetyki - co dotować a co nie?

Po ostatnim wpisie wywiązała się dyskusja czy równolegle z OZE powinnyśmy jako Polska finansować badania i rozwój technologii węglowych w tym CCS? Choć pewnie w zdecydowanej większości czytelnicy tego Bloga popierają rozwój OZE, jednak pewnie nie do końca wierzą, że ten rodzaj energii może stać się realną alternatywą dla węgla. Często pada również argument ceny sprowadzający się do sugestii, że OZE mino, że są czystym sposobem pozyskiwania energii, są znacznie droższe od technologii węglowych?

Musimy mieć świadomość, że obecna cena węgla oraz produkowanej z niego energii nie jest ceną rynkową. Zawiera mnóstwo publicznych pieniędzy przeznaczanych przez całe ubiegłe stulecie na rozwój energetyki węglowej. Wyraźmy sobie, że w Polsce nie mamy żadnej kopalni, żadnej elektrowniani i stoimy przed wyborem jak produkować energię. W takim przypadku jestem przekonany, że po uwzględnieniu kosztów badań geologicznych, budowy kopalni sieci połączeń i elektrowni cena energii z węgla na pewno nie byłaby tak niska, jak obecnie i zapewne znacznie wyższa od tej z OZE, i nikt nawet by się nie zastanawiał, w co inwestować.

Ten krótki przykład pokazuje, że dopóki nie pozbawimy technologii węglowych dotacji. Które czynią je pozornie tanimi (różnice w cenie dopłacamy w podatkach). OZE nigdy nie rozwiną skrzydeł.

Jeden z przedstawicieli w Departamencie energii pozwiedzał niedawno, że USA jest w stanie w ciągu 10 lat znacznie zmienić strukturę źródeł pozyskiwania energii. Wszystko zależy, w jakim kierunku pójdą fundusze! Skoro stany mogą to, czemu my nie?

Mam świadomość, że węgiel jeszcze długo będzie miał istotne znaczenie w polskiej energetyce. Jednak ciągłe kierowanie środków w tę branżę nigdy nie przybliży nas do zmian w energetyce. Dodatkowo technologie węglowe niezależnie od przeznaczanych na nie środków będą coraz droższe (CCS na własne potrzeby potrzebuje 25% energii, płytkie złoża węgla są na wyczerpaniu, elektrownie potrzebują modernizacji). Natomiast OZE w miarę rozwoju stają się coraz tańszym źródłem energii. Podejmijmy ten trud dla lepszej przyszłości.

PS
dziękuje dyskutantom za opinie i ciekawe linki

sobota, 13 grudnia 2008

Polski sukces w Brukseli, – czyli ukochany polityczny populizm.

Wszystkie media na okrągło wiwatują na część rządu chwaląc go za wielki sukces negocjacyjny. Żenujące jest jedynie to, że żaden z dziennikarzy nawet nie zagłębił się w podstawy tego sukcesu. Miałby może wtedy okazję przekonać się, że ten „sukces” to olbrzym na glinianych nogach.

Wszyscy powtarzają, że dostaniemy aż 60mld zł, ale mało, kto zastawia się skąd wzięła się ta suma? Pieniądze mają pochodzić ze sprzedaży ekstra uprawnień do emisji, CO2 jakie dostała Polska należy dodać, że „eksperci” wyliczyli tą sumę przy założeniu, iż cena 1 tony, CO2 wyniesie ok. 39 euro, a kurs, euro do złotówki utrzyma się na poziomie bliskim 4 zł. Problem w tym, że aby otrzymać prawdziwą gotówkę prawa do emisji trzeba najpierw komuś sprzedać tyle, że po ostatnim szczycie mamy więcej sprzedających niż kupców:) Przecież był to sukces całej europy.

Ciężki przemysł, wielka synteza chemiczna, huty, papiernie również większość emisji dostaną za darmo. I dopiero w 2025 r. będą kupować 100%. Austria, Luxemburg, Finlandia, Dania, Włochy, Szwecja, Hiszpania, Belgia, Portugalia, Słowenia, Irlandia, Cypr wywalczyły sobie zapis, że będą mogły uzyskiwać dodatkowe zezwolenia na emisję, CO2, dzięki inwestycjom w biednych krajach spoza Unii. – jak widać lista kupców bardzo się skurczyła. Hojny święty Mikołaj z Brukseli obdarowała nas, więc bezwartościowymi w obecnym kształcie pakietu energetyczno klimatycznego prawami do emisji. No chyba że miłościwie nam panujący sprzedadzą uzyskane prawa obywatelom przecież każdy z nas oddycha i emituje CO2 :).

W tej sytuacji nie trzeba być ekspertem, aby dojść do wniosku, że 60mld zł to czysta fikcja. Ale aby dopełnić gorycz rozpaczy rząd wywalczył również zapis, że uzyskane ze sprzedaży uprawnień pieniądze będzie mógł przeznaczyć uwaga… na „cele społeczne”, czyli dowolnie i nie ma obligatoryjnego przykazu, że te pieniądze muszą iść na unowocześnienie energetyki, więc pewnie nie pójdą – mamy pełny sukces! Trochę miliardów wirtualnych złotówek i brak perspektyw na zmiany w energetyce. Czy rzeczywiście jest aż tak duży powód do zadowolenia?

piątek, 12 grudnia 2008

Wracamy do PRL

Jednak udało się Donaldowi Tuskowi wraz z Lechem Kaczyńskim zdrowo poobijać pakiet energetyczno klimatyczny i można by o tym długo pisać jakby nie wspólna konferencja prasowa Premiera i Prezydenta w której zapowiedzieli oni defakto powrót w energetyce do rozwiązań z czasów PRL. Wielu może ucieszyć wspólna i jednomyślna deklaracja najważniejszych osób w Państwie że nie pozwolą oni na podwyżkę cen prądu poprzez wzmocnienie pozycji regulatora. Jednak URE wymaga likwidacji a nie wzmacniania! Czy oznacza to, że Państwo ustali sztywno górną cenę energii niezależnie od kosztów jej produkcji? W takich warunkach żadna prywatna firma nie będzie w stanie działać na rynku gdyż oznaczałoby to, groźbę sprzedaży energii poniżej kosztów jej produkcji! Tak, więc pozycja naszych państwowych molochów energetycznych pozostaje niezagrożona, konkurencja została właśnie skutecznie odstraszona a wszelkie zmiany zatrzymane.
Nawet Państwowe zakłady nie mogą produkować energii poniżej kosztów, dlatego niezbędne będzie od czasu do czasu zasilenie ich dotacjami(w różnej formie) oczywiście z naszych podatków i zafundowanie 5-latki na modernizację.

Musimy mieć świadomość, że to, co uzyskali Prezydent z Premierem na szycie to zgodę Unii na nie podejmowanie koniecznych reform w energetyce przez kolejne kilkanaście lat. W ten sposób argument, że polska energetyka jest uzależnione od węgla w ponad 90% wiecznie będzie aktualny. Jednak nie podejmując działań nie oczekujmy zmian!

Czasami zastanawiam się czy odpowiedzialny za politykę energetyczną Waldemar Pawlak i jego doradcy rzeczywiście nie widzą innej drogi dla polskiej energetyki jak węgiel czy tylko dbają o pewne grupy interesu.

Dla przykładu proponuję posłuchać wypowiedzi profesora Steven Chu przyszłego sekretarza do spraw energii USA. Porusza on wiele istotnych kwestii jednak jasno daje do zrozumienia, że przyszłością są odnawialne źródła energii gwarantując, np. że w ciągu 10 lat ceny ogniw PV spadną kilkukrotnie a wtedy nikt nawet nie będzie myślał o paliwach kopalnych. Pewnie nikt poza polską, której energetyka dalej będzie w 90% uzależniona od węgla o co tak zaciekle walczył nasz rząd. A następca Waldemara Pawlaka będzie się zastanawiał jak wytłumaczyć społeczeństwu, że mamy najbardziej zacofaną, nie ekologiczną i najdroższą energetykę w całym zachodnim świecie.


gorąco polecam tę wypowiedz prof. Steven Chu przykre jedynie jest to że USA będzie wdrażać technologie których nasi decydenci nawet nie potrafią wymienić


Może kluczem w zupełnie różnym podejściu do spraw energii w USA i Polsce jest fakt, że u nas za sprawy gospodarcze w tym za energetykę odpowiadają politycy a w stanach tak kluczowe pozycje oddaje się ekspertom, noblistom pokroju prof. Steven Chu.

wtorek, 9 grudnia 2008

Uratuje nas tylko oddolna inicjatywa

Wydawać by się mogło, że niema już na świecie takiej rzeczy, w której zgodni byliby Donald Tusk i Lech Kaczyński a tu zaskoczenie. Polska zacofana energetyka węglowa staje się spoiwem, które potrafi połączyć ogień i wodę, premiera i prezydenta. Zostaje jedynie ubolewać, że jedyne, co łączy polskich polityków to blokowanie reform.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w sprawie rozwoju energii odnawialnej polskie władze zrobią najmniej jak to jest możliwe. I dobrze będzie, jeżeli nie będą przeszkadzać. Przesłanie jest proste węgiel jest naszą (w oczach rządu) przyszłością i w tą przyszłość należy inwestować. Dlatego dalej jak dotychczas należy spodziewać się, że 90% nakładów na badanie pójdzie w technologie węglowe.

Ciekawy jest fakt, że nakłady rzędu 380mln euro na technologie gromadzenia, CO2 (CCS) jak wyliczył pan Jerzy Buzek przy okresie zwrotu 30-50 lat są poważnie brane pod uwagę a idee rozwoju energetyki odnawialnej ciągle nie mogą się przebić, mimo iż jak wylicza pan Grzegorz Wiśniewski z IEO osiągniecie 15% OZE w bilansie zużycia energii w Polsce to 60 mln Euro, a okresy zwrotu nakładów (bez dotacji) to 10-20 lat.

Często to podkreślałem, ale naprawę zastanówmy się czy tania "czysta" energia węglowa rzeczywiście będzie tania?

Cała nadzieja leży w społeczeństwie, które na szczęście nie myśli w większości tak jak polski rząd i mimo braku wsparcia ciągle inwestuje w energetykę odnawialną dostrzegając, że jest to tanie i czyste źródło energii a poniesione koszty szybko się zwracają. Brak pomocy państwa spowalnia ten proces jednak w dobie Internetu, nieograniczonego dostępu do informacji oraz globalnej gospodarki nie można tego procesu zatrzymać nowe technologie będą do nas docierać a my będziemy z nich korzystać dostrzegając ich zalety. Lokalne społeczności, gminy, stowarzyszenia, które coraz chętniej inwestują w OŹE będą przykładem i źródłem wiedzy dla kolejnych. Szkoda jedynie, że z pomocą Państwa można byłoby do tego dojść szybciej.

niedziela, 7 grudnia 2008

Nie pytajmy ludzi, czego chcą dajmy im to, czego potrzebują.

Jesteśmy na początku rewolucji, która może zmienić zarówno naszą gospodarkę, jaki i sposób życia. Po dziesięcioleciach badań i rozwoju energetyka odnawialna zaczyna poważnie konkurować z tą zawodową a czas tej walki to początek wielkich zmian – pytanie czy ich chcemy i czy jesteśmy na nie gotowi? Nie chodzi tu o zastąpienie węgla – biomasą czy ropy biopaliwem. Chodzi o zmianę, w której rola centralnych wytwórców energii zostanie całkowicie zmarginalizowana. Producenci paliw kopalnych stracą rynek zbytu, Państwo straci olbrzymią część swoich dotychczasowych dochodów.

Niestety do takich zmian nie jesteśmy przygotowani jako Państwo, ale co gorsza nie mamy żadnego lidera, który byłby w stanie Polskę do takich zmian przygotować. Choć zmiany niewątpliwie wyjdą społeczeństwu jako całości na dobre. Wiele grup na tym straci i nie poddadzą się bez walki w obronie swoich lokalnych interesów. Choć w nowej rzeczywistości większości z protestujących będzie żyło się lepiej obawa przed zmianami będzie pchać ich do walki w celu zahamowania postępu. Inspiratorem obrony będą niewątpliwie duże grupy interesów, koncerny, które rzeczywiście, jeżeli nie będą umiały się dostosować upadną. Dlatego będą szerzyć w społeczeństwie nieuzasadnione obawy i lęki jak argumenty ochrony rynku pracy, wzrostu cen energii.

Należy pamiętać że gospodarka nie lubi próżni ludzie nie stracą pracy a jedynie będą musieli ją zmienić. Nie trzeba być ekspertem, aby zauważyć, że przejście z zcentralizowanego wytwarzania energii na system zdecentralizowany zwiększy a nie zmniejszy liczbę miejsc pracy. Niemcy, Dania, Norwegia – kraje, które już kilkanaście lat weszły na drogę zmian w energetyce wcale na tym nie straciły, nie pogrążyły się w recesji, a bezrobocie w nich spadło, jednocześnie przemysł związany z OZE stał się jednym z największych pracodawców w tych krajach generując jednocześnie duże przychody dla państwa.

Główny problem jest w tym, że Polska cierpi na chroniczny brak polityka - wizjonera, który mógłby nasz kraj wprowadzić na drogę zmian jednocześnie na tyle silnego, aby oprzeć się naciskom grup, które stracą na rozwoju kraju. Wiele koniecznych zmian trzeba wprowadzać mino oporu gdyż ludzie w obronie swoich małostkowych interesów są w stanie blokować zmiany na miarę epoki.

piątek, 5 grudnia 2008

Zintegrowany system fotowoltaiczny - czy się opłaci ?

Dziś proponuję ciekawy film o domach wraz z zintegrowanymi systemami fotowoltaiczymi i wcale nie w Hiszpanii, lecz w Anglii. Nie są to również wizje typu „solar city”, lecz działające systemy. Chociaż ciągle drogie już opłacalne.
Dom z takim systemem kosztuje ok. 17,000 funtów więcej - dużo, ale procentowo w stosunku do wartości domu koszt systemu to ok. 6%.
Zatem podnosząc koszty budowy zaledwie o 6% uzyskujemy pełną niezależność od zewnętrznej energii elektrycznej. Okres zwrotu to ok. 16lat a żywotność systemu 30. Także przy odsprzedaży taki dom z pewnością uzyska też wyższą cenę – tak czy inaczej nie stracimy.



Jeżeli w pochmurnej Anglii fotowoltaika się opłaca to, czemu w Polsce miałaby się nie opłacać? Popatrzmy na przykład angielski i zastanówmy się czy za kilka lat, gdy taki system będzie ponad połowę tańszy a Polska „węglowa” energia 70% droższa czy takie systemy nie będą wyrastać jak grzyby po deszczu? Trend jest jeden cena energii z paliw kopalnych będzie rosła a cena ogniw PV spadać, gdy linie się przetną, o czym pisałem wczoraj nie będzie żadnego uzasadnienia za rozwojem energetyki węglowej. Zastanawiam się czy polski rząd promujący „czyste” technologie węglowe w imię obrony naszego narodowego bogactwa zastanawia się, że na końcu swoich planów może nie znaleźć chętnego na to bogactwo? Czy olbrzymie koszty poniesione na uruchomienie nowych mocy, które zwrócą się po 40 lat-ach mają obecnie sens? Zwłaszcza, gdy będziemy mieć do wyboru w tej samej cenie energie słoneczną i konwencjonalną czy będzie wielu chętnych na tą drugą?

czwartek, 4 grudnia 2008

Tylko energia słoneczna

Poświęciłem ostatnio sporo czasu elektrycznym pojazdom. Pytanie jakie się nasuwa przy tej okazji to jak tanio i ekologicznie je ładować?
Oczywiście moją uwagę zwracam od początku na odnawialne źródła energii a konkretnie energetykę słoneczną która będzie zdobywać coraz większa popularność a jej cena z roku na rok spada.



Na powyższej grafice zielonym polem zaznaczony jest poziom cenowy energii elektrycznej z ogniw PV – linia górna to cena dla północnej Europy np. północy polski, linia dolna to cena dla znacznie lepiej nasłonecznionej południowej Europy. Choć obecne ceny ogniw PV na poziomie 2-3euro za Wat nie gwarantują rentowności instalacji w krajach północy (w Polsce z uwagi na brak rynku ogniw PV ceny za wat zupełnie oderwane są od rzeczywistości i wynoszą ponad 5euro za wat). Jednak do 2020 koszty tak produkowanej energii elektrycznej spadną o ponad połowę (bardzo realistyczne założenie). W tym samym czasie energetyka konwencjonalna raczej nie obroni się przed wzrostem cen (czerwone pole).

Okolice roku 2020 powinny być przełomowe dla energetyki solarnej gdyż w tym czasie energia z ogniw PV zacznie być tańsza od tej z paliw kopalnych nawet w Polskich warunkach nasłonecznienia!

Co jest ciekawe Polska w swojej strategii energetycznej do roku 2030 nawet nie zająknęła się na temat fotowoltaiki mino iż wiele analiz wskazuje że w tym horyzoncie czasowym jednym z najtańszych źródeł energii będą ogniwa PV – tańszą nawet od węgla. Pytanie komu zależy na upartym trzymaniu się przy technologiach węglowych wmawiając nam że jest to jedyna droga polskiej energetyki. Czy nakłady na czyste technologie węglowe to nie wyrzucanie pieniędzy w błoto gdyż zarówno ich „czystość” jak i cena są wątpliwe? Czy nie najwyższy czas przesunąć pieniądze na badania ze schyłkowych technologii węglowych na odnawialne źródła energii aby za kilkanaście lat nie obudzić się ze świadomością że rozwijamy technologię z której nikt nie będzie chciał korzystać.

czwartek, 27 listopada 2008

Samochody elektryczne to alternatywa dla miejskiego ruchu.

Wczoraj pisałem o irlandzkim planie wsparcia dla elektrycznych pojazdów. Dziś spróbuję policzyć czy taka alternatywa będzie się opłacać.

Nie będę zajmował się super samochodami sportowymi gdyż w tym przypadku mało, który posiadacz zwraca uwagę na cenę. Weźmy do analizy samochody dla ludu małe miejskie kupowane przez osoby szukające taniej alternatywy, czyli segmentu rynku gdzie mogą zaistnieć masowo elektryczne pojazdy.

Z obecnie dostępnych modeli najlepiej do porównań będzie nadawał się Mitsubishi iMiev – dostępny w Japoni i USA na początku 2009 ma on parametry w zupełności wystarczające na potrzeby miejskiego autka.


Mitsubishi MiEV
Prędkość maks.: 130 km/h
Zasięg na jednym ładowaniu: 160 km (przy prędkości 90 km/h)
Masa pojazdu: 1080 kg
Liczba miejsc: 4
Silnik elektryczny: trójfazowy silnik synchroniczny z magnesami trwałymi
Maks. moc: 64 KM (47 kW)
Maks. moment: 180 Nm
Zużycie energii 10kWh/100km
Cena ok. 75 000 zł

Do porównania weźmy Toyota Aygo 1.0 benzyna
Maksymalna moc [KW/obr./min.] 50(68KM)/6000Maksymalny moment obrotowy93/3600
Zużycie paliwa miasto 6/100 km
Cena ok. 40 000zł

Nie będę brał pod uwagę kosztów serwisów, napraw gdyż na obecną chwilę są one trudne do porównania a powinny być podobne. Skupmy się jedynie na kosztach jazdy.

Benzynowy Aygo 6/100km przy 4zł/litr = 24zł/100km

Elektryczny iMiev 10kWh/100 taryfa stała 0.25zł/kWh = 2,5zł/100km , zakładając że będziemy ładować go w nocy koszty mogą spaść do 1,5zł/100km

Oszczędności niesamowite, ale aby nie było populizmu policzmy czy oszczędności pokryją wyższe koszty zakupu.

Załóżmy, że dojeżdżamy do pracy rocznie 25.000 km
Benzynowy Aygo da koszty 6.000zł rocznie
Elektryczny iMiev 300-625zł roczne zależnie od taryfy

Przy takim założeniu większy wydatek na elektryczny samochód zwróci się po ok. 6 latach. Celowo wybrałem model Mitsubishi iMiev który choć drogi jest bardzo funkcjonalny są jednak tańsze propozycje jak np. REVAi AEV za ok. 40.000zł.

To proste wyliczenie ma uzmysłowić jak niski może być koszt eksploatacji elektrycznego samochodu. A wyższe nakłady na zakup mogą szybko się zwrócić. Samochody Elektryczne to szansa na zmianę w motoryzacji, poprawę stanu powietrza w miastach, uniezależnienie się od rosyjskiej, kaspijskiej, i wszelkiej innej ropy. Oraz oczywiście szansa na niskie koszty transportu.


film reklamowy iMiEV


środa, 26 listopada 2008

Irlandia będzie wspierać elektryczne pojazdy

Wiadomością dnia w Irlandii była dzisiaj informacja na temat rządowego programu popularyzacji elektrycznych samochodów w ramach rozwoju zrównoważonego transportu. Jako główny cel Irlandia zakłada 10% udział elektrycznych samochodów w ogólnym bilansie pojazdów mechanicznych, do 2020 co ma dać liczbę 250 000 nowych elektrycznych samochodów na drogach w ciągu 12 lat.
Obecny Irlandzki system podatkowy już premiuje ekologiczne pojazdy poprzez niskie stawki podatku drogowego i rejestracyjnego (elektryczne samochody są najbardziej uprzywilejowane gdyż system bazuje na emisji, CO2 pojazdu). LECZ

- Dodatkowo osoby prywatne będą mogły odpisać sobie od podatku 100% kosztów zakupu EV

- 1 milion euro zostanie przeznaczony na badania i rozwój demonstracyjnych pojazdów(kwota nie poraża, ale mamy recesje).

- usunięte zostaną bariery utrudniające powszechne korzystanie z elektrycznych pojazdów – chodzi główne o infrastrukturę np. stacje szybkiego ładowani. W mojej ocenie to będzie kluczowe zadanie w popularyzacji EV.

Dodam na marginesie, że w 2020 Irlandia planuje pozyskiwać 33% energii elektrycznej z OZE wiec elektryczne samochody będą rzeczywiście czystym środkiem transportu.

Irlandzka decyzja może okazać się bardzo ważna dla rozwoju rynku elektrycznych samochodów. Zaczyna tworzyć się powoli rynek zbytu i choć sami Irlandczycy wiele tu nie zdziałają to w świat idzie pozytywny sygnał dla koncernów motoryzacyjnych (zacznijcie masową produkcje kupcy będą). A kupców może być wiele, bo podobne deklaracje wsparcia dla EV, choć nie tak konkretne płyną z UK Niemiec Danii, Portugalii a to daje już duży rynek.
Tu silnym impulsem byłaby, np. decyzja całej unii, która w ramach pakietu 3x20, + 10 zamiast 10%-centowego udziału biopaliw ustaliłaby np. 10%-centowy udział EV w bilansie sprzedaży nowych samochodów.

Ważny jest też efekt medialny tylko dzisiaj prawdopodobnie każdy Irlandczyk dowiedział się o istnieniu elektrycznych pojazdów. Wszystkie media mówiły o tym w serwisach informacyjnych a to podobno początek szerokiej kampanii promującej elektryczne pojazdy. W tym względzie irlandzkie podejście bardzo mi się podoba. Szeroka informacja, przedstawienie korzyści, ale w konsekwencji wolny wybór nikt nikogo do EV nie będzie zmuszał a jedynie zachęcał.

Ciekawe czy doczekamy się podobnej deklaracji od polskiego rządu? Może naiwnie, ale wierzę, że tak i choć raz nie będziemy na końcu

niedziela, 23 listopada 2008

Policzalne i niepoliczalne rzeczy w energetyce.

Wczoraj napisałem, że raporty przewidujące odległą przyszłość są warte tyle i papier, na którym je napisano. I tu myślę o pracach typu Raportu 2030 świętej księdze polskiego rządu w walce z pakietem klimatycznym. Jednak jedyne, co pokazuje ten raport to jak mógłby wyglądać nasz obecny sektor energetyczny w post pakietowej rzeczywistości za 20 lat pod warunkiem, że nasza i światowa gospodarka niewiele się zmieni. Problem zasadniczy jest w tym, że Panowie przygotowujący ten raport nie mają za grosz wizjonerstwa a jedyną innowację w polskiej energetyce widzą w poprawie sprawności elektrowni węglowej z 35% do 45% i CCS.

Co jest największą słabością takich raportów? Na podstawie obrazu obecnej gospodarki i zależności, jakie w niej panują tworzy się model- algorytm zależności. Stworzony model przenosi się „excla” naiwnie wierząc, że komputer pokaże nam przyszłość. Problem w tym, że przy obecnym tempie rozwoju techniki za 20 lat możemy żyć w innej rzeczywistości, gospodarczej i społecznej. Dostępne mogą być rozwiązania, których obecnie nawet nie znamy, dla społeczeństwa może diametralnie zmienić się system wartości a co za tym idzie system podejmowania decyzji.

Świat zmienia się szybciej niż na się wydaje, kiedy pod koniec lat 90-siątych GM zamknął projekt EV1 (samochód elektryczny) twierdząc, że projekt jest nie realny wizjoner Elon Musk zainwestował pieniądze w Tesla Motors firmę bez kapitału bez fabryk jedynie z pomysłem i wizją, że przyszłością motoryzacji są elektryczne pojazdy. Dziś Tesla ma zamówienia na 2 lata na przód a GM prosi rząd o dotacje broniąc się przed upadkiem. Jak to możliwe że GM się mylił miał olbrzymie pieniądze wiele raportów, i setki ekspertów którzy jasno „wyliczyli w exclach” że przyszłość to SUV-y. – to chyba najlepszy obraz jakości obecnych modeli analiz.

Podobnie dziś prof. Jerzy Buzek na forum UE próbuje udowodnić, że przyszłością energetyki są czyste technologie węglowe, podczas gdy wizjonerzy pokroju Elon-a zaangażowani w projekty typu solar city mówią rzeczy, które profesor Buzek, oraz ludzie związani z raportem 2030 nawet nie biorą poważnie za alternatywę. Odnawialne źródła energii a główne energetyka słoneczna będzie przyszłością energetyki. Wystarczy przeanalizować pewne fakty, trendy, aby zauważyć, że jest to wizja, która może się spełnić. Jak donoszą największe firmy pracujące na energetyką słoneczną cena paneli PV z obecnych 3$/Wat w ciągu 5 lat osiągnie 1$ a w ciągu 10 lat spadnie poniżej 0.5$ za watt i to przy założeniu że nic nowego się nie wymyśli jedynie ewolucja technologii. Choć dziś nikt nie traktuje tego poważnie w horyzoncie czasowym, o którym mówi raport 2030 odnawialne źródła energii mogą być nie tylko konkurencyjne, lecz znacznie tańsze od technologii węglowych! Tyle, że żaden model nie jest w stanie przewidzieć przyszłych wynalazków.

Można przewidzieć trendy oraz kierunki rozwoju energetyki i nic po za tym zdecydowanie nie da się policzyć ceny energii za 20 lat w odniesieniu do przyszłej wartości pieniądza i siły nabywczej. Niezależnie z jak dobrych modeli korzystali autorzy raportu, 2030 jeżeli świat nie stanie w miejscu i będzie się rozwijał oni muszą się mylić.

sobota, 22 listopada 2008

Raporty przewidujące odległą przyszłość warte są tyle ile papier, na którym je napisano.

Zbliża się finał negocjacji nad pakietem klimatycznym związku z tym zalewa nas lawina projekcji, perspektyw polskiej energetyki w post pakietowej rzeczywistości. Oczywiście przewidywania zupełnie się mijają w zależności, kto je pisze. Pytanie, kto ma rację?

W mojej ocenie niewielka jest szansa ze w ogóle komuś uda się prawidłowo przewidzieć a prawdopodobnie rzeczywistość będzie diametralnie inna od naszych przewidywań.

Dlaczego?

W gospodarce post industrialnej snucie wizji na plus 20 – 30 lat to wróżenie z kart. Poszczególne gałęzie gospodarki są ze sobą tak niesamowicie połączone, że niewielka zmiana w jednej jej części przekłada się na inne ze zdwojoną mocą. Często nawet trendy trudno jest przewidzieć. Czy jakiekolwiek projekcje przewidują taki scenariusz w którym obecny kryzys finansowy przekłada się na spadek produkcji przemysłowej ta z kolei przekłada się na zmniejszone zapotrzebowanie na energię i w efekcie w unii spada zużycie energii i emisji CO2 o 30% tylko w wyniku kryzysu. – Nie realne? tak samo nie realne jak obecne wyliczenia przedstawiane w raporcie 2030.

Liczenie wpływu wzrostu ceny energii na gospodarkę za kilkanaście lat wręcz śmieszne. NBP, rząd, eurostat nie są w stanie zrobić poprawnej prognozy inflacji jeden rok na przód. Stąd jak przewidzieć wpływ 100% wzrostu cen energii w ciągu 10 lat? Jaka będzie realna wartość złotówki za 10 lat, jaka będzie siła nabywcza Polaków? A niewiadomych czysto gospodarczych jest więcej.

Dla wszystkich snujących prognozy niech znamienny będzie przykład amerykanów, którzy kochają analizy a im więcej ich robią tym bardziej się mylą. W latach 90-siatych powstał raport analizujący wpływ przerwania dostaw ropy z bliskiego wschodu w wyniku ataku terrorystycznego. Wyliczenia pokazywały, że zatrzymanie dostaw na kilka miesięcy prowadzące, co wzrostu cen do 135$/baryłkę sparaliżuje amerykańską gospodarkę. W lipcu tego roku ropa kosztowała 147$/baryłka nie w wyniku ataku terrorystów, lecz spekulantów nikt nie przewidział tego wzrostu tak jak i późniejszego spadku także gospodarka się z tego powodu nie załamała.

środa, 19 listopada 2008

Pozwólmy wyciąć stare drzewa.

Dzisiejsze wiadomości ekonomiczne w dużej mierze zdominowała wiadomość o możliwości upadku trzech wielkich amerykańskich koncernów General motors, Forda, Chryslera. Główne pytanie, jakie się pojawiało to czy rząd amerykański powinien zainwestować tzn przekazać wielo miliardową dotację bankrutującym koncernom, aby ratować miejsca pracy.

Wielka trójka z Detroit jak nazywa się te koncerny wsławiła się wręcz totalną bezmyślnością, gdy wielkość ich pojazdów rosła proporcjonalnie do ceny ropy. Nie trzeba być geniuszem, aby zauważyć zależność, że wraz ze wzrostami cen paliw popyt przesunie się w kierunku małych/oszczędnych pojazdów. Niestety GM potrzebował na to kilka lat i stworzył, co prawda volta, którego sam osobiście chwaliłem jednak jest to projekt przynajmniej o kilka lat spóźniony i ciągle koncepcyjny.

Nie jestem ekonomistą, ale dla mnie sprawa jest oczywista. Jeżeli popyt na samochody się załamie to niezależnie ile pieniędzy zostanie wpompowane w te koncerny i tak upadną. Jeżeli nastąpi poprawa na rynku motoryzacji pracownicy zwolnieni, z GM, Chryslera czy Forda szybko znajdą zatrudnienie w innych bardziej innowacyjnych firmach pewnie też lepiej zarządzanych. Gospodarka nie lubi próżni. Firmy typu Testa motors, czy Commuter Cars wręcz kipiące, innowacyjnością tylko czekają na upadek wielkich starych drzew motoryzacji, które tłumią ich rozwój. Nie bójmy się zmian tak jak w lesie wycięcie kilku starych drzew jest korzystne tak i w gospodarce upadek wielkich i źle zarządzanych koncernów może wyjść tylko na dobre.

dbanie o środowisko współczesnej motoryzacji wygląda mniej więcej tak jak na poniższym rysunku

niedziela, 16 listopada 2008

Ile Polacy wiedzą o energetyce słonecznej? – część druga

Ledwo wczoraj oberwało się Wprost za brak wiedzy o tym, co publikuje tak dzisiaj przypadkiem trafiłem w muratorplus.pl na artykuł o dachówkach solarnych i oczywiście wiedza autora na temat tego o czym pisze mnie przeraziła.

Oto link
http://architektura.muratorplus.pl/technika/technologie/dachowki-solarne-,158_6236.htm

i cytat
Kąt nachylenia dachu, orientacja względem stron świata oraz zastosowanie krzemu amorficznego, podnosi wydajność dachówek Tegosolar nawet o 20 procent w porównaniu do tradycyjnych systemów bazujących na krzemie krystalicznym. – Z tego, co mi się udało ustalić to tekst ten wyszedł od dystrybutora a forma i słowa, jakich używa świadczą, że autor tekstu prawdopodobnie pracownik dystrybutora nie ma zielonego pojęcia o towarze, który sprzedaje dodatkowo poszczególne poradniki w różny sposób dodawały nowe właściwości produktu od siebie dopełniając obrazu całkowitej deinformacji.

Oczywiści kłamstwo czy jak kto woli mijanie się z prawdą szybko rozeszło się w Internecie a wszyscy bezmyślnie kopiowali je od siebie dodając nowe rewelacje

dachy.info
http://www.dachy.info.pl/ogolny/bitumiczne-dachowki-solarne.html

www.projektoskop.pl
http://www.projektoskop.pl/a-33.html

jak również dachy-porady.pl
http://www.dachy-porady.pl/wiadomosci-dekarskie/dachowka-solarna-tegosolar-dach,8.html
który dodatkowo wymyślił nową właściwość krzemu amorficznego tu cytat „Zastosowanie krzmu amorficznego zmniejsza wpływ wydajności dachówki solarnej w zależności od kąta” - geniusz geniusz

to samo zaczerpnął
we-dwoje.pl
http://www.we-dwoje.pl/elektryzujaca;technologia;tegosolar,artykul,7616.html

Wszyscy ochoczo poważali, że to technologia z NASA zapominając dodać, że z przed 50 lat nikomu z redaktorów tych poradników nie przyszło na myśl, aby poszukać rzetelnej informacji i dowiedzieć się, że:

Od początku prac nad wykorzystaniem krzemu w fotowoltaice jego odmiana amorficzna charakteryzowała się najmniejszą sprawnością, choć jest najtańsza. Odmiany krystaliczne mono czy poli mają znacznie lepsza sprawność konwersji jednak ich produkcja jest droższa znacznie droższa zwłaszcza krzmu mono krystalicznego. Dlatego też z uwagi na cenę krzemu do produkcji dachówek wybrano odmianę amorficzną gdyż mimo małej sprawności jest tania!

sobota, 15 listopada 2008

Ile Polacy wiedzą o energetyce słonecznej?

Przeglądając ostatnie wydanie wprost 46/2008 od razu przykuł moją uwagę artykuł „Darmowe słońce”. Z zadowoleniem zacząłem go czytać myśląc, że skoro tak poczytna prasa pisze już o energii słonecznej musi być to dobry znak. Wpłynie też to pozytywnie na popularyzację tego typu instalacji w kraju.

Jednak po kilkunastu linijkach ogólników autor przeszedł do konkretów i liczb a mnie ogarnęła rozpacz.

Kolektory słoneczne, baterie słoneczne, lustra – tych słów autor używał zamiennie niezależnie czy pisał o podgrzewaniu wody czy o produkcji prądu. Przyznam, że czasami ciężko było dociec, o co mu chodzi.
Jeden z lepszych cytatów
„ ... Kolektory o powierzchni 3m2 można umieścić na dachu, w ogrodzie albo na balkonie. W ich wnętrzu znajduje się płyn na bazie glikolu, który przepływając przez lustra nagrzewa się do temperatury nawet 100C. Następnie spływa do grzałki….” – i wszystko jasne 0 wiedzy 0 pojęcia o temacie ale autor pisze dalej i oczywiście musi być trochę propagandy

„… podczas zimowych pochmurnych dni uzyskuje temperaturę (w bojlerze tak autor określał zasobnik solarny) 30C „ - ciekawe czy w nocy też cos grzeje ??

„ kto chce za pomocą kolektorów słonecznych nie tylko ogrzać wodę czy kaloryfery, lecz także zasilić pralkę lub lodówkę, musi być przygotowany na wydanie 40tyś zł. Taki system może wyprodukować w ciągu godziny 1 kW energii! – dosłownie ręce opadają nie dość że nieźle trzeba nagimnastykować umysł aby dociec o co autorowi chodzi to jeszcze pełno nieścisłości i błędów kW czy kWh MW czy MWh to dla autora jedno.

Nie każdy musi się znać na wszystkim, ale przeraża mnie, jeżeli takie artykuły publikuje ktoś w poczytnej prasie. Zamiast informacji robi totalną dez informację. Mam tylko nadzieję, że panowie redaktorzy Maciej Czerniejewski i Łukasz Bąk autorzy tego tekstu we wprost lepiej znają się na innych sprawach, o których piszą.

Panowie, jeżeli się na czymś nie znacie to po prostu o tym nie piszcie tak będzie lepiej dla Was i dla czytelników.

podobny problem "fachowości" autorów poruszał Pan Romuald na swoim blogu

środa, 5 listopada 2008

Ameryka – czy czeka ją zmiana?




Nie da się uciec ostatnimi dniami od amerykańskich wyborów. I choć nowy prezydent elekt nie był akurat moim faworytem to muszę przyznać, że w sprawach polityki energetycznej podobają mi się jego niektóre propozycje.

150 mld $ (dla porównania polskie dochody budżetowe to 52,73 mld $) taka suma ma zostać zainwestowana w energetykę odnawialną. Jednak, co jest istotne i co podkreślał Obama, że zielona energia to przemysł, który będzie w stanie stworzyć w USA ponad 5mln miejsc pracy. Głównie dzięki rozwojowi przemysłu produkującego podzespoły, powstaniu setek nowych firm produkcyjnych i instalacyjnych oraz w końcu produkcji taniej i czystej energii (cheap and clean). Jest to niezmiernie istotne i pisałem to tym w poprzednim poście. Korzyści gospodarcze z zielonej energii pojawiają się wtedy, gdy lokalnie działające firmy (krajowe lub działające w kraju) uczestniczą we wszystkich elementach rozwoju energetyki- produkcji podzespołów – instalacji – produkcji energii. Gdy zawęzimy nasz udział jedynie do wytwarzania energii, do której jeszcze dopłacamy o korzyściach gospodarczych możemy zapomnieć.

Jeżeli mówimy o energetyce nie można zapomnieć o największej amerykańskiej bolączce, czyli transporcie, który zużywa 70% z 20687 baryłek ropy dziennie. I tu nowy prezydent chce podnieść standard zużycia paliw o 4% rocznie przeznaczyć 4 mld $ dla producentów samochodów głównie na realizację projektów plug – in hybrid i samochodów elektrycznych, co ma zaowocować milionem zbudowanych w Ameryce samochodów elektrycznych do 2015r. Dodatkową zachętą ma być 7000$ ulgi dla kupujących zaawansowane technologicznie samochody. Trzeba przyznać, że są to bardzo racjonalne propozycje zupełnie odmienne od europejskich gdzie stymulacją zmniejszenia zużycia paliw jest wysokie opodatkowanie. Obama wie, że transport jest napędem gospodarki, dlatego stawia jednocześnie na zmniejszenie zużycia i obniżenie kosztów transportu. Amerykański budżet nie jest uzależniony od podatków z paliw dlatego takie zmiany jest tam łatwiej wdrożyć.

Musimy mieć na uwadze, że chociaż bardzo konkretne są to ciągle tylko propozycje. Jednak, jeżeli Baracowi Obamie uda się zrealizować swoje energetyczne plany Europa powinna być w zakłopotaniu gdyż znów może okazać się, że my jedynie potrafimy dużo rozmawiać o zmianach a Ameryka potrafi je także wdrażać.

tu wypowiedź jeszcze senatora z 24.07.2008 o niektórych swoich pomysłach energetycznych.

wtorek, 4 listopada 2008

Pakiet klimatyczny – zagrożenia czy korzyści ?

Dużo się ostatnio mówi o europejskim pakiecie klimatycznym. Na jego temat panują także dwie różne opinie odnośnie jego skutków zwłaszcza gospodarczych(w sprawie ochrony środowiska panuje z grubsza zgodność).

W dużym uproszczeniem z jednej strony panuje przekonanie że redukcja CO2 a zwłaszcza aukcyjny system limitów emisji spowoduje drastyczny wzrost cen energii, emigrację ciężkiego przemysłu poza Polskę, itd. Do tego poglądu zbliża się rząd.
Z drugiej strony panuje opinia mówiąca że pakiet klimatyczny to szansa na technologiczny postęp polskiej energetyki na jaki nigdy bez bodźca unijnego byśmy się nie zdobyli. Ten pogląd popularny jest zwłaszcza wśród środowisk ekologicznych.

Choć osobiście uważam że wdrożenie pakietu klimatycznego może być szansą na skok technologicznych polskiej energetyki to jednak należy z całą mocą podkreślić że jest to jedynie szansa! Tylko od naszych działań będzie zależeć czy w jego wyniku otrzymamy relatywnie tanią, czystą oraz innowacyjna energetykę której rozrój stanie się motorem gospodarki czy jak głoszą przeciwnicy pakietu klimatycznego czeka nas jedynie wzrost cen, inflacja i bezrobocie.

Może to zdziwi wiele osób ale z samego stawiania turbin wiatrowych i dorzucania drewna do węgla ani innowacyjności ani narodowego bogactwa nie przybędzie! Model w którym zaczniemy zastępować energetykę węglową rosyjskim gazem i duńskimi wiatrakami to pierwszy stopień do czarnego scenariusza pakietu klimatycznego. Należy pamiętać że energetyka to olbrzymi przemysł który można byłoby porównać do góry lodowej gdzie sama produkcja i sprzedaż energii elektrycznej to zaledwie jej wierzchołek a najważniejsze jest to czego nie widać. Wraz ze zmianami w polskiej energetyce musi nastąpić przestawnie polskiego przemysłu który zacznie wchodzić w nowe nisze rynkowe i sprosta nowym potrzebom rynku. Na tym polu czeka nas naprawdę ciężka praca. Osobiście uważa że sam przemysł produkujący na rzecz energetyki odnawialnej powinien otrzymywać większe wsparcie niż sama energetyka. Zwłaszcza poprzez ułatwienia legislacyjne i ulgi podatkowe. Najwyższy czas skończyć ze ściąganiem go polski koreańskich producentów telewizorów i niemieckich samochodów których sprzedaż się załamuje a rozejrzeć się lub zachęcić rodzimych inwestorów do wejścia w produkcję turbin wiatrowych, ogniw PV, baterii samochodowych – technologii na które wraz z wdrażaniem pakietu klimatycznego pojawi się popyt.

Irlandia od kilku lat prowadzi program w ramach którego prowadzone są działania informacyjne dla przedstawicieli biznesu na temat kierunków rozwoju energetyki kraju. Tak aby ci mogli dostosować do tego swoje działania tzn inwestycje.

Nie będę pisał o nakładach na badania w energetyce gdyż to w polskich realiach zbędne stukanie po klawiszach jednak jest jeszcze jedna istotna rzecz jaką należy zrobić. Jak najszybciej należy wprowadzić energetykę odnawialną w ścisłe gałęzie nauczania wyższego. Ten kierunek musi zawitać na wydziałach inżynierii materiałowej i mechaniki. Energetyka odnawialna nie może być ciągle kierowana przez absolwentów ochrony środowiska których wiedza na temat elektrowni wiatrowych zaczyna się i kończy na tym że wiatr wieje wiatrak się kreci i produkuje prąd nie emitując CO2. Musimy zacząć tworzyć kadry które nie tylko będą w stanie ocenić wpływ OZE na środowisko ale również będą w stanie nadzorować produkcje, tworzyć projekty urządzeń – podejść do tematu od strony technicznej.

Wszystko zależy od nas
pozdrawiam
bogdan szymanski

piątek, 31 października 2008

Słuszne obserwacje błędne wnioski.

Poniższa grafika przedstawia zapotrzebowanie na energię elektryczną w ciągu doby w Polsce i jest kluczem do uświadomienia sobie problemu OZE.



Jak łatwo zauważyć zużycie energii elektrycznej podlega dużym choć przewidywalnym wahaniom. Oznacza to, że oprócz produkcji prądu należy wykonać nie lada logistyczną pracę aby produkować tyle ile potrzebna i wtedy, kiedy potrzeba. I tu w paradę wchodzą OZE.

Jak donosi energetyka.wnp.pl problem braku korelacji miedzy dziennym zapotrzebowaniem na energię a produkcją energii z odnawialnego źródła jakim jest wiatr był badany przez organizację VGB. Ustalono, że aby zachować stabilność systemu należy utrzymywać 95% „gorącej rezerwy mocy” turbin wiatrowych w systemie konwencjonalnym!!!. Idąc dalej „specjaliści” z VGB proponują łącznie z wiatrakami budować równolegle elektrownie szybko reagujące np. gazowe. Można by polemizować czy rzeczywiście elektrownie gazowe są w stanie reagować wystarczająco szybko, ale nie to jest istotą problemu.

To, co proponują owi „specjaliści” nie oznacza nic innego w polskich warunkach jak budowę do każdego MW mocy z wiatru MW alternatywnej mocy gazowej lub hydro, która będzie wykorzystywana tylko w rezerwie(czasami = rzadko = nie efektywnie). Nie trzeba być zbyt bystrym, aby zauważyć, że taka praktyka będzie niezwykle droga i przyniesie mizerny skutek ekologiczny. Aż dziw bierze, że ci specjaliści nie wymyślili nic bardziej twórczego? Chyba, że przy okazji zielonej energii na tej nie zielonej też ktoś chce zarobić?

Jakże prosty i o ile tańszy sposób rozwiązania problemu destabilizacji systemu elektroenergetycznego przez en. wiatrową znalazła Irlandia. Tak sobie pomyślano skoro wiatr wieje czasem słabiej czasem mocniej to może by tak nadmiar energii gdy wieje mocniej zmagazynować i użyć kiedy nie wieje. Niemożliwe? W 2007 taki banalnie prosty pomysł został wdrożony przy pomocy firmy VRB Energy Storage System (VRB-ESS). Co się okazało? Poniesione koszty na budowę magazynów energii szybko się zwracają gdyż energię elektryczną produkowaną przez turbiny można w ten sposób wykorzystywać znacznie bardziej efektywnie. Także nocną nadwyżkę energii z systemu konwencjonalnego można w ten sposób buforować. Do 2020 Irlandia planuje zbudować 700MW magazynów energii opartych na chemicznych ogniwach. Jest to zdecydowani lepszy pomysł niż budowa nowych elektrowni gazowych, które będą jedynie czekały aż wiatr przestanie wiać.



Jak widać specjaliści nie zawsze muszą mieć rację a odrobina zdrowego rozsądku w połączeniu z analitycznym myśleniem może nas uchronić przed wydaniem sporych pieniędzy w błoto.

środa, 29 października 2008

Czarny krzem – odkrycie, które może być przełomem w energetyce solarnej

Dzisiejszy technology review zamieścił ciekawy artykuł na temat przełomowego odkrycia w dziedzinie półprzewodników krzemowych. Firma SiOnyx, która opatentowała odkrycie dokonała prostego doświadczenia, które może stanowić o przyszłości i popularyzacji ogniw fotowoltaicznych. Do naczynia wypełnionego sześciofluorkiem siarki (SF6) włożono zwykły kawałek krzemu, po czym zaczęto go bombardować silną wiązką lasera o malej długości 10-15 m. Wynikiem tego działania powstała chropowata nanostuktura 300 [nm] z miliardami stożków, co obrazuje grafika na poniżej.



Oprócz ciekawego kształtu krzem nabrał ciekawych właściwości. Zaczął absorbować praktycznie całe promieniowanie zarówno w paśmie widzialnym jak i podczerwieni. Nowy materiał działa niezwykle efektywnie chłonie promieniowanie jak gąbka wodę! Takie właściwości dają szerokie zastosowanie w elektronice/optyce. Z dużym optymizmem na czarny krzem patrzy także przemysł fotowoltaiczny. Materiał ten pozwala absorbować więcej energii słoneczniej, a do tego absorbować go bardziej efektywnie.



W przypadku obecnej technologii cienkich ogniw PV (thin film) szybko pojawia się bariera grubości ogniwa po niżej, której większość promieniowania słonecznego będzie przechodzić przez półprzewodnik bez generacji elektryczności. Czarny krzem daje tu nowe możliwości produkcji znacznie cieńszych= tańszych a zarazem bardzo wydajnych ogniw.

Odkrycie to może stać się przełomem, które otworzy drogę do produkcji tanich ogniw PV, z których energia elektryczna będzie tańsza od tej z paliw kopalnych.

poniedziałek, 27 października 2008

Kijem Wisły nie zawrócisz

W poprzednich postach pisałem o rozrzutności polskiego systemu wsparcia OZE dzisiaj napiszę o znacznie większym problemie, jakim jest świadomość społeczna.

W dziedzinie OZE niewiele się zmieni dopóki będą one traktowane jako ciekawostka, która przyszła z zachodu, kosztowny kaprys bogatych Europejczyków. Brak świadomości widoczny jest na każdym kroku a znamienne w tym względzie powinny być słowa premiera Donalda Tuska, który w wywiadzie dla tvn w rozmowie o pakiecie klimatycznym wspomniał „wiatraki” energii elektrycznej dla przemysłu nie zapewnią. I mniej więcej ten typ myślenia dominuje zarówno w elitach politycznych jak i przemyśle. Politycy nie widzą przyszłości energetyki w rozwoju OZE a to przekłada się na biznes, który nie chce inwestować w coś, co jest niepewne politycznie i koło się zamyka. Bądźmy szczerzy bez przekonania elit nawet setki zapaleńców nie zmienią obecnej sytuacji.

Jak ważne jest pozytywne nastawienie obrazuje zachowanie polskich spółek. Rynek OZE rośnie kilkanaście do kilkudziesięciu procent rocznie jednak nie widać w Polsce chętnych do zainwestowania w wydawałoby się złoty interes. Na dostawę turbin wiatrowych czeka się obecnie kilkanaście miesięcy jednak chętnych do ich produkcji niema. Kolejnym przykładem Może być produkcja krystalicznego krzemu – głównego półproduktu do ogniw fotowoltaicznych. Czy w końcu produkcja samych ogniw, na której nasi zachodni sąsiedzi zarabiają krocie.

Wojujący z pakietem klimatycznym rząd daje jasny sygnał do biznesu, że polska węglem stoi a innowacja nie jest najmilej widziana no chyba, że ktoś wymyśli jak z węgla produkować gaz i paliwa płynne. Na takie irracjonalne pomysły państwowe miliony się znajdą.

Każdy duży inwestor wie, że w swych poglądach politycznych należy być stałym, czyli stale być z tymi, co są u władzy, dlatego zupełnie nie realne plany dywersyfikacji dostaw ropy z rejonu morza kaspijskiego odbiły się echem w powstaniu Petrolinvestu, który niczym wiatru w polu szuka ropy w Kazachstanie i chociaż nie jest to dochodowy interes magnes czarnego złota przyciąga. Przykład ten obrazuje jak wiele w dziedzinie świadomości społecznej musimy jeszcze zrobić ile osób przekonać, że OZE to nie tylko koszty, ale korzyści. Inwestycje w odnawialne źródła energii pozwoliłyby nie tylko uzyskać niezależność energetyczną to również utrzymanie w lokalnej gospodarce miliardów złotych corocznie wydawanych na import surowców energetycznych.

Światełkiem w tunelu stają się oddolne inicjatywy na poziomie gmin i lokalnych małych firm gdzie garstka zapaleńców wizjonerów na przekór wielkiej polityce podejmuje zbyt postępowe dla dużych decyzje ---- inwestuje w odnawialne źródła często mimo kłód rzucanych z góry. Przykładem mogą być chociażby Niepołomice, które stawiają na technologię, która swą innowacyjnością wprawiałby w zakłopotanie wielu rządowych ekspertów. Problem w tym, że te nieliczne ciągle inicjatywy długo jeszcze nie wpłyną na ogólnokrajowe trendy.

czwartek, 23 października 2008

Polskie wsparcie OZE - c.d

Aby lepiej uświadomić sobie polski problem wsparcia OZE przygotowałem prostą grafikę.



Czerwoną linią zaznaczony jest poziom odniesienia do którego porównano koszty wytwarzania energii z trzech podstawowych odnawialnych źródeł energii. Zieloną linią zaznaczyłem poziom "dotacji" - łączną cenę za MWh jaką otrzymują producenci "zielonej" energii.

Już na pierwszy rzut oka widać że coś jest nie tak. Poziom dotacji znacznie przekracza realne koszty wytwarzania energii elektrycznej z poszczególnych odnawialnych źródeł w Polsce! Dochodzi nawet do paradoksu jak w przypadku hydroelektrowni w których mimo iż produkuje się prąd taniej niż z węgla również otrzymują dopłatę.

Dużym problemem jet również współspalanie biomasy które nieznacznie zwiększa koszty jednak rodzi wiele problemów natury technicznej. Biomasa dorzucana do kotłów zawiera dużo wody ok 50% co przekłada się na obniżenie sprawności kotła i turbiny. W efekcie poszczególnych strat zaledwie ok 55% dodawanej biomasy zastępuje paliwo kopalne (węgiel). Jednak jest to wyśmienity interes elektrownie współspalające biomasę otrzymują prawie dwukrotnie więcej "świadectw pochodzenia" niż wynosi faktyczne zastąpienie węgla biomasą - utraty sprawności nikt nie liczy.

Co to oznacza - nic innego jak doskonały interes na koszt podatnika. W mojej ocenie to jawne marnotrawstwo publicznych pieniędzy które w żaden sposób nie przekłada się na wzrost udziału OZE. Jest jeszcze jedna ważna kwestia. Ustalenie poziomu stymulacji tak wysoko praktycznie w oderwaniu od realnych kosztów produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych daje złudne wrażenie że energia ta jest aż tak droga a po drugie nie ma presji na rozwój tańszych technologii.
Obecnie mamy walkę o otrzymanie warunków przyłączenia OZE do sieci bez dbania o koszty. Dopłaty - "dotacje do taryf" są tak wysokie że inwestorzy nie mają żadnej presji na obniżanie kosztów - i tak na zielonej energii zarobią. W takim systemie nigdy nie doczekamy się taniej i czystej energii - nikt nie zrezygnuje z dojenia krowy puki mleko się nie skończy.

wtorek, 21 października 2008

Polski plan wspierania OZE

Zeszły tydzień spędziłem w Polsce gdzie głównym celem mojej wizyty była konferencja w Zakopanym poświęcona EKONOMICZNNYM ASPEKTOM ENERGII ZE ŹRÓDEŁ ODNAWIALNYCH W PERSPEKTYWIE 2020 ROKU. Przedstawiane były sposoby wsparcia OZE w kilku krajach europejskich. Co ciekawe Polska nie wygląda w tym porównaniu źle? Powiem więcej oferujemy wsparcie większe niż niektóre bogate kraje europy zachodniej. Pytanie tylko, dlaczego w innych krajach wsparcie OZE przekłada się na ich rozwój a u nas nie? Odpowiedz jest prosta - pieniądze to nie wszystko, ale…

Mamy ogromy problem z odpowiednim kierowaniem środków. Czasami mam wrażenie, że jest to robione celowo, aby pokazać, że OZE nie mają w Polsce racji bytu. Obecny system wsparcia w pewnym uproszczeniu zapewnia jednakową „taryfę” sprzedaży "zielonej energii elektrycznej" dla wszystkich, wielkich hydroelektrowni, które nawet bez dotacji produkowałyby najtańszy prąd w kraju. Ta samą taryfę dostają „węglowe molochy” za dorzucanie drewna do węgla (współspalanie). I również na te same pieniądze mogą liczyć farmy wiatrowe, które mają najmniejszy udział w rynku energii elektrycznej, i rzeczywiście na początek potrzebują wsparcia a zamiast tego rzucane im są kłody pod nogi.

Polski system wspierania produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych w obecnej postaci gdzie każda technologia dostaje "po równo" jest anty innowacyjny. Inwestycje w nowoczesne technologie wiążą się z kosztami a po co iść w koszta i innowacje jak można spalić trochę lasu z węglem i mieć czysty zysk na koszt podatnika, który dodatkowo będzie miał przekonanie, że płaci za zieloną energię. Dodatkowo system robi karygodną rzecz nie wymusza szukania oszczędności poprzez rozwój i promowanie tańszych technologii produkcji zielonej energii, technologii, które w pewnym horyzoncie czasowym dają szansę na osiągnięcie konkurencyjności cenowej.

Niestety to nie koniec polskiego anty wsparcia energetyki odnawialnej. Nawet, jeżeli znajdzie się inwestor, który będzie, choć trochę chciał działać z pobudek ideologicznych a nie jedynie chęci zysku natrafi w naszym kraju na szereg problemów techniczno - administracyjnych. Niektórych wręcz głupich jak roczne oczekiwane na pozwolenie na budowę masztu pomiarowego prędkości wiatru? Rok lub dwa pomiarów (o ile maszt nie padnie łupem lokalnych poszukiwaczy metali wtórnych) do tego małe przepychanki z lokalnymi mieszkańcami, ekspertyza wpływu na środowisko, kolejne pozwolenie na budowę. I od pomysłu budowy farmy wiatrowej do realizacji przy dobrych wiatrach minie nam kilka lat. Oczywiście przy założeniu otrzymania od operatora warunków przyłączenia, co obecnie jest nie lada wyzwaniem gdyż infrastrukturę przesyłową mamy, jaką mamy.

Kompletny brak wsparcia infrastruktury to już temat na kolejnego posta.

czwartek, 9 października 2008

Rozwój sieci przesyłowych kluczem do rozwoju OŹE

W Irlandii ogłoszono w tym tygodniu plan modernizacji sieci elektroenergetycznej. Plan pod nazwą Grid 25 ma być rozłożony na 15-20 lat i zamknąć się kwotą 4 mld Euro. Według rządowej analizy przebudowa i rozbudowa sieci ma kluczowe znaczenie w osiągnięciu celu 33% energii odnawialnej w bilansie kraju w 2020r. Jak trafnie zauważono odnawialne źródła energii są rozproszone a zcentralizowana sieć elektro energetyczna jest kluczową barierą ich rozwoju. Regiony kraju, które do tej pory były głównie odbiorcami energii elektrycznej teraz stają się jej producentami, jednak barierą staje się przestarzała infrastruktura.

Pisałem już o tym problemie wielokrotnie, ale jeżeli ciągle ktoś się zastanawia, dlaczego w Polsce tak trudno jest rozwijać energetykę odnawialną niech spojrzy na Irlandię. Obecnie jeden z najlepszych obszarów polski pod względem wietrzności – północny zachód ma jednocześnie najgorszą sieć przesyłową a uzyskanie warunków przyłączenia nowych turbin wiatrowych w tym regionie graniczy z cudem. Co gorsza w Irlandii potrafi się nazwać problemy i znaleźć ich rozwiązania w Polsce liczymy ciągle, że same się one rozwiążą?

środa, 8 października 2008

Cienko taśmowe materiały półprzewodnikowe dają nowe możliwości

Wiele firm coraz poważniej angażuje się w produkcję cienko-taśmowych półprzewodników, w których to upatruje się przyszłość ogniw PV w krótko i średnioterminowym okresie. Mimo iż technologia cienkowarstwowych półprzewodników została opracowana z myślą o oszczędności drogiego krystalicznego krzemu oraz innych rzadkich pierwiastków dodawanych do ogniw to także szybko zauważono że cieniutki półprzewodnik daje nowe możliwości w samej budowie ogniwa.

Ciekawą propozycję zaprezentowała ostatnio firma Solyndra której nowe panele PV przypominają do złudzenia próżniowe rurowe kolektory słoneczne. Cienki półprzewodnik daje się dowolnie formować a kolisty kształt panelu według firmy powoduje lepszą absorpcję promieniowania. Dodatkowo nie jest konieczne pochyłe ustawienie gdyż pod tubom z półprzewodnikiem zainstalowane jest lustro, które odbija promieniowanie z powrotem na półprzewodnik - Osobiście się z tym nie zgodzę moża byłoby to matematycznie udowodnić ale to już nie zagadnienie na tego posta.

Nowa konstrukcja firmy Solyndra nie tylko ma absorbować więcej promieniowania ale również jest lżejsza przez co łatwiejsza w montażu. Podkreślana jest również niezawodność ogniwa na który udzielana jest 25 letnia gwarancja.


Na rynku ogniw fotowoltaicznych wiele się dzieje a głównym celem jest osiągnięcie poziomu cenowego produkowanej energii poniżej cen energetyki zawodowej. Według optymistycznych szacunków rozwój technologii solarnych może sprowadzić cenę energii elektrycznej produkowanej ze słońca poniżej 10centów/kWh(cena energii w USA) w ciągu kilku lat. Taka sytuacja z pewnością wpłynie na popularyzacje ogniw PV także w Polsce, coraz bardzie atrakcyjne staną się również domy OFF GRIG którym osobiście kibicuje.

niedziela, 5 października 2008

Elektryczne echa paryskich targów.

Chociaż popularne media motoryzacyjne po macoszemu traktują ciągle temat elektrycznych samochodów to jednak wystawa w Paryżu pokazała, że EV stają się realną alternatywą. Oczywiście mały tani miejski samochodzik nie przykuwa takiej uwagi zapalonego dziennikarza motoryzacyjnego jak błyszczący super samochód. Jednak musimy mieć na uwadze, że coraz więcej przemawia na rzecz elektrycznych pojazdów. Nie będę pisał już o ochronie środowiska gdyż mimo licznych deklaracji większość osób niewiele to interesuje. Z drugiej strony własnym portfelem interesuje się każdy zwłaszcza w obliczu recesji.

Prezentowane w Paryżu modele elektrycznych pojazdów to w większości w pełni funkcjonalne samochody o kilkuset kilometrowym zasięgu i prędkości maksymalnej ponad 100km/h. Największy postęp nastąpił w systemie zasilania. Ciężkie i niefunkcjonalne akumulatory ołowiowo kwasowe przeszły do lamusa. Standardem są baterie litowo – jonowe czy polimerowo - jonowe o trwałości dochodzącej do 10 lat.

Moim elektrycznym faworytem w Paryżu był B0. Samochód zaprojektowany przez legendarną firmę Pininfarina. Chociaż wygląda futurystycznie w pojeździe wykorzystano panele słoneczne pokrywające dach i superkondensatory. Ma trafić do produkcji już w 2009r.




Interesujący jest również Nissan NuVu przypominający trochę nową mikre. Ciekawym rozwiązaniem w tym samochodzie jest możliwość korzystania ze stacji szybkiego ładowania w czasie 10-15 minut, jest to nieznacznie dłużej niż w przypadku tradycyjnych pojazdów. Widać kolejny bastion tradycyjnej motoryzacji szybko upada. Co jest bardzo istotne stworzenie takich sieci ładowania jest bardzo proste i tanie. Każda stacja benzynowa podłączona jest do sieci a dobudowanie „dystrybutora” z trój fazowym prądem to przy kosztach stacji śmiesznie małe wydatki.


Także renault zapowiedział, że następca Megane, Renault Fluence po premierze z silnikiem spalinowym w 2010 pojawi się w wersji elektrycznej. Renault zaprezentowała również koncepcyjny elektryczny samochód Z.E. z bateriami słonecznymi na dachu. Ciekawe czy takie rozwiązanie pojawiające się coraz częściej będzie nowym trendem a może wkrótce standardem?

Osobiście Patrzę z dużym optymizmem na rozwój elektrycznych samochodów dodatkowo uważam, że popularyzacja tego typu pojazdów może wiele zmienić nie tylko w motoryzacji, ale także w branży energetycznej i naszym stylu życia. Możliwość bardzo taniego poruszania sprawi, że staniemy się bardziej mobilni. Dojazd do pracy 30 -50 km nie będzie stanowił istotnych kosztów a to sprawi, że obrzeża wielkich miast staną się atrakcyjne jak nigdy dotąd. Co więcej zwiększone zużycie energii elektrycznej stanie się bodźcem do poszukiwania tańszych alternatyw, które widzę w odnawialnych źródłach energii.

Więcej o elektrycznych samochodach można przeczytać na portalu poświęconym elektrycznym pojazdom

środa, 1 października 2008

Uprawy energetyczne korzyści i zagrożenia.

Jak już pisałem w poprzednim poście energetyka odnawialna w krótkim okresie będzie w Polsce rozwijana z wykorzystaniem biomasy. Niewątpliwie nastąpi również popularyzacja upraw energetycznych.

Mimo iż do upraw energetycznych możemy wykorzystać bardzo wiele roślin to jednak nieliczne gwarantują ekonomiczne powodzenie inwestycji. Najlepszym negatywnym przykładem i przestrogą jest wierzba energetyczna która mimo szerokiej propagandy producentów sadzonek wcale nie rośnie wszędzie.
Wierzba energetyczna była porażką z wielu powodów. Znacząca większość uprawiających straciła na tej inwestycji. Stracili dlatego gdyż nie przemyśleli inwestycji. Nikt nie zastanowił się nad tym że zbierany materiał będzie bardzo wilgotny a suszenie to dodatkowe koszty. Dodatkowo zrębki wierzby zawierają śladowe ilości chloru z tego powodu energetyka zawodowa zainteresowana współspalaniem unika wierzby jak ognia.

Wierzba powinna nas nauczyć że dobór roślin energetycznych nie może być przypadkowy. A każdą roślinę powinno się analizować pod kontem lokalnych np. gminnych warunków, glebowych i klimatycznych.
Dodatkowo rośliny energetyczne powinny się charakteryzować kilkoma cechami.
- dużym plonem suchej masy z hektara
- odpornością rośliny na warunki atmosferyczne, szkodniki, choroby
- niskie wymaganie glebowe, muszą rosnąć na słabych glebach
- powinny w minimalnym stopniu erodować i wyjaławiać glebę

Podsumowując potrzebujemy „super” roślin odpornych na choroby i szkodniki, rosnących prawie wszędzie – nie możliwe ? Nie takie rośliny istnieją są to chwasty rośliny które są zmorą rolników mogą być przełomem w biouprawach.
Nie posiadam polskich danych jednak na świecie, w krajach o podobnych warunkach klimatycznych do polski z optymizmem patrzy się na 3 rośliny

Miskant – sadzonki po 2 larach nadają się do zbioru a roślina przez następne 20 lat dostarcza biomasy w ilości 18-20 ton / hektar. Roślina nie ma specjalnych wymogów glebowych a zbierana masa ma stosunkowo niską zawartość wody. Ilość energii włożonej w uprawę do energii zawartej w zbieranej biomasie miskantu ma wysoki współczynnik na poziomie 1:5




Proso rózgowe (switchgrass) – roślina pochodząca z Ameryki północnej. Posiada minimalne wymagania glebowe plony i jakość pozyskanej biomasy podobne do miskantu.




Konopia przemysłowa - roślina która najmniej chyba kojarzona jest z rynkiem biomasy. Nic bardziej mylnego mało kto wie że konopie na początku XX wieku były jednym z najczęściej uprawianych roślin z których produkowano bardzo wiele produktów, żagle, liny, sieci oraz aż 25% światowego papieru. Obecnie konopie z powrotem są w zainteresowaniu gdyż jak mało która roślina konopie nie wymajają pestycydów i środków ochrony roślin, nie potrzebują nawożenia i rosną szybko także na słabych glebach. Ilość energii włożonej w uprawę do energii zawartej w zbieranej biomasie konopi ma współczynnik na poziomie 1:5,3. Należ jednak pamiętać że konopie przemysłowe mimo specjalnego dobierania gatunków zawierają śladowe ilości THC co jest głównym ich problemem. W tę roślinę zaczęła inwestować np Irlandia chcąc wykorzystać ją do produkcji biopaliw II generacji. W 2008 powstały pilotażowe plantacje o powierzchni 100 hektarów. W 2009 ma zostać obsiane 5 000 hektarów a według prognoz do 2012 będzie to ok. 50 000 hektarów.


Muszę zwrócić uwagę że biouprawy będą się opierać na roślinach które zostaną sztucznie wprowadzone do środowiska przez co ich wpływ na środowisko nie jest prosty do przewidzenia. Istnieje obawa że sprowadzone na biouprawy „super” chwasty wyprą rodzime rośliny z naturalnego środowiska a ich rozprzestrzenianie będzie niekontrolowane.

niedziela, 28 września 2008

Polski potencjał i kierunki rozwoju energetyki odnawialnej.

Przyznam, że zainspirował mnie komentarz anonimowego czytelnika podpisującego się tajemniczym, Nickiem "Straszliwy Egzekutor"

Przytoczę tu końcową część wypowiedzi.

„...Jak sądzę jesteś jej zwolennikiem(OZE), ale nigdzie nie napisałeś, w jakim kierunku powinna się ona rozwijać w Polsce. Ja takiego kierunku nie wiedzę, sądzę nawet, że OZE może tylko w niewielkim stopniu zaspokoić nasze potrzeb w przyszłości. Tam gdzie są korzystne warunki geologiczne- geotermalna, na wsiach i małych miejscowościach – biomasa. Myślę ze jedyną realną droga jest energetyka jądrowa”

Przyznam szczerze, że rzadko piszę o Polsce gdyż w naszym pięknym kraju niewiele się dzieje w sprawach energetyki odnawialnej. To jednak, nie oznacza, że nie posiadamy technicznych możliwości. Powiem więcej niema większego sensu nawet rozpisywać się o potencjale poszczególnych źródeł gdyż szybko okaże się, że poza biomasą i hydro wszystkie pozostałe źródła energii mogłyby mam zapewnić niezależność od paliw kopalnych. Dlatego pytanie, jakie ja bym postawił to nie, jakie źródło, lecz jaka technologia pozwoli w Polsce pozyskiwać energię odnawialną w cenie zbliżonej lub niższej od paliw kopalnych. Rzucanie haseł geotermia, biomasa, solary to pustosłowie, slogany, za którymi nic się nie kryje.

Polska ma bardzo zróżnicowane zasoby źródeł odnawialnych, dlatego w mojej ocenie wiele technologii będzie rozwijało się równocześnie w oparciu o światowe trendy i pojawiające się rozwiązania techniczne. Niestety nie posiadamy potencjału naukowego, technicznego i finansowego, aby samodzielnie wpływać na światowe trendy. Stwierdzenie finansistów „trend is your friend” będzie się dobrze sprawdzać.

W krótkiej perspektywie będziemy korzystać z zasobów, które jest łatwo pozyskać przy minimalnych zmianach w technologii, czyli mimo najmniejszego potencjału biomasa będzie silnie wykorzystywana. Jest tu kilka godnych uwagi rozwiązań miedzy innymi: wykorzystywanie biomasy odpadowej do produkcji biogazu, odzyskiwanie gazu z wysypisk śmieci, wykorzystywanie drewna odpadowego z lasów, oczywiście nieszczęsne, biopaliwa, których nie popieram jednak będą się rozwijać, a także uprawy energetyczne.

Chociaż uprawy energetyczne wszystkim kojarzą się z wierzbą energetyczną sprowadzoną do Polski chyba po to, aby zniechęcić nas do energetyki odnawialnej to jednak w pewnym zakresie uprawa roślin energetycznych ma sens i potencjał pod warunkiem, że dobiera się rozsądnie uprawiane rośliny. Ciekawe jest, że w Polsce zaczęto uprawiać wierzbę energetyczną, która degraduje i wysusza glebę do tego zbierana zawiera dużo wilgoci i śladowy chlor. Natomiast z oporem podchodzi się do uprawy Miskantu, który ma wiele zalet a główną jest to, że zbiera się go zimą, kiedy roślina oddaje soki do korzeni, przez co zbierany materiał jest bardziej suchy, nie zawiera minerałów oraz nie wyjaławia gleby.

Przyjrzyjmy się teraz grafice


Zauważmy, że biomasa, z którą wiązane są w Polsce wielkie plany ma najmniejsze roczne wzrosty pozyskiwanej mocy. Najszybciej rozwija się rynek energii słonecznej gdyż to źródło ma największy potencjał praktycznie we wszystkich krajach świata.
Na badania nad wykorzystaniem energii słonecznej idą największe pieniądze. Także największe inwestycje czynione są obok turbin wiatrowych właśnie w ogniwa PV. Co obrazuje grafika druga.



Pamiętając trend is your friend Bioamsa z czasem będzie traciła na znaczeniu także w Polsce na rzecz energetyki wiatrowej, geotermalnej a w miarę rozwoju technologii prym przejmie energetyka słoneczna zarówno w produkcji energii cieplnej jak i elektrycznej. Musi oczywiście nastąpić modernizacja sieci elektroenergetyczne jak również muszą być tworzone systemy gromadzenia energii.


Jeżeli przyjrzymy się szybkości zainstalowanych mocy ogniw PV jest to wzrost paraboliczny za kilka - kilkanaście lat instalowanie paneli PV również w polsce beędzie sposobem na tanią energię.

Jednak o polskich perspektywach poza rok 2020 w innych postach


PS CO do twojego pytania "Straszliwy Egzekutor" o energetykę atomową to osobiście jestem jej umiarkowanym zwolennikiem. Umiarkowanym gdyż obecnie wchodzenie w energetykę jądrową przypomina inwestycje giełdowe w szczycie hossy. Kraje które obecnie produkują prąd z atomu jak Francja produkują go tanio lecz w perspektywie 10,20 lat czyli przedziale czasowym kiedy może pojawić się pierwsza polska elektrownia atomowa sytuacja może być zupełnie inna. Pierwiastki rozszczepialne to paliwo kopalne a chętnych do ich "spalania" przybywa proste prawa popytu i podaży mogą uczynić energetykę atomową wcale nie taką tanią. Z drugiej strony inwestycja w Odnawialne Źródła Energii zawsze daje gwarancję ceny a w dłuższym horyzoncie czasowym jej spadku.

sobota, 27 września 2008

Obama vs McCain – pierwsza debata za nami


Wczoraj odbyła się pierwsza debata kandydatów na prezydenta USA. Mimo iż w znaczącej części była ona poświęcona sprawom gospodarczym w obliczu kryzysu finansowego, wojnie w Iraku, Afganistanie i bezpieczeństwu narodowemu to jednak, co mnie zaskoczyło obaj kandydaci znaleźli czas, aby odnieść się do problemu energetycznego i konieczności rozwoju alternatywnych źródeł energii.

Zarówno w części debaty poświęconej ekonomi jak i bezpieczeństwu narodowemu obaj kandydaci zgodnie twierdzili, że należy silnie wspierać alternatywne źródła energii. Punktem spornym była energetyka jądrowa, która dla senatora McCaina stanowi dobro samo w sobie a senator Obama stawia tu pewne warunki bezpieczeństwa i ochrony środowiska. Obaj kandydaci byli zgodni, że jak najszybciej trzeba uniezależnić się od dostaw ropy z bliskiego wschodu czy Wenezueli. Barac Obama podkreślił, że sytuację, w której USA posiadając ok. 3% zasobów ropy zużywa jednocześnie 25% światowej produkcji trzeba jak najszybciej zmienić poprzez promocję bardziej efektywnych samochodów, rozwój biopaliw, energetyki słonecznej, wiatrowej, geotermi, czystych technologii węglowych. Na tym polu John McCain nie był tak radykalny, chociaż również twierdził, że należy uniezależnić się od dostaw ropy to jednak w jego ocenie trzeba jak najszybciej zwiększyć krajową produkcję poprzez wiercenia na szelfie kontynentalnym oraz kontynuować promocję biopaliw. Należy przyznać, że w kwestiach energetyki odnawialnej Obama wypadł znacznie lepiej. Wykazał się większą wiedzą podawał konkretne przykłady, liczby, propozycje, wytknął też republikańskiemu senatorowi, że w ciągu 26 lat aż 23 razy głosował przeciwko energetyce odnawialnej. Z drugiej strony McCain próbował udowodnić, że to Obama blokował rozwój energetyki nuklearnej.

Co jest ciekawe to iż, mimo wielu palących problemów w Ameryce kandydaci nie uciekają od energetyki. Daje to szansę na zmianę w USA, co niewątpliwie przełoży się na zmiany w ogólnoświatowym trendzie. Ameryka z pewnością ma potencjał techniczny i intelektualny, aby znacznie przyśpieszyć rozwój OZE.

całość debaty dostępna na stronie BBC pod adresem
http://news.bbc.co.uk/2/hi/americas/7639075.stm