Głównym motorem rozwoju fotowoltaiki pozostaje ciągle Europa gdzie w 2010r. zainstalowano 13 z 16 GW czyli 81% łącznej mocy. Liderem statystyki niekwestionowanie pozostają Niemcy stanowiące 44% rynku. Na szczególną uwagę zasługują w europie także Włochy i Czechy, które zanotowały znacznie ponad przeciętną dynamikę wzrostu. Odbudowę widać także na hiszpańskim rynku, który w roku 2010r. znacznie wzrósł po kryzysie w 2009r. kiedy zainstalowano zaledwie 69MW. W tym przypadku należy jednak zaznaczyć, że Hiszpanom ciągle daleko do rekordowego roku, w 2008r. w którym zainstalowano 2600 MW. Poza Europą dynamiczny wzrost odnotowały Chiny, które z 400 MW zainstalowanej mocy w 2010r. weszły do pierwszej dziesiątki.
REKLAMA
Czy dobrze rozumiem? że niemcy zainstalowali tyle co będzie odpowiadało 50 procent mocy naszej atomówki a w 2011 zainstalują tyle co da nasza atomówka?
OdpowiedzUsuńDo porównania trzeba wziąć faktycznie wyprodukowaną (np. w ciągu roku) energię, a nie szczytową moc.
OdpowiedzUsuńElektrownia atomowa może produkować prąd non-stop z pełną mocą.
Panele PV osiągają swoją pełną moc tylko w nielicznych sytuacjach.
Nie zamierzam tu umniejszać osiągnięć PV, ale przestrzec przed porównywaniem jabłek z gruszkami.
Cenna byłaby informacja o ilości energii wyprodukowanej przez PV np w ciągu roku. Można by to porównywać z ilością energii wyprodukowanej przez jakąś konkretną atomówkę.
Polska posiada przecież podobne warunki atmosferyczne co Niemcy to dlaczego w Polsce nie ma oznak rozwoju ogniv PV ? Przecież głównie latem jest największy popyt na energię.
OdpowiedzUsuńNiemcy zainstalowali w ciągu roku 7000 MW, zaś jeden blok elektrowni atomowej to około 1500 MW.
OdpowiedzUsuńJeśli by powstawała elektrownia atomowa, to miałaby dwa bloki dające w sumie ok 3000 MW mocy maksymalnej, czyli ok 50 % tego, co Niemcy zainstalowali w ciągu jednego roku.
Elektrownia atomowa poza godzinami szczytu nie ma dla kogo pracować pełną mocą, zaś elektrownia słoneczna poza godzinami dobrego nasłonecznienia nie może pracować z pełną mocą (a w nocy w ogóle). :)
Wydaje mi się, że popyt na energię elektryczną jest większy zimą, gdy ludzie dogrzewają się "Farelkami" :)
Zauważmy, że Niemcy zaangażowali ogromne środki budżetowe w dofinansowanie źródeł energii odnawialnych (OZE), to jednocześnie poważnie potraktowali PRZYSZŁOŚĆ, by zapewnić wtedy źródło energii niewyczerpalnej. Międzynarodowe projekty ITER, w przyszłości DEMO, są łagodną drogą do bezpiecznej przyszłości z wieloletnimi wyrzeczeniami dzisiaj. Niestety pamiętam, kiedy naukowcy radzieccy obiecywali na przełomie lat 50-60, że energetyka termojądrowa będzie opanowana dla potrzeb cywilnych za 5 lat. Wtedy powstawała też koncepcja tokamaka i pierwsze jego realizacje.
OdpowiedzUsuńMożna cieszyć się, że do prac nad projektem ITER włączyli się wszyscy liczący się gracze światowi. Chyba tylko Korei Północnej zabrakło.
Niemcy w Greifswald kontynuują budowę stellaratora Wedelstein 7-X. Polski udział naukowy też tam jest, co może być krzepiące. Lecz na te projekty potrzeba ogromnych pieniędzy. Warto je wydatkować!
Źródła odnawialne będą naprawdę wykorzystywane, kiedy opanujemy akumulację energii. To znacznie trudniejsze od przechowywania złota, trudniejsze od przechowywania ziarna zbóż. Kluczem do wdrożeń jest ekonomia. Czesi mają przyjazne prawo dla inwestycji w PV, maja fabryki ogniw PV i spójną politykę w dziedzinie bezpieczeństwa wszelakiego.
Tego właśnie możemy życzyć sobie.
Witam
OdpowiedzUsuńCały tydzień prowadziłem szkolenia i nie miałem czasu na uczestnictwo w ciekawej dyskusji jaka się zainicjowała.
Gawka słusznie zauważył że, Niemcy inwestują w przyszłość o czym u nas nawet się nie myśli. U nas liczy się tu i teraz najwyżej do końca kadencji.
4rmar,jako
Faktem jest że niemcy rocznie instalują więcej mocy PV niż nasze planowane elektrownie atomowe. Oczywiście dla rzetelnego porównania należy porównywać uzyski energii i tu też z pewnością zanim my uruchomimy nasze elektrownie atomowe niemieckie instalacje PV będą w stanie wyprodukować znacznie więcej energii gdyż ich moc będzie wielokrotnie większa.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDla rzetelnego porównania, powinniśmy mieć świadomość. Że tak jak teraz kiedy mamy godzinę 18. Ogniwa PV mają produkcję zero! Chociaż nie wiadomo ile byśmy jej zainstalowali. Ja wiem, że magazynowanie wchodzi w grę, ale to są kolejne straty/koszty. Tutaj, ja również nie chce umniejszać fotowoltaice. Zwiększanie mocy PV jak najbardziej, zrównoważony. Co pociąga za sobą inne źródła, jak energie jądrowa.
OdpowiedzUsuńTeraz mamy zimę, więc o godzinie 18 nie można liczyć na produkcję prądu z energii słonecznej, gdy Słońca nie widać. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze 2 miesiące i o 18 będzie wystarczająco jasno.
Elektrownie jądrowe są w Polsce zbędne jeśli zważyć, że do tej pory świetnie bez nich sobie radzimy, a przyrost naturalny mamy ujemny, więc ilość odbiorców się zmniejszy.
Na samej wymianie żarówek z żarnikiem na żarówki LED można zaoszczędzić wystarczająco dużo, by móc wyłączać jedną z elektrowni węglowych.
To, że elektrownie fotowoltaiczne dają prąd tylko w ciągu dnia nie jest problemem, bo w nocy jest wyraźnie mniejsze zużycie prądu.
Na takiej nocnej nadwyżce korzystają elektrownie szczytowo-pompowe, które w nocy pompują wodę do zbiorników położonych na wzniesieniu, a w ciągu dnia ta zgromadzona w górze woda spływa w dół napędzając generatory produkujące prąd.
Czy są gdzieś dane, ile energii, ile materiałów, czy paliw kopalnych należy zużyć by wyprodukować jednostkę PV?
OdpowiedzUsuńCzy są takie dane dotyczące elektrowni węglowych, atomowych oraz wiatrowych?
Sam spotkałem się gdzieś z informacjami, że do wyprodukowania i późniejszej utylizacji większości wiatraków trzeba zużyć więcej energii niż on potem wyprodukuje w ciągu swojego 'życia'.
Teraz mamy zimę i będzie tak co roku. Wnioskuję, że proponuje pan produkowanie Paneli PV na zapewnienie energii w lato, a na zimę zainstalujemy moc 5 razy większą elektrowni szczytowych?
OdpowiedzUsuńPisze Pan że w nocy jest wyraźne mniejsze zużycie. Chyba się Panu wydaje.. http://solaris18.blogspot.com/2008_10_01_archive.html
@ Jako: Ilość energii potrzebnych do wytworzenia ogniw słonecznych na pewno nie przekracza ilości uzyskanej z nich energii w ciągu kilku miesięcy pracy.
OdpowiedzUsuńIlość materiałów się nie zmienia w czasie życia ogniw słonecznych, gdyż po okresie ich użytkowania (50 lat? - po tym okresie ich wydajność powinna spaść do połowy, ale nadal będą produkować prąd) można będzie je przetopić, gdyż składają się głównie z aluminium i szkła i nie wystąpi strata materiałów taka, jak w przypadku betonu do fundamentów wiatraków (których przecież nie trzeba niszczyć podczas wymiany wiatraka na nowy).
@Satanisz: Póki co te elektrownie szczytowe nie są potrzebne, więc na jakiej podstawie wnioskuje Pan, że będą potrzebne, gdy w Polsce powstanie kilkadziesiąt elektrowni słonecznych o łącznej mocy kilkudziesięciu, czy może nawet kilkuset MW?
Mam nadzieję, że do tego czasu uporamy się z przechowywaniem energii w wydajny sposób. :)
Obecne prawo w Polsce uniemożliwia korzystanie z zyskiem z mocy elektrowni fotowoltaicznych, a cena prądu jest sztucznie regulowana (czyli obniżana), zaś podatnicy dodatkowo z podatków dopłacają, by utrzymać istniejące elektrownie.
Nie służy to nikomu z wyjątkiem lobbystów elektrowni jądrowych, którzy pragną uzyskać dostęp do Plutonu i nie mają przy tym żadnych skrupułów co do potencjalnego ryzyka związanego ze śmiertelnymi odpadami.
Jeśli na wykresie do którego link Pan podał widzi Pan, że w nocy (w godzinach między 21 - 6) ilość zużywanej energii jest większa, to faktycznie wydaje mi się, że jest mniejsza. :)
Wykres jest nieco mylący, gdyż nie zaczyna się od zera, co powiększa odczucie różnic w wykorzystaniu mocy w ciągu doby.
Pan chyba tu nie rozumie jednej zależności. Obecnie Elektrownie szczytowe spełniają swoje przeznaczenie związane z nazwą. W momencie gdybyśmy zwiększali znacznie udział elektrowni fotowoltaicznych. Elektrownie szczytowe, nie dostarczały by energii w szczycie, ale również musiały by pokryć zapotrzebowanie w nocy. Druga kwestia jest taka, ze zapotrzebowanie na energię rośnie. Polska jest na 3 (czy 4 miejscu) od końca w Unii jeśli chodzi o zapotrzebowanie na energię. I nie mam tu na myśli mieszkańców, którzy w nocy sobie smacznie śpią, ale zakłady itp, które potrzebują nieprzerwanie dostaw energii co bardzo ładnie przedstawia załączony wykres. Proszę się jeszcze raz zastanowić. Wykres który zamieściłem miał w prosty sposób zanegować Pańskie twierdzenie ( na oko.) na temat znacznie mniejszego zużycia prądu. Nie wchodziłem tutaj w polemikę kiedy jest większa, kiedy mniejsza. Potrafię czytać wykresy i rozumiem stwierdzenie "znaczne mniejsze".
OdpowiedzUsuńPonawiam pytanie: czy ktoś dysponuje informacjami, ile energii pochłania wyprodukowanie ogniwa PV?
OdpowiedzUsuńOK, zgodzę się, że zużycie prądu w nocy jest mniejsze, a nie "wyraźnie mniejsze" jak wcześniej mylnie pisałem, będąc pod wpływem myśli, że w czasie największej, letniej produkcji energii przez elektrownie fotowoltaiczne największe zużycie przypada właśnie w ciągu dnia: link
OdpowiedzUsuńElektrownie szczytowo-pompowe w Polsce posiadają łączną moc 1756,6 MW ( link )
Jeśli wziąć pod uwagę, że w szczycie poboru mocy (między 18 a 21) sięga on 20 000 MW, to znaczy, że moc pozostałych elektrowni wynosi co najmniej tyle, co różnica zużycia, czyli 20 000 - 1756 = 18 244 MW, prawda?
Przy utrzymaniu obecnego zużycia energii wzrost ilości elektrowni produkujących czystą dla środowiska energię nie zwiększy więc potrzeb w stosunku do elektrowni szczytowo-pompowych, a jedynie zmniejszy ilość energii produkowanej w ciągu dnia przez elektrownie węglowe, co oczywiście nie jest dobre dla elektrowni węglowych (zmniejszy się ich wykorzystanie mocy), ale będzie dobre dla środowiska - a chyba to jest priorytetem?
Przy wzroście zużycia energii elektrycznej zwiększy się zapotrzebowanie w ciągu dnia (czyli w godzinach pracy elektrowni fotowoltaicznych), oraz w wieczornym szczycie, kiedy i bez elektrowni fotowoltaicznych mocy elektrowni węglowych może być za mało i to dla tych konwencjonalnych elektrowni potrzeba nowych elektrowni szczytowo-pompowych, by wówczas uzupełnić ich braki mocy.
Wcześniej, czy później zabraknie na Ziemi zarówno tanich pokładów węgla, jak i uranu, więc inwestowanie w elektrownie fotowoltaiczne ma obecnie większy sens, niż inwestowanie w systemy odzysku CO2 z elektrowni konwencjonalnych, czy w mogące poważnie zanieczyścić środowisko elektrownie jądrowe.
w końcu jakaś ciekawa dyskusja. Szkoda tylko, że w tzw. mediach dla 'równowagi' mamy ciszę w temacie.
OdpowiedzUsuńNatomiast żeby trochę jednak nawiązać do tematu - nie rozpaczałbym nad tym, że Niemcy są tak daleko, oni rozpoczynali z naprawdę słabą technologią i teraz kiedy PV jest na przyzwoitym poziomie stracili pozycję lidera na rzecz Chin. Myślę, że nie tego oczekiwali. Nie mniej myśmy nawet nie zaczęli biec w tym wyścigu na poważnie więc ciężko będzie kogokolwiek dogonić
PWM.
Nie ulega wątpliwości że fotowoltaika potrzebuje rynku bilansowania energii lecz energetyka zawodowa też go potrzebuje zwłaszcza np. Atomowa. Jest to pewien problem ale jak widać po Niemcach czy Hiszpanach da się go rozwiązać odpowiednio budując rynek bilansujący (dynamiczny rozwój energetyki gazowej z ogniwami PV i WG)
OdpowiedzUsuńCo do stwierdzenia PWM
To prawda że chińczycy wyprzedzili niemców w produkcji ogniw lecz proszę zauważyć że to ciągle Niemcy są miejscem innowacyjnych technologii w fotowoltaice (np. ogniwa II generacji), centra badawcze. Do chin idzie głownie produkcja.
Zrównoważony rozwój jest najzdrowszym sposobem na zwiększanie mocy w Polsce. Na pewno nie powinniśmy pomijać, żadnego źródła. Każde ma swoje wady i zalety, ale uzależnienie od jednego rodzaju tylko przysporzy nam kłopotów.
OdpowiedzUsuńOsobiści uważam, że sytuacja PV mogła by się zmienić w momencie, gdyby udało się w Polsce wprowadzić pojazdy elektryczne. Natomiast przedsiębiorstwa potrzebujące stałych i pewnych dostaw, będą stawiać na EJ.
Elektrownia jądrowa nie pasuje do tematu rozwoju, gdyż po katastrofie w Czarnobylu mamy 1 milion poszkodowanych dzieci i 2 miliony dorosłych.
OdpowiedzUsuńTaka katastrofa wydarzyła się tylko w jednej z połowy tysiąca elektrowni, ale i tak nawet uśredniona skala niekorzystnego wpływu elektrowni jądrowych sprawia, że nie powinno się ich brać pod uwagę jako źródła energii, lecz wyłącznie jako źródło plutonu (potrzebnego do budowy bojowych głowic atomowych) i innych promieniotwórczych substancji.
Większość rozwiniętych krajów rezygnuje z tak niebezpiecznej formy pozyskiwania energii i inwestuje w bezpieczne farmy wiatraków i w elektrownie słoneczne, gdyż przedsiębiorstwa bardziej potrzebują żywych i zdolnych do pracy pracowników, niż stałych i pewnych dostaw prądu.
Do tej pory żadne przedsiębiorstwo nie skarżyło się, że nie otrzymuje prądu w zamówionej ilości i temat niestałości dostaw jest sztucznie wytworzonym problemem.
Wiele przedsiębiorstw buduje własne elektrownie fotowoltaiczne na dachach zajmowanych budynków (np. Seat, Toyota i wiele innych), a ta tendencja w cywilizowanych krajach będzie się utrzymywać.
Czy, przestaliśmy budować kopalnie po zawaleniu się któreś? Czy któraś z katastrof przemysłowych miała wpływ na dalsze zaprzestanie produkcji danego materiału? Teraz na szczęście nauczyliśmy się wiele, przez co przemysł energetyki jądrowej jest jednym z najbezpieczniejszych.
OdpowiedzUsuńJa nie będę Pana przekonywał do EJ.
Prowadząc agitację na blogu poświęconym OZIE. Było by to samobójstwo :)
Prosił bym tylko o doczytanie na temat, który raczy się Pan wypowiadać, bo są korzyści.
Napisał Pan że rozwinięte kraje odchodzą EJ, może tak jest. Tylko, że akurat tego mi Pan nie zarzuci że wszystkie państwa które chciały likwidacji energetyki jądrowej już się z tych planów wycofały: Szwecja, Belgia, Hiszpania, Niemcy, Wielka Brytania, Holandia. Włochy zlikwidowały po nieszcżesnym referendum czarnobylskim w 1987 r. a teraz planują budowę. Może się mylę i to nie są rozwinięte kraje.
Prawda i tak wyjdzie na jaw.
Na świecie jest 65 bloków jądrowych w budowie, czyli 3 razy więcej niż 3 lata temu, w planach jest kolejne 500 (z czego tylko 150 przypada na Chiny).
Przeczytałem tę pozycję i polecam każdemu zwolennikowi EJ zapoznanie się z nią.
OdpowiedzUsuńPolecam również film dokumentalny na temat katastrofy w Czarnobylu "Bitwa o Czarnobyl", a także "Łzy Czarnobyla" (niestety chyba niedostępny oficjalnie).
Problem EJ jest podobny jak PV i WG wszystkie te źródła potrzebują magazynowania energii. I w mojej ocenie nie można rozwijać wszystkich tych systemów one po prostu do siebie nie pasują i będą powodować nadmierne zapotrzebowanie na systemy bilansowania energii.
OdpowiedzUsuńNie jestem fundamentalnym przeciwnikiem EJ lecz na obecnym stanie rowoju uważam że pieniądze na energię atomową mogłyby być lepie wdane z większym pożytkiem dla społeczeństwa inwestując w rozproszone OZE
"przemysł energetyki jądrowej jest jednym z najbezpieczniejszych"
OdpowiedzUsuńKatastrofa nuklearna w Fukushima pokazała po raz kolejny po Sellafield, Three Mile Island, Czarnobylu (i innych, mniej znanych), że ludzie nie potrafią obchodzić się z reaktorami jądrowymi.
W ciągu kilku dni uszkodzeniu uległy 4 reaktory, pomimo iż żadnego z reaktorów jak też kryjących ich budynków nie uszkodziło ani trzęsienie ziemi, ani ogromne fale tsunami.
Katastrofa 4 reaktorów w ciągu tak krótkiego czasu oznacza, że energetyka jądrowa jest najbardziej niebezpiecznym źródłem energii.
Zwolennicy budowy EJ w Polsce do tego stopnia ignorują tą katastrofę, że Państwowa Agencja Atomistyki nawet nie podaje poziomu skażenia w Japonii na swojej stronie (choć do tego została powołana) i zasłania się brakiem potwierdzenia alarmujących danych. Również poziom katastrofy jest zaniżany do 4 z poziomu 6 przyjętego przez zagranicznych specjalistów.
W trakcie trwania katastrofy w Japonii miał miejsce wyciek 73 000 litrów skażonej wody z elektrowni jądrowej w Pickering wprost do jeziora Ontario będącego źródłem wody pitnej dla milionów ludzi ( link ). Oczywiście ten fakt jest również lekceważony przez polskich lobbystów budowy EJ.
Do czasu gdy w Polsce nie będziemy potrafili budować choćby jezdni mogących wytrzymać kilka sezonów bez powstawania dziur nie powinniśmy się brać za budowę czegoś, co może zagrozić życiu i zdrowiu ludności na wiele dziesiątek lat.