Jednak udało się Donaldowi Tuskowi wraz z Lechem Kaczyńskim zdrowo poobijać pakiet energetyczno klimatyczny i można by o tym długo pisać jakby nie wspólna konferencja prasowa Premiera i Prezydenta w której zapowiedzieli oni defakto powrót w energetyce do rozwiązań z czasów PRL. Wielu może ucieszyć wspólna i jednomyślna deklaracja najważniejszych osób w Państwie że nie pozwolą oni na podwyżkę cen prądu poprzez wzmocnienie pozycji regulatora. Jednak URE wymaga likwidacji a nie wzmacniania! Czy oznacza to, że Państwo ustali sztywno górną cenę energii niezależnie od kosztów jej produkcji? W takich warunkach żadna prywatna firma nie będzie w stanie działać na rynku gdyż oznaczałoby to, groźbę sprzedaży energii poniżej kosztów jej produkcji! Tak, więc pozycja naszych państwowych molochów energetycznych pozostaje niezagrożona, konkurencja została właśnie skutecznie odstraszona a wszelkie zmiany zatrzymane.
Nawet Państwowe zakłady nie mogą produkować energii poniżej kosztów, dlatego niezbędne będzie od czasu do czasu zasilenie ich dotacjami(w różnej formie) oczywiście z naszych podatków i zafundowanie 5-latki na modernizację.
Musimy mieć świadomość, że to, co uzyskali Prezydent z Premierem na szycie to zgodę Unii na nie podejmowanie koniecznych reform w energetyce przez kolejne kilkanaście lat. W ten sposób argument, że polska energetyka jest uzależnione od węgla w ponad 90% wiecznie będzie aktualny. Jednak nie podejmując działań nie oczekujmy zmian!
Czasami zastanawiam się czy odpowiedzialny za politykę energetyczną Waldemar Pawlak i jego doradcy rzeczywiście nie widzą innej drogi dla polskiej energetyki jak węgiel czy tylko dbają o pewne grupy interesu.
Dla przykładu proponuję posłuchać wypowiedzi profesora Steven Chu przyszłego sekretarza do spraw energii USA. Porusza on wiele istotnych kwestii jednak jasno daje do zrozumienia, że przyszłością są odnawialne źródła energii gwarantując, np. że w ciągu 10 lat ceny ogniw PV spadną kilkukrotnie a wtedy nikt nawet nie będzie myślał o paliwach kopalnych. Pewnie nikt poza polską, której energetyka dalej będzie w 90% uzależniona od węgla o co tak zaciekle walczył nasz rząd. A następca Waldemara Pawlaka będzie się zastanawiał jak wytłumaczyć społeczeństwu, że mamy najbardziej zacofaną, nie ekologiczną i najdroższą energetykę w całym zachodnim świecie.
gorąco polecam tę wypowiedz prof. Steven Chu przykre jedynie jest to że USA będzie wdrażać technologie których nasi decydenci nawet nie potrafią wymienić
Może kluczem w zupełnie różnym podejściu do spraw energii w USA i Polsce jest fakt, że u nas za sprawy gospodarcze w tym za energetykę odpowiadają politycy a w stanach tak kluczowe pozycje oddaje się ekspertom, noblistom pokroju prof. Steven Chu.
Szukaj na tym blogu
piątek, 12 grudnia 2008
wtorek, 9 grudnia 2008
Uratuje nas tylko oddolna inicjatywa
Wydawać by się mogło, że niema już na świecie takiej rzeczy, w której zgodni byliby Donald Tusk i Lech Kaczyński a tu zaskoczenie. Polska zacofana energetyka węglowa staje się spoiwem, które potrafi połączyć ogień i wodę, premiera i prezydenta. Zostaje jedynie ubolewać, że jedyne, co łączy polskich polityków to blokowanie reform.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w sprawie rozwoju energii odnawialnej polskie władze zrobią najmniej jak to jest możliwe. I dobrze będzie, jeżeli nie będą przeszkadzać. Przesłanie jest proste węgiel jest naszą (w oczach rządu) przyszłością i w tą przyszłość należy inwestować. Dlatego dalej jak dotychczas należy spodziewać się, że 90% nakładów na badanie pójdzie w technologie węglowe.
Ciekawy jest fakt, że nakłady rzędu 380mln euro na technologie gromadzenia, CO2 (CCS) jak wyliczył pan Jerzy Buzek przy okresie zwrotu 30-50 lat są poważnie brane pod uwagę a idee rozwoju energetyki odnawialnej ciągle nie mogą się przebić, mimo iż jak wylicza pan Grzegorz Wiśniewski z IEO osiągniecie 15% OZE w bilansie zużycia energii w Polsce to 60 mln Euro, a okresy zwrotu nakładów (bez dotacji) to 10-20 lat.
Często to podkreślałem, ale naprawę zastanówmy się czy tania "czysta" energia węglowa rzeczywiście będzie tania?
Cała nadzieja leży w społeczeństwie, które na szczęście nie myśli w większości tak jak polski rząd i mimo braku wsparcia ciągle inwestuje w energetykę odnawialną dostrzegając, że jest to tanie i czyste źródło energii a poniesione koszty szybko się zwracają. Brak pomocy państwa spowalnia ten proces jednak w dobie Internetu, nieograniczonego dostępu do informacji oraz globalnej gospodarki nie można tego procesu zatrzymać nowe technologie będą do nas docierać a my będziemy z nich korzystać dostrzegając ich zalety. Lokalne społeczności, gminy, stowarzyszenia, które coraz chętniej inwestują w OŹE będą przykładem i źródłem wiedzy dla kolejnych. Szkoda jedynie, że z pomocą Państwa można byłoby do tego dojść szybciej.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w sprawie rozwoju energii odnawialnej polskie władze zrobią najmniej jak to jest możliwe. I dobrze będzie, jeżeli nie będą przeszkadzać. Przesłanie jest proste węgiel jest naszą (w oczach rządu) przyszłością i w tą przyszłość należy inwestować. Dlatego dalej jak dotychczas należy spodziewać się, że 90% nakładów na badanie pójdzie w technologie węglowe.
Ciekawy jest fakt, że nakłady rzędu 380mln euro na technologie gromadzenia, CO2 (CCS) jak wyliczył pan Jerzy Buzek przy okresie zwrotu 30-50 lat są poważnie brane pod uwagę a idee rozwoju energetyki odnawialnej ciągle nie mogą się przebić, mimo iż jak wylicza pan Grzegorz Wiśniewski z IEO osiągniecie 15% OZE w bilansie zużycia energii w Polsce to 60 mln Euro, a okresy zwrotu nakładów (bez dotacji) to 10-20 lat.
Często to podkreślałem, ale naprawę zastanówmy się czy tania "czysta" energia węglowa rzeczywiście będzie tania?
Cała nadzieja leży w społeczeństwie, które na szczęście nie myśli w większości tak jak polski rząd i mimo braku wsparcia ciągle inwestuje w energetykę odnawialną dostrzegając, że jest to tanie i czyste źródło energii a poniesione koszty szybko się zwracają. Brak pomocy państwa spowalnia ten proces jednak w dobie Internetu, nieograniczonego dostępu do informacji oraz globalnej gospodarki nie można tego procesu zatrzymać nowe technologie będą do nas docierać a my będziemy z nich korzystać dostrzegając ich zalety. Lokalne społeczności, gminy, stowarzyszenia, które coraz chętniej inwestują w OŹE będą przykładem i źródłem wiedzy dla kolejnych. Szkoda jedynie, że z pomocą Państwa można byłoby do tego dojść szybciej.
niedziela, 7 grudnia 2008
Nie pytajmy ludzi, czego chcą dajmy im to, czego potrzebują.
Jesteśmy na początku rewolucji, która może zmienić zarówno naszą gospodarkę, jaki i sposób życia. Po dziesięcioleciach badań i rozwoju energetyka odnawialna zaczyna poważnie konkurować z tą zawodową a czas tej walki to początek wielkich zmian – pytanie czy ich chcemy i czy jesteśmy na nie gotowi? Nie chodzi tu o zastąpienie węgla – biomasą czy ropy biopaliwem. Chodzi o zmianę, w której rola centralnych wytwórców energii zostanie całkowicie zmarginalizowana. Producenci paliw kopalnych stracą rynek zbytu, Państwo straci olbrzymią część swoich dotychczasowych dochodów.
Niestety do takich zmian nie jesteśmy przygotowani jako Państwo, ale co gorsza nie mamy żadnego lidera, który byłby w stanie Polskę do takich zmian przygotować. Choć zmiany niewątpliwie wyjdą społeczeństwu jako całości na dobre. Wiele grup na tym straci i nie poddadzą się bez walki w obronie swoich lokalnych interesów. Choć w nowej rzeczywistości większości z protestujących będzie żyło się lepiej obawa przed zmianami będzie pchać ich do walki w celu zahamowania postępu. Inspiratorem obrony będą niewątpliwie duże grupy interesów, koncerny, które rzeczywiście, jeżeli nie będą umiały się dostosować upadną. Dlatego będą szerzyć w społeczeństwie nieuzasadnione obawy i lęki jak argumenty ochrony rynku pracy, wzrostu cen energii.
Należy pamiętać że gospodarka nie lubi próżni ludzie nie stracą pracy a jedynie będą musieli ją zmienić. Nie trzeba być ekspertem, aby zauważyć, że przejście z zcentralizowanego wytwarzania energii na system zdecentralizowany zwiększy a nie zmniejszy liczbę miejsc pracy. Niemcy, Dania, Norwegia – kraje, które już kilkanaście lat weszły na drogę zmian w energetyce wcale na tym nie straciły, nie pogrążyły się w recesji, a bezrobocie w nich spadło, jednocześnie przemysł związany z OZE stał się jednym z największych pracodawców w tych krajach generując jednocześnie duże przychody dla państwa.
Główny problem jest w tym, że Polska cierpi na chroniczny brak polityka - wizjonera, który mógłby nasz kraj wprowadzić na drogę zmian jednocześnie na tyle silnego, aby oprzeć się naciskom grup, które stracą na rozwoju kraju. Wiele koniecznych zmian trzeba wprowadzać mino oporu gdyż ludzie w obronie swoich małostkowych interesów są w stanie blokować zmiany na miarę epoki.
Niestety do takich zmian nie jesteśmy przygotowani jako Państwo, ale co gorsza nie mamy żadnego lidera, który byłby w stanie Polskę do takich zmian przygotować. Choć zmiany niewątpliwie wyjdą społeczeństwu jako całości na dobre. Wiele grup na tym straci i nie poddadzą się bez walki w obronie swoich lokalnych interesów. Choć w nowej rzeczywistości większości z protestujących będzie żyło się lepiej obawa przed zmianami będzie pchać ich do walki w celu zahamowania postępu. Inspiratorem obrony będą niewątpliwie duże grupy interesów, koncerny, które rzeczywiście, jeżeli nie będą umiały się dostosować upadną. Dlatego będą szerzyć w społeczeństwie nieuzasadnione obawy i lęki jak argumenty ochrony rynku pracy, wzrostu cen energii.
Należy pamiętać że gospodarka nie lubi próżni ludzie nie stracą pracy a jedynie będą musieli ją zmienić. Nie trzeba być ekspertem, aby zauważyć, że przejście z zcentralizowanego wytwarzania energii na system zdecentralizowany zwiększy a nie zmniejszy liczbę miejsc pracy. Niemcy, Dania, Norwegia – kraje, które już kilkanaście lat weszły na drogę zmian w energetyce wcale na tym nie straciły, nie pogrążyły się w recesji, a bezrobocie w nich spadło, jednocześnie przemysł związany z OZE stał się jednym z największych pracodawców w tych krajach generując jednocześnie duże przychody dla państwa.
Główny problem jest w tym, że Polska cierpi na chroniczny brak polityka - wizjonera, który mógłby nasz kraj wprowadzić na drogę zmian jednocześnie na tyle silnego, aby oprzeć się naciskom grup, które stracą na rozwoju kraju. Wiele koniecznych zmian trzeba wprowadzać mino oporu gdyż ludzie w obronie swoich małostkowych interesów są w stanie blokować zmiany na miarę epoki.
piątek, 5 grudnia 2008
Zintegrowany system fotowoltaiczny - czy się opłaci ?
Dziś proponuję ciekawy film o domach wraz z zintegrowanymi systemami fotowoltaiczymi i wcale nie w Hiszpanii, lecz w Anglii. Nie są to również wizje typu „solar city”, lecz działające systemy. Chociaż ciągle drogie już opłacalne.
Dom z takim systemem kosztuje ok. 17,000 funtów więcej - dużo, ale procentowo w stosunku do wartości domu koszt systemu to ok. 6%.
Zatem podnosząc koszty budowy zaledwie o 6% uzyskujemy pełną niezależność od zewnętrznej energii elektrycznej. Okres zwrotu to ok. 16lat a żywotność systemu 30. Także przy odsprzedaży taki dom z pewnością uzyska też wyższą cenę – tak czy inaczej nie stracimy.
Jeżeli w pochmurnej Anglii fotowoltaika się opłaca to, czemu w Polsce miałaby się nie opłacać? Popatrzmy na przykład angielski i zastanówmy się czy za kilka lat, gdy taki system będzie ponad połowę tańszy a Polska „węglowa” energia 70% droższa czy takie systemy nie będą wyrastać jak grzyby po deszczu? Trend jest jeden cena energii z paliw kopalnych będzie rosła a cena ogniw PV spadać, gdy linie się przetną, o czym pisałem wczoraj nie będzie żadnego uzasadnienia za rozwojem energetyki węglowej. Zastanawiam się czy polski rząd promujący „czyste” technologie węglowe w imię obrony naszego narodowego bogactwa zastanawia się, że na końcu swoich planów może nie znaleźć chętnego na to bogactwo? Czy olbrzymie koszty poniesione na uruchomienie nowych mocy, które zwrócą się po 40 lat-ach mają obecnie sens? Zwłaszcza, gdy będziemy mieć do wyboru w tej samej cenie energie słoneczną i konwencjonalną czy będzie wielu chętnych na tą drugą?
Dom z takim systemem kosztuje ok. 17,000 funtów więcej - dużo, ale procentowo w stosunku do wartości domu koszt systemu to ok. 6%.
Zatem podnosząc koszty budowy zaledwie o 6% uzyskujemy pełną niezależność od zewnętrznej energii elektrycznej. Okres zwrotu to ok. 16lat a żywotność systemu 30. Także przy odsprzedaży taki dom z pewnością uzyska też wyższą cenę – tak czy inaczej nie stracimy.
Jeżeli w pochmurnej Anglii fotowoltaika się opłaca to, czemu w Polsce miałaby się nie opłacać? Popatrzmy na przykład angielski i zastanówmy się czy za kilka lat, gdy taki system będzie ponad połowę tańszy a Polska „węglowa” energia 70% droższa czy takie systemy nie będą wyrastać jak grzyby po deszczu? Trend jest jeden cena energii z paliw kopalnych będzie rosła a cena ogniw PV spadać, gdy linie się przetną, o czym pisałem wczoraj nie będzie żadnego uzasadnienia za rozwojem energetyki węglowej. Zastanawiam się czy polski rząd promujący „czyste” technologie węglowe w imię obrony naszego narodowego bogactwa zastanawia się, że na końcu swoich planów może nie znaleźć chętnego na to bogactwo? Czy olbrzymie koszty poniesione na uruchomienie nowych mocy, które zwrócą się po 40 lat-ach mają obecnie sens? Zwłaszcza, gdy będziemy mieć do wyboru w tej samej cenie energie słoneczną i konwencjonalną czy będzie wielu chętnych na tą drugą?
czwartek, 4 grudnia 2008
Tylko energia słoneczna
Poświęciłem ostatnio sporo czasu elektrycznym pojazdom. Pytanie jakie się nasuwa przy tej okazji to jak tanio i ekologicznie je ładować?
Oczywiście moją uwagę zwracam od początku na odnawialne źródła energii a konkretnie energetykę słoneczną która będzie zdobywać coraz większa popularność a jej cena z roku na rok spada.

Na powyższej grafice zielonym polem zaznaczony jest poziom cenowy energii elektrycznej z ogniw PV – linia górna to cena dla północnej Europy np. północy polski, linia dolna to cena dla znacznie lepiej nasłonecznionej południowej Europy. Choć obecne ceny ogniw PV na poziomie 2-3euro za Wat nie gwarantują rentowności instalacji w krajach północy (w Polsce z uwagi na brak rynku ogniw PV ceny za wat zupełnie oderwane są od rzeczywistości i wynoszą ponad 5euro za wat). Jednak do 2020 koszty tak produkowanej energii elektrycznej spadną o ponad połowę (bardzo realistyczne założenie). W tym samym czasie energetyka konwencjonalna raczej nie obroni się przed wzrostem cen (czerwone pole).
Okolice roku 2020 powinny być przełomowe dla energetyki solarnej gdyż w tym czasie energia z ogniw PV zacznie być tańsza od tej z paliw kopalnych nawet w Polskich warunkach nasłonecznienia!
Co jest ciekawe Polska w swojej strategii energetycznej do roku 2030 nawet nie zająknęła się na temat fotowoltaiki mino iż wiele analiz wskazuje że w tym horyzoncie czasowym jednym z najtańszych źródeł energii będą ogniwa PV – tańszą nawet od węgla. Pytanie komu zależy na upartym trzymaniu się przy technologiach węglowych wmawiając nam że jest to jedyna droga polskiej energetyki. Czy nakłady na czyste technologie węglowe to nie wyrzucanie pieniędzy w błoto gdyż zarówno ich „czystość” jak i cena są wątpliwe? Czy nie najwyższy czas przesunąć pieniądze na badania ze schyłkowych technologii węglowych na odnawialne źródła energii aby za kilkanaście lat nie obudzić się ze świadomością że rozwijamy technologię z której nikt nie będzie chciał korzystać.
Oczywiście moją uwagę zwracam od początku na odnawialne źródła energii a konkretnie energetykę słoneczną która będzie zdobywać coraz większa popularność a jej cena z roku na rok spada.

Na powyższej grafice zielonym polem zaznaczony jest poziom cenowy energii elektrycznej z ogniw PV – linia górna to cena dla północnej Europy np. północy polski, linia dolna to cena dla znacznie lepiej nasłonecznionej południowej Europy. Choć obecne ceny ogniw PV na poziomie 2-3euro za Wat nie gwarantują rentowności instalacji w krajach północy (w Polsce z uwagi na brak rynku ogniw PV ceny za wat zupełnie oderwane są od rzeczywistości i wynoszą ponad 5euro za wat). Jednak do 2020 koszty tak produkowanej energii elektrycznej spadną o ponad połowę (bardzo realistyczne założenie). W tym samym czasie energetyka konwencjonalna raczej nie obroni się przed wzrostem cen (czerwone pole).
Okolice roku 2020 powinny być przełomowe dla energetyki solarnej gdyż w tym czasie energia z ogniw PV zacznie być tańsza od tej z paliw kopalnych nawet w Polskich warunkach nasłonecznienia!
Co jest ciekawe Polska w swojej strategii energetycznej do roku 2030 nawet nie zająknęła się na temat fotowoltaiki mino iż wiele analiz wskazuje że w tym horyzoncie czasowym jednym z najtańszych źródeł energii będą ogniwa PV – tańszą nawet od węgla. Pytanie komu zależy na upartym trzymaniu się przy technologiach węglowych wmawiając nam że jest to jedyna droga polskiej energetyki. Czy nakłady na czyste technologie węglowe to nie wyrzucanie pieniędzy w błoto gdyż zarówno ich „czystość” jak i cena są wątpliwe? Czy nie najwyższy czas przesunąć pieniądze na badania ze schyłkowych technologii węglowych na odnawialne źródła energii aby za kilkanaście lat nie obudzić się ze świadomością że rozwijamy technologię z której nikt nie będzie chciał korzystać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)