Wydawać by się mogło, że niema już na świecie takiej rzeczy, w której zgodni byliby Donald Tusk i Lech Kaczyński a tu zaskoczenie. Polska zacofana energetyka węglowa staje się spoiwem, które potrafi połączyć ogień i wodę, premiera i prezydenta. Zostaje jedynie ubolewać, że jedyne, co łączy polskich polityków to blokowanie reform.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w sprawie rozwoju energii odnawialnej polskie władze zrobią najmniej jak to jest możliwe. I dobrze będzie, jeżeli nie będą przeszkadzać. Przesłanie jest proste węgiel jest naszą (w oczach rządu) przyszłością i w tą przyszłość należy inwestować. Dlatego dalej jak dotychczas należy spodziewać się, że 90% nakładów na badanie pójdzie w technologie węglowe.
Ciekawy jest fakt, że nakłady rzędu 380mln euro na technologie gromadzenia, CO2 (CCS) jak wyliczył pan Jerzy Buzek przy okresie zwrotu 30-50 lat są poważnie brane pod uwagę a idee rozwoju energetyki odnawialnej ciągle nie mogą się przebić, mimo iż jak wylicza pan Grzegorz Wiśniewski z IEO osiągniecie 15% OZE w bilansie zużycia energii w Polsce to 60 mln Euro, a okresy zwrotu nakładów (bez dotacji) to 10-20 lat.
Często to podkreślałem, ale naprawę zastanówmy się czy tania "czysta" energia węglowa rzeczywiście będzie tania?
Cała nadzieja leży w społeczeństwie, które na szczęście nie myśli w większości tak jak polski rząd i mimo braku wsparcia ciągle inwestuje w energetykę odnawialną dostrzegając, że jest to tanie i czyste źródło energii a poniesione koszty szybko się zwracają. Brak pomocy państwa spowalnia ten proces jednak w dobie Internetu, nieograniczonego dostępu do informacji oraz globalnej gospodarki nie można tego procesu zatrzymać nowe technologie będą do nas docierać a my będziemy z nich korzystać dostrzegając ich zalety. Lokalne społeczności, gminy, stowarzyszenia, które coraz chętniej inwestują w OŹE będą przykładem i źródłem wiedzy dla kolejnych. Szkoda jedynie, że z pomocą Państwa można byłoby do tego dojść szybciej.
Przygnębiające jest to, że politycy miast interesować się nowymi technologiami i ich wdrażaniem, kombinują jak w sposób magiczny (wysokonakładowy oczywiście) rozwiązać problemy zacofanej i zmonopolizowanej energetyki. Spęd "ekologów" do Poznania to listek figowy bezwstydu indolencji społecznej i technologicznego zacofania naszej cywilizacji.
OdpowiedzUsuńTo fakt, że OZE nie jest w stanie rozwiązać popytu energetycznego współczesnej cywilizacji, energetyka jądrowa jest kosztowna inwestycyjnie i kłopotliwa eksploatacyjnie, termojądrowa w powijakach eksperymenalnych od pięćdziesięciu lat, klasyczna oparta o paliwa kopalne ma ograniczony czasowo zasięg (kilkadziesiąt do kilkuset lat, w zależności od medium), lecz zapotrzebowanie na energię rośnie i musi być zaspokajane. Wiele da się zrobić racjonalizując jej zużycie, lecz to zabieg wyczerpywalny, którego nie da się powtarzać w nieskończoność.
Warto upowszechniać świadomość wysokich kosztów inwestycyjnych transportu energii (linie wn, rurociągi, transport kołowy). Straty związane z dalekosiężnym rozsyłem energii elektrycznej są tak duże, że energetycy niechętnie na ten wstydliwy temat wypowiadają się. Łatwo wykazać, że ekonomicznie uzasadnione jest budowanie elektrowni możliwie najbliżej odbiorców. Czy zatem wozić paliwo w rejon odbioru? Czy też zainwestować w pozyskanie paliwa lokalnie, zagospodarowując nieużytki plantacjami energetycznymi, budując lokalne elektrociepłownie zasilane odpadami rolnymi, segregownymi odpadami komunalnymi, korzystając z geotermii w niektórych rejonach.
Współczesna technologia ma już historyczne trudności z opracowaniem wysokosprawnych akumulatorów energii. W miniskali chyba zbliżamy się do częściowego rozwiązaniu w związku z pieczołowicie rozwijaną technologią akumulatorów litowych. Presja rynku telefonii komórkowej, notebooków i motoryzacji, w najbliższym dziesięcioleciu doprowadzi do rewolucji w tym zakresie. To nadzwyczajne, bo pozwoli niedrogo tworzyć obiekty mieszkalne (habitaty typu domy jednorodzinne i osiedla) autonomiczne energetycznie. Przemysł jest nadal poza zasięgiem OZE. Pewne nadzieje może budzić nasze długie wybrzeże i korzystne warunki do wykorzystywania energii wiatru, lecz tutaj jedyną realną technologią magazynowania energii są elektrownie szczytowo-pompowe. Niezbędne również dla energetyki atomowej, od której nie uciekniemy.
To powinny być tematy rozważań polityków i nas zwykłych ludzi.
:-)
Szkoda, że państwo nie wspiera OZE. Pozostają jeszcze media i sami obywatele. W ostatni poniedziałek natknąłem się w TVNTurbo na cykliczny program omawiający budowę domu pasywnego w Polsce. Gdyby było więcej takich inicjatyw może większa część społeczeństwa dowiedziałaby się o tym, że oszczędności związane z OZE i proekologicznymi rozwiązaniami są niesamowicie opłacalne."Uratuje nas tylko oddolna inicjatywa" - na wystawie przy COPie14 można dowiedzieć się więcej o "chałupniczej" produkcji paneli słonecznych. Podobno ta ekspozycja cieszy się dużym zainteresowaniem i kursy (wytwarzania tanich PVek) organizowane w jednej z gmin mają być przeprowadzone już niedługo w wielu innych miejscowościach.
OdpowiedzUsuńDobrze że więcej osób dostrzega ten problem. W irlandii Jest pilotażowy projekt miasta zupełnie niezależnego energetycznie (produkują tyle ile zużywają). Jest to dowód że zdecentralizowana energetyka jest możliwa w realizacji. Skoro da się zaprojektować w ten sposób jedno miasto można więcej a docelowo wszystkie.
OdpowiedzUsuńŁezka w oku kreci się tyko jak czytam że USA które nawet nie ratyfikowały protokołu z kioto planują wydać 150 mld $ w 10 lat na rozwój i badania nad OZE ameryka-czy-czeka-j-zmiana a my utopimy większość pieniędzy na badania na CCS
@Anonimowy1, tak do Poznania spedzilo sie ekologow. Ale w tym czasie Kulczyk Holding zaczal wiercic tuz obok w powszukiwaniu gazu. Hipokryzja?
OdpowiedzUsuń