Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 2 maja 2011

Dlaczego Polsce nie podoba się nowy sposób liczenia darmowych emisji CO2

Media nawet te mainstreamowe przez ostatni tydzień sporo mówiły o nowym sposobie liczenia darmowych pozwoleń do emisji, CO2. Osobiście nie rozumiem, dlaczego wokół tego tematu robi się byle negatywnego larum. Można się z tym zgadzać lub nie, lecz w politykę wspólnoty wpisana jest znacząca redukcja emisji, CO2 a Polska zaakceptowała tą politykę. Dodatkowo, jeżeli ktoś śledzi, co dzieje się w Brukseli łatwo zauważy, że obecnie realizowana polityka dotycząca dekarbonizacji przemysłu to prawdziwy light z pośród propozycji, jakie pojawiają się w Komisji Europejskiej i, co niektórych frakcjach Parlament Europejskiego.

Wracając do tematu obecnej propozycji KE to mówi ona, że przy obliczaniu benchmarków dotyczących darmowych emisji, CO2 w większości przypadków będzie brana pod uwagę średnia emisja zanieczyszczeń z najbardziej efektywnych 10 proc. instalacji danego sektora lub podsektora w całej UE a nie w danym kraju UE jak chciałaby polska.

Osobiście nie uważam, aby ta propozycja była dla polski, niekorzystna. Przypomnę, że darmowe uprawnienia do emisji, CO2 będą obowiązywać w większości jedynie do 2020r. Później uprawnienia będą musiały być kupowane na „wolnym” rynku z tego też powodu walka o zwiększanie limitów darmowych emisji przypomina reanimację żywego trupa. Polska argumentacja sprowadza się do stwierdzenia, ”że polskie firmy będą musiały kupić więcej uprawnień na aukcjach ze względu na przewagę w Polsce starych i wysokoemisyjnych technologii węglowych.„ To oczywiście jest prawda, że polski przemysł jest wysoko emisyjny i oparty na węglu, ale o tym wiedzieliśmy już dawno temu i mimo to praktycznie nic przez ostatnie lata nie zostało zrobione, aby ograniczyć emisję i odejść od węgla! Jeżeli już mamy mieć pretensje to tylko do siebie. Po drugie pamiętajmy, że problemy, o których jest tu mowa dotyczą głównie zakładów pracy dobrze pamiętających dobre czasy PRL i mentalność tego systemu silnie jest w nich zakorzeniona. Z tego też powodu raczej trudno mi sobie wyobrazić, aby w przeciągu dekady w tych zakładach nastąpił radykalny postęp w mentalności a następnie w technologii tak, aby po wyczerpaniu się darmowych emisji mogły skutecznie konkurować na unijnym rynku. Nie zapominajmy, że bankructwo najgorzej dostosowanych firm w gospodarce jest zjawiskiem korzystnym a najgorszym jest ciągła reanimacja niereformowalnych molochów. Gospodarka nie lubi próżni na miejsce zamkniętych zakładów pojawią się nowe.

Na koniec nie bądźmy naiwni! Podczas gdy my traciliśmy czas na debatach jak ważny dla polskiej gospodarki jest węgiel i przez to należą nam się pewne przywileje większość krajów UE sporo zainwestowała w „zielone technologie”. Skoro zainwestowali chcą mieć teraz z tego korzyści. Na forum UE zostajemy coraz bardziej osamotnieni w walce o nasze narodowe prawo do spalania węgla. Z tego względu kurczowe trzymanie się obecnych technologii będzie nas coraz więcej kosztować.

5 komentarzy:

  1. 'Zielone' i niskoemisyjne technologie są wymyślane i produkowane na zachodzie.
    My ich jeszcze nie potrafimy sami wyprodukować.
    Jesteśmy aborygenami, na których się nakłada dyrektywą obowiązek zakładania spodenek.
    A że aborygeni nie potrafią (jeszcze) produkować spodenek?
    Europa zachodnia im sprzeda. Na kredyt oczywiście.
    Jesteśmy od europy zachodniej opóźnieni o dekady (zresztą na skutek ich zdrady, gdy po wojnie oddali nas w szpony komunizmu). Niech EU zachodnia nam da czas i szansę, a sami sobie zrobimy spodenki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Do 2020 roku pozostało jeszcze trochę czasu. Zgadzam się, że w energetyce opartej o węgiel, bardzo trudno w ciągu dziesięciolecia dokonać rewolucji i przejść na OZE lub energetykę atomową. Na elektrownie termojądrowe przyjdzie poczekać jeszcze do połowy tego wieku. Do tego czasu znaczna ilość emitorów CO2 pozostanie.
    Warto zastanowić się nad technologiami, w których CO2 jest nieodzownym substratem a nakłady na ewentualną inwestycję umiarkowane. Wydaje się, że w okresie przejściowym może być racjonalne wiązanie CO2 w hodowli mikroalg, wytwarzających olej. Spotkałem się z doniesieniem w mediach, że na drodze inżynierii genetycznej udało się mikroalgi "nauczyć" uwalniania wytworzonego oleju do otoczenia wodnego, skąd klasycznymi łapaczami tłuszczów pozyskiwany jest olej, który dalej po prostym przetworzeniu, daje się magazynować i wykorzystywać jako biodiesel. Jak dotąd koszty ekstrakcji tłuszczy były wysokie i ten element stanowił podstawowy czynnik hamujący aplikacje przemysłowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Popularny fragment filmu na temat uprawy alg z przeznaczeniem na biodiesel można znaleźć na YT: Ekopolis-tworzenie przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Jako
    Nie róbmy z polski kraju trzeciego świata. Polski przemysł i nauka mają wystarczający potencjał aby opracowywać i wdrażać nowe technologie z zakresu OZE i EE jednak w polsce niema woli politycznej na tego typu działania. Jeżeli zielone technologie to w polsce nisza to nikt nie zainwestuje dużych pieniędzy w zagospodarowanie niszowego rynku.


    @ Gawka
    zagospodarowanie CO2 wydaje się interesujące jednak w polsce postrzegane jest to przez pryzmat technologicznych fanaberii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie Bogdanie a czy polskie lasy nie są przypadkiem płucami Europy? To nasze lasy pochłaniają najwięcej dwutlenku węgla i dlatego powinniśmy być traktowani tak, że ilość CO2 wyprodukowane przez polską gospodarkę powinna byc zrównoważona przez CO2 pochłaniane przez polskie lasy. Pozostaje tylko dylemat czy jakikolwiek polityk w naszym kraju jest narodowcem czyli prawdziwym Polakiem

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawsze są mile wdziane pod warunkiem że są w jakiś sposób związane z tematem i nie są reklamą urządzenia lub usługi.

Jeżeli chcesz zamieścić link "klikalny" użyj kodu HTML

<a href="długi_link"> jakaś_nazwa</a>
(z zachowaniem cudzysłowu)


Jeżeli nie posiadasz konta na Blogerze i zamieszczasz anonimowy komentarz podpisz się