Szukaj na tym blogu

sobota, 15 sierpnia 2009

Energia Atomowa – wszystko ma swoją cenę ?

Patrząc na moje wpisy na temat energii atomowej można wyciągnąć wnioski, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem tego rozwiązania w Polsce. Nie jest to prawdą ja po prostu nie jestem zwolennikiem inwestowania w atom za wszelką cenę. Staram się być realistą i zdaje sobie sprawę, że wielomiliardowa inwestycja w energetykę jądrową to mniej pieniędzy na OŹE. 18 mld lub 18 000 000 000 euro to sporo pieniędzy, jakich polska energetyka nie widziała od dziesięcioleci . I jak dla mnie to o wiele za dużo jak na 3 000MW mocy. Mała moc i duże nakłady inwestycyjne muszą oznaczać wysoką cenę energii z atomu, która wg Polskiej Grupy Energetycznej będzie oscylować wokół 690 zł/MWh, czyli dwa razy więcej niż płacimy obecnie za OŹE!

Aby uświadomić sobie ile dla energetyki odnawialnej oznaczałoby 18 000 000 000 euro podam dwa przykłady
- 11 250 MW turbin wiatrowych (przy założeniu 1,6 mln euro / MW)
- 9 000 MW ogniw PV (przy założeniu ceny 2 euro / Wat )

Oczywiście nie można porównywać wprost mocy z OZE oraz elektrowni atomowej. Jednak przy założeniu, że 3 000 MW-atowa elektrownia atomowa pracowałaby przy średnim rocznym odciążaniu 50% (standard dla elektrowni konwencjonalnych) pozwoli wyprodukować 13 140 GWh
dla porównania 11 250 MW wiatraków da 22 000 GWh (założony czas pracy 2000 h / rocznie). 9 000 MW ogniw PV w polskich warunkach usłonecznienia średnio 1050 kWh/m2 pozwoli uzyskać ok 10 000 GWh.

Choć są to wyliczenia dokonane przy bardzo dużym uproszczeniu jednak pokazują wyraźnie że energia atomowa przy obecnych cenach nie jest koniecznie najlepszą alternatywą dla Polski. Oczywiście można podnosić argumenty niestabilności OŹE oraz bezpieczeństwa energetycznego jednak przy tej skali inwestycji kilka - kilkanaście GW polski system bez problemu może je zbilansować zwłaszcza w przypadku energii fotowoltaicznej, w przypadku której występuje dobra korelacja dobowej podaży i popytu energii.

Dodatkowo pojawia się argument ekonomicznego wpływu inwestycji na gospodarkę, rynek pracy.

W przypadku OŹE wpływ tak dużej inwestycji byłby znacznie bardziej pozytywny z uwagi na :
- krótki okres planowania w przypadku OZE a długi okres planowania w przypadku Atomu
- długi rozłożony w czasie okres realizacji, który na lata stworzy miejsca pracy w przypadku OZE oraz krótki okras realizacji w przypadku elektrowni atomowej.
- stworzenie dużego rynku OZE w Polsce byłoby impulsem do wykreowania w polce rynku producentów podzespołów OŹE (turbin czy modułów PV itd.) W przypadku energii atomowej większość technologii będzie kupowana za granica.
- przy podobnych nakładach inwestycyjnych energia z OZE jest znacznie tańsza niż z elektrowni atomowej
- koszty inwestycji w OZE ciągle spadają, na co trudno liczyć w przypadku en atomowej.
- poprawa bezpieczeństwa energetycznego, gdyż energia odnawialna jest produkowana z zasobów ogólnie dostępnych i darmowych. W przypadku elektrowni atomowej uzależniamy się od dostaw surowca, z zagranicy którego cena w długim okresie nie jest przewidywalna. Nie ma tu znaczenia, jakie są zasoby uranu i jakie są koszty jego wydobycia. Podobnie jak ropę paliwo uranowe kupuje się na giełdach towarowych gdzie cena coraz bardziej zależny od liczby inwestorów inwestujących w dany kontrakt terminowy.

Energia odnawialna związana jest z decentralizacją systemu który wydaje mi się lepszy od dalszej centralizacji co będzie miało miejsce w przypadku elektrowni atomowej.

Dlatego jestem zdania, że znacznie większe korzyści przyniesie polce inwestycja w OŹE niż w energię atomową. Nie oznacza to że energia atomowa jest zła groźna itd po prostu są lepsze alternatywy. Nie uznaje też argumentu że powinniśmy inwestować w atom gdyż wszyscy to robią.

18 komentarzy:

  1. No i słusznie. Te pieniądze powinny iść na OŹE.

    Pozdrawiam
    RaveN

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zupełnie rozumiem obiekcje Bogdana i wielu innych. Prawie wszyscy mamy obiekcje, choć z różnych powodów.

    Dla mnie problemem jest to, że Państwo (czy to bezpośrednio, czy przez spółki będące w jej posiadaniu) jest najgorszym i najbardziej nieefektywnym inwestorem jaki może być. Przede wszystkim rząd wydaje NIE SWOJE PIENIĄDZE i nie ponosi za to odpowiedzialności, co sprawia, że ekonomia całego przedsięwzięcia jest na dalekim miejscu pod względem ważności.

    Moje obiekcje polegają na tym, że możemy wydać dużo pieniędzy i mimo to atomówki nie powstaną.

    Ze względów ekonomicznych optymalne byłoby, gdyby to były inwestycje prywatne, które musiałyby konkurować cenami energii na rynku (najpierw musiałby powstać realny rynek energii :( ).
    Problem z atomówkami, jest taki, że wymagają wyjątkowo wysokich inwestycji, którym (w naszych warunkach) nie da się podołać bez współpracy państwa.

    Jednak ta nieefektywność inwestycji państwowych miałaby również znaczenie, gdyby państwo przeznaczyło te pieniądze na 'pseudo-OZE'. Po pierwsze, cele mogłyby być bezsensowne, np:
    - instalacje wychwytywania i magazynowania CO2
    - infrastruktura do produkcji, i dopłaty do biopaliw z rzepaku
    - instalacje Nazimka do produkcji metanolu z CO2
    - inne (tu wstaw coś wg ciebie bezsensownego)
    Biorąc pod uwagę dotychczasowe działanie rządu powyższa lista wcale nie wygląda na nieprawdopodobną, prawda?

    Po drugie, sposób realizacji inwestycji OZE (z definicji rozproszonych) byłby narażony na dużo większe 'kolesiostwo' - niełatwo się wkręcić do kontraktu na atomówkę, ale do kontraktu na wiatraki przy urzędzie gminy to byłoby chętnych wielu znajomych i urzędników (choć pewną zaletą byłoby, że sprzeniewierzona kasa popłynęła by do polaków, a nie do zagranicznych koncernów).

    Mogłoby się okazać, że gdyby rząd za te pieniądze zaczął realizować 'inwestycje' w 'OZE', to nie uzyskalibyśmy nawet dziesiątej części energii która ma być z atomówek.

    Moim zdaniem, naważniejszą rolą rządu, z której się nie wywiązuje, jest zlikwidowanie przeszkód prawnych i administracyjnych, utrudniających przedsiębiorstwom, samorządom i prywatnym ludziom inwestowanie w OZE. Obejmowałoby to również obowiązek odbioru nadmiaru energii od użytkownika na racjonalnych zasadach i przy ograniczonych kosztach po stronie użytkownika. Dzięki temu inwestorzy uniknęliby kosztownych i niedoskonałych obecnie instalacji do magazynowania nadmiaru prądu - takim magazynem byłaby sieć energetyczna: nadmiar sprzedaję, gdy mi brakuje, to odkupuję.

    Swoją drogą, to mógłby być ciekawy temat: jakie trzeba obecnie spełnić wymogi, by sprzedawać prąd do sieci (podobno jest to możliwe, ale wyłącznie dla osób odpornych na biurokrację)? Czy obecna polska sieć jest przystosowana do odbioru takiej energii? Czy liczniejsze grono prywtnych wytwórców energii wpłynęłoby pozytywnie czy negatywnie na jej działanie/sprawność/koszty energii?

    OdpowiedzUsuń
  3. Z atomem jest tak , że niedługo na świecie będzie tylko kilka państw oferujących przetworzony uran , być może zmowa cenowa , restrykcje dot. odpadów radioaktywnych . Jest to duże ryzyko. Przy zadłużeniu państwa może skończyć się jak na etapie Żarnowca .
    Jeśli chodzi o fotowoltaikę to ceny powinny spadać ( jak ceny komputerów ), technologie wychwytywania , przetwarzania i gromadzenia energii powinny postępować , są to inwestycje stopniowe można dostosowywać do możliwości budżetowych . Poza tym jesteśmy potentatem , póki co ,jeśli chodzi o podstawowy pierwiastek jakim jest srebro .
    Dochodzi jeszcze produkcja kogeneracyjna prądu , koncepcja energii z kontrolowanej syntezy termowodorowej , nie wiadomo czy za kilkanaście lat nie będzie dostępna i wtedy okaże się , że za późno wzięliśmy się za atom . Poza tym fotowoltaika daje więcej wolności , jest się jej właścicielem . Zawsze przy tej okazji podkreślam w rozmowie - kupujcie działki , którym nie grozi zalanie i są dobrze nasłonecznione .Kiedyś będzie z tego prąd , mniejsze rachunki za ogrzewanie , wcześniejsze własne owoce . Obecnie cena panelu importowanego do Polski z Azji wzrasta 300% . Wystarczy znieść cło i podatki .
    Znajomy zajmujący się zawodowo kogeneracją ( produkcja ciepła i energii elektrycznej w mini kotłowniach z gazu bądź oleju opalowego ) mówił , że Niemcy to szczególnie testują razem z fotowoltaiką ( także folie fotowoltaiczne na okna ).

    OdpowiedzUsuń
  4. "kupujcie działki, którym nie grozi zalanie i są dobrze nasłonecznione"

    Można rozważyć też działkę z:
    - ziemią dobrej jakości nadającą się na uprawę żywności
    - wietrznym wyniesieniem nadającym się na wiatrak
    - wodami gruntowymi na odpowiednim poziomie, pozwalającymi łatwo zrobić własną studnię, oczyszczalnię, czy gruntowy wymiennik ciepła
    - przepływającą rzeką (o ile nie stwarza ona zagrożenia wylewaniem) na małą elektrownię wodną (MEW) - to źródło energii, które jest bardzo stabilne (lato/zima/noc/dzień, nie wymaga systemu akumulatorów do gromadzenia energii) i dość dużej mocy - wadą są znaczne utrudnienia biurokratyczne (prawo wodne) - zamist MEW można rzekę wykorzystać do pompy ciepła woda/woda która ma wysoki i stabilny COP (zamiast studni czerpnej i zrzutowej)

    "Obecnie cena panelu importowanego do Polski z Azji wzrasta 300% "

    Czy ktoś jest w stanie podać jakie są poszczególne składniki 'dodawane' do ceny zakupu? Które części kosztów są 'odgórne' (narzucone przez kochaną UE) a jakie koszty to polski wymysł?

    OdpowiedzUsuń
  5. Obliczenia nie tylko uproszczone, ale i nierzetelne.

    Elektrownie jądrowe pracują na niemal 100% mocy przez cały rok, wyłączając okres, w którym się reaktor wyłącza w celu wymiany paliwa (o ile to w ogóle jest konieczne!) i na ew. przeglądy czy naprawy.

    Szacunek 2 000 godzin dla wiatraków uważam też za nieco zbyt optymistyczny -- bo ten poziom to wiatraki osiągają w miejscach, gdzie średnioroczna prędkość wiatru sięga 6 m/s. A o takie wcale niełatwo. Kiedyś na CIRE był artykuł (dziś nie mogę go już odnaleźć), w którym pisano, że elektrownia wiatrowa zainstalowana w Polsce w dobrym miejscu, osiąga średnio raptem 10% mocy maksymalnej.

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Bogdan
    @ Krzysztof

    Jeśli dacie radę, to podajcie źródła, na których opieracie swoje wyliczenia.
    W końcu to poważny blog, więc warto podawać źródła. Nie zdziwiłbym się gdyby była duża rozbieżność pomiędzy nimi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mim zdaniem co do samego kosztu uzyskania energii to najlepszym rozwiązaniem było by przeznaczyć te pieniądze na dofinansowanie PV. Kwota 1€ za 1W dofinansowania tworzy opłacalny rynek który daje miejsca pracy. Pamiętajmy że spadek bezrobocia o 1% to nie jest tylko podatek od tych osób ale wzrost pensji w całej gospodarce z powodu niedoboru pracowników. analogicznie to większa konsumpcja czyli znowu podatki. Myślę że na takiej inwestycji skarb państwa wyszedł by jeszcze na plus w dłuższej perspektywie. Przy takich pieniądzach był by to rynek 18000 MW mocy. Nie wiem jakie są korelacje mocy do zatrudnienia w energetyce słonecznej a to bardzo ważny aspekt.

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  8. Pamiętajmy, że zamontowanie dużej ilości paneli PV bez umożliwienia ich sensownego podłączenia do sieci energetycznej i sprzedaży prądu, jest bezsensowne.
    Podczas słonecznej pogody, nadmiar energii będzie tracony zamiast zasilać sieć.
    Gdyby chcieć zamontować ludziom oprócz PV również systemy gromadzenia energii, to większość kasy poszłaby na akumulatory zamiast na panele PV, a w sklepach zabrakłoby akumulatorów!

    Dlatego najpierw musiałyby pójść sensowne regulacje umożliwiające sprzedać energii do sieci!

    OdpowiedzUsuń
  9. Akurat trafiłem na fragment który mówi o zmianach wykorzystania mocy zainstalowanej:
    http://energetyka.wnp.pl/energetyka-jadrowa-tansza-niz-weglowa,86772_1_0_0.html

    Wygląda na to, że wykorzystanie mocy zmieniało się od 57% w 1986r do 91% obecnie.

    "Z analiz SEREN wynika, że energetyka jądrowa stała się tańsza od innych źródeł energii m.in. dzięki ogromnemu wzrostowi, w ciągu ćwierćwiecza, niezawodności i dyspozycyjności. Współczynniki wykorzystania mocy zainstalowanej są niespotykane wśród innych źródeł energii i przekraczają w krajach europejskich i w USA 91 proc. (57 proc. w 1986 r.)"

    OdpowiedzUsuń
  10. Taka ciekawostka:
    http://energetyka.wnp.pl/oze-inwestycjami-celu-publicznego,86845_1_0_0.html

    25 czerwca tego roku weszła w życie Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/28/WE zgodnie z którą instalacje OZE to teraz urządzenia służące ochronie środowiska. A do nich można stosować zasady jak do inwestycji celu publicznego.

    To może oznaczać prostsze procedury administracyjne np w celu wybudowania wiatraka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pojawiała się kwestia wykorzystania mocy z elektrowni atomowej. Pojawiały się też głosy że elektrownia będzie pracować przy prawie 100% wykorzystaniu mocy pisze także o tym Pani minister Trojanowska. Mam tu takie pytanie czy energia atomowa ma być jakoś specjalnie traktowana ? Polskie zapotrzebowanie na energię waha się między 11 GW a 22GW a zainstalowana moc to 35GW. Poziom wykorzystania danej elektrowni nie jest ograniczony jej dyspozycyjnością lecz zmieniajacym się zapotrzebowaniem

    OdpowiedzUsuń
  12. Te dane ewidentnie pokazują, jak bardzo Polska potrzebuje magazynowania energii.
    Wygląda na to, że najsensowniej byłoby wydać pieniądze właśnie na nie.
    Co do atomówek, to o ile mnie pamięć nie myli, inwestycje były zaplanowane z uwzględnieniem wykonania elektrowni sztytowo-pompowych, czyli rozważano atomówki z 'własnym akumulatorem'. Stąd tak duże planowane wykorzystanie.

    OdpowiedzUsuń
  13. @Bogdan: ale w systemie elektroenergetycznym już teraz są trzy rodzaje elektrowni:
    * podstawowe, które pracują przez cały czas z niemal maksymalną wydajnością -- najtańsze,
    * podszczytowe, które mają za zadanie wypełniać część zmian w zapotrzebowaniu na prąd w ciągu dnia,
    * szczytowe, które uruchamiane są w samym czubku szczytu.

    Jądrówka trafi do grupy elektrowni podstawowych choćby nie była najtańsza, bo nie ma ona możliwości łatwego i szybkiego regulowania wydajności (z wyjątkiem niektórych typów reaktorów).

    OdpowiedzUsuń
  14. Dlatego napisałem że konieczne jest specjalne traktowanie EJ.

    Obecnie nawet elektrownie z grupy podstawowej nie przekraczają wiele 70% wykorzystania mocy. Zgodnie z prawem pierwszeństwo zakupu ma energia z OZE jeżeli polska wykona obowiązek udziału OZE w bilansie problem rynku bilansującego jeszcze wzrośnie i z pewnością bardziej potrzebne są w PL elektrownie szczytowo - pompowe, magazyny energii, elektrownie szczytowe a nie kolejna duża elektrownia podstawowa.

    OdpowiedzUsuń
  15. @Bogdan: wiadomo, co do tego nie ma wątpliwości. Elektrownie szczytowe też są nam potrzebne. Szczytowo-pompowych nie zbudujemy już, bo nie ma gdzie. Pozostają wodne, ale to też spory kłopot -- albo elektrownie gazowe, które uruchamiają się błyskawicznie i nie są drogie (inwestycyjnie -- bo w eksploatacji i owszem).

    Mimo wszystko, atomówkę budować moim zdaniem warto, bo tej energii w podstawie systemu też nam zabraknie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ktoś wcześniej pisał, że można wykorzystywać wyrobiska po kopalniach węgla brunatnego.

    Ja jestem zwolennikiem wykorzystania kawern solnych i wyeksploatowanych złóż gazu do magazynowania sprężonego powietrza.

    OdpowiedzUsuń
  17. To jest bardziej pytanie do gelogów i hydrologów jaki jest potencjał budowy magazynów energii wodnych czy gazowych. Co do gazowych to jest on z pewnością duży (duże wyeksploatowane złoża soli czy siarki).

    Co do wodnych to też podejrzewam że znalazłoby się sporo lokalizacji zwłaszcza w Polsce południowej ale tu beż szczegółowej analizy gelogoczno-hydrologicznej można jedynie spekulować

    OdpowiedzUsuń
  18. Dużym problemem w budowie zbiorników wodnych jest Natura 2000 . M.in. zablokowano budowę zbiornika na Wisłoce w Myscowej . Dodatkowo miało być ujęcie wody pitnej dla miast wzdłuż Wisłoki .

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawsze są mile wdziane pod warunkiem że są w jakiś sposób związane z tematem i nie są reklamą urządzenia lub usługi.

Jeżeli chcesz zamieścić link "klikalny" użyj kodu HTML

<a href="długi_link"> jakaś_nazwa</a>
(z zachowaniem cudzysłowu)


Jeżeli nie posiadasz konta na Blogerze i zamieszczasz anonimowy komentarz podpisz się