W dobie wysokich cen żywności zawsze nasuwa się pytanie o zasadność wykorzystywania gruntów ornych pod produkcję roślin energetycznych i wykorzystywaniu ich na cele produkcji energii. Wiele pisałem o zasadności i konsekwencjach produkcji biopaliw. Dziś przeanalizuję efektywność i konsekwencję wspierania biogazowni rolniczych.
Biogazownie w Polsce mogą liczyć na coraz większe wsparcie i przedstawiane są, jako panaceum na problemy zacofanego polskiego rolnictwa. W listopadzie zeszłego roku z grupy przedsięwzięć mogących potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko wyłączono biogazownie o mocy do 0,5 MW. Oznacza to, że nie trzeba będzie uzyskiwać decyzji środowiskowych dotyczących tych inwestycji. Była to decyzja wyraźnie polityczna gdyż nie trzeba być ekspertem, aby zauważyć ze biogazownie nawet małe mogą potencjalnie silnie negatywnie oddziaływać na środowisko. Wraz z nowelizacją ustawy Prawo Energetyczne w przypadku wytarzania energii elektrycznej i cielnej z biogazu wystarczy wpis do rejestru prowadzonego przez prezesa Agencji Rynku Rolnego zamiast potrzeby ubiegania się o koncesję W URE. Dodatkowo specjalnie dla biogazowni wprowadzono tzw. brązowe certyfikaty wydawane za dostarczenie biogazu do sieci. Alternatywnie w przypadku produkcji z biogazu energii elektrycznej za wytworzoną energię przysługują zielone certyfikaty. Jeżeli moc biogazownie nie przekracza 1MW za każdą MWh przysługuje dodatkowo żółty certyfikat (dla wysokosprawnej kogeneracji), który wraz z nowelizacją prawa energetycznego można łączyć z zielonym certyfikatem. Na takie ułatwienia i wsparcie nie może liczyć żadne odnawialne źródło energii! Dodatkowo zestawiając ułatwienia prawne z szeroką gamą możliwości dofinansowania samej budowy biogazowni mamy odpowiedz na obecne niezmiernie wysokie zainteresowanie tego typu inwestycjami. Pytanie tylko czy wyjdą nam one na dobre?
W przypadku biogazowni utylizacyjnych przetwarzających organiczne odpady ich udowa i wspieranie jest jak najbardziej celowe. W wielu przypadkach budowa takiej biogazowni jest uzasadniona ekonomicznie bez większego wsparcia, gdyż substraty są darmowe a w pewnych warunkach na ich utylizacji można jeszcze zarobić.
Moje wątpliwości budzi wsparcie dla biogazowni rolniczych.
Biogazownie w Polsce mogą liczyć na coraz większe wsparcie i przedstawiane są, jako panaceum na problemy zacofanego polskiego rolnictwa. W listopadzie zeszłego roku z grupy przedsięwzięć mogących potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko wyłączono biogazownie o mocy do 0,5 MW. Oznacza to, że nie trzeba będzie uzyskiwać decyzji środowiskowych dotyczących tych inwestycji. Była to decyzja wyraźnie polityczna gdyż nie trzeba być ekspertem, aby zauważyć ze biogazownie nawet małe mogą potencjalnie silnie negatywnie oddziaływać na środowisko. Wraz z nowelizacją ustawy Prawo Energetyczne w przypadku wytarzania energii elektrycznej i cielnej z biogazu wystarczy wpis do rejestru prowadzonego przez prezesa Agencji Rynku Rolnego zamiast potrzeby ubiegania się o koncesję W URE. Dodatkowo specjalnie dla biogazowni wprowadzono tzw. brązowe certyfikaty wydawane za dostarczenie biogazu do sieci. Alternatywnie w przypadku produkcji z biogazu energii elektrycznej za wytworzoną energię przysługują zielone certyfikaty. Jeżeli moc biogazownie nie przekracza 1MW za każdą MWh przysługuje dodatkowo żółty certyfikat (dla wysokosprawnej kogeneracji), który wraz z nowelizacją prawa energetycznego można łączyć z zielonym certyfikatem. Na takie ułatwienia i wsparcie nie może liczyć żadne odnawialne źródło energii! Dodatkowo zestawiając ułatwienia prawne z szeroką gamą możliwości dofinansowania samej budowy biogazowni mamy odpowiedz na obecne niezmiernie wysokie zainteresowanie tego typu inwestycjami. Pytanie tylko czy wyjdą nam one na dobre?
W przypadku biogazowni utylizacyjnych przetwarzających organiczne odpady ich udowa i wspieranie jest jak najbardziej celowe. W wielu przypadkach budowa takiej biogazowni jest uzasadniona ekonomicznie bez większego wsparcia, gdyż substraty są darmowe a w pewnych warunkach na ich utylizacji można jeszcze zarobić.
Moje wątpliwości budzi wsparcie dla biogazowni rolniczych.
- Wysokość wsparcia
- Bardzo niska efektywność
- Wpływ na środowisko
bardzo jednostronne i subiektywne spojrzenie.
OdpowiedzUsuń- wysokość wsparcia - żółte certyfikaty mają zagwarantowany byt tylko do końca 2012 (a więc tylko biogazownie budowane w tym roku się "załapią" przez rok), poza tym aby można było tak ładnie sumować instrumenty wsparcia biogazownia rolnicza musiałaby sprzedać prawie całe wyprodukowane ciepło - a to na terenach wiejskich jest zawsze b. trudne
- b. niska efektywność - po pierwsze, efektywność zależy od plonowania. Przy 20 ton kiszonki z ha nie opłaca się prowadzić upraw na cele energetyczne, ale przy 50-ciu potrzebujemy tylko 200 ha na całoroczne zasilenie biogazowni 0,5 MW, co daje produkcję brutto ok. 20,5 MWh ee z ha (19 MWh netto). Czy to mało? to są całoroczne potrzeby niemal 10 gospodarstw domowych. Poza tym proszę porównać efektywność biogazu do efektywności biopaliw I generacji z ha - jest kilka razy większa.
200 ha biouprawy aby zasilić 10 domów to naprawdę mało. Proszę zauważyć jaki obszar byłby potrzebny aby zasilić małe miasto? Proszę odnieść te wartości do innych technologii OZE które z tego obszaru wyprodukowałyby kilkudziesięciokrotnie więcej energii.
OdpowiedzUsuńW zrównoważonym rozwoju powinny wspierane być technologie które choć potencjalnie mogą być powszechnym źródłem energii. Biogazownie podobnie jak biopaliwa się tu nie kwalifikują gdyż wymagają zagospodarowania zbyt dużego terenu w stosunku do uzyskanej energii.
Pozwolę sobie zabrać głos w sprawie.
OdpowiedzUsuń200ha upraw kiszonki pozwala zasilić biogazownię o mocy ~500kW.
Zakładając 8000 godzin pracy silnika w roku otrzymujemy 4000MWh.
Gospodarstwo rolne (50DJP, dom 100m2) zużywa roku około 20MWh.
Rachunek jest prosty: 4000MWH : 20MWH = 200 gospodarstw rolnych z jednej biogazowni o mocy 0,5MW.