Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 21 lipca 2008

Certyfikaty energetyczne – a polska rzeczywistość

Wprowadzenie świadectwa charakterystyki energetycznej ma być w zamyśle presją w kierunku promocji budynków bardziej energooszczędnych. Certyfikat przyznawałby nieruchomości klasę energetyczną od A – G tak jak jest to np. w przypadku sprzętu AGD. Rozwiązanie to jest korzystne dla kupujących gdyż przy porównywalnych cenach klasa energetyczna budynku stawałaby się kluczem w podejmowaniu decyzji – wyższa klasa (A,B) to niższe koszty ogrzewania które dochodzą do 75% kosztów utrzymania budynku. Zgodnie z dyrektywą UE 2002/91/WE certyfikacje budynków powinny obowiązywać od 4 stycznia 2006? Mamy lipiec 2008 i do tej pory nic się w tej sprawie nie ruszyło chociaż bezwzględnie nieruchomości będące w obrocie po 1 stycznia 2009 musza posiadać wspomniany certyfikat!


Trudno powiedzieć co jest faktyczną przyczyną aż takiego opóźnienia gdyż nawet po burzliwych debatach udało się osiągnąć konsensus w kwestii określenia grup zawodowych dopuszczonych do sporządzania charakterystyk energetycznych – jednak dalej ustawodawca zwleka z wydaniem rozporządzenia określającego wytyczne do przeprowadzenia kursów i egzaminów dla osób certyfikujących co de facto zatrzymuje cały proces! Obecnie many przerwę wakacyjną w sejmie wiec przyjdzie nam czekać do jesieni licząc że ministerstwo zabierze się do pracy i zakończy tą wydawać by się mogło prostą sprawę.

Nasuwa się jedynie pytanie komu zależy na ciągłym opóźnianiu wejścia świadectw charakterystyki energetycznej? Z pewnością prawo będzie nie na rękę wielu deweloperom – i nie jest tak jak się to próbuje pokazywać. Nie chodzi o same koszty wykonania certyfikatów które podniosą ceny mieszkań a raczej utratę wartości źle ocieplonych budynków których mamy sporo. Każdy klient będzie łatwo mógł zweryfikować cenę w stosunku do kosztów utrzymania? Obecnie jest to dla przeciętnego klienta bardzo trudne i kosztowne – po certyfikacji energetycznej będzie standardem - widać wielu boi się prawdy?

8 komentarzy:

  1. Nie wiem czy takie to będzie proste.
    Certyfikaty to kolejne ogromne pole do korupcji i nadinterpretacji. Mamy to wprowadzić bo UE każe to ok wprowadzajmy. Ale audyt kupowanego budynku powinien byc zmartwieniem tylko kupującego. Jak deweloper będzie to sprzedawał razem z certyfikatem wydawanym przez urzędnika to nie trudno sie domyślać co sie będzie działo

    OdpowiedzUsuń
  2. w mojej ocenie jest to jeden z nielicznych dobrych pomysłów UE. Certyfikaty będzie nie będzie wystawiał urzędnik a certyfikator - człowiek z odpowiednim wykształceniem po zdaniu państwowego egzaminu (dostęp do tego zawodu będzie dość szeroki)- Także nie będzie tu pola do korupcji gdyż certyfikaty będą wydawane wg ściśle określonych procedur. Dodatkowo w mojej ocenie klasa energetyczna domu ułatwi wybór dobry domu/mieszkania.

    OdpowiedzUsuń
  3. urzędnik - certyfikator
    potato - potatoe

    system będzie wynaturzony i korupcjogenny.
    wtrącanie się urzędnika w dobrowolne umowy wprowadza klin w transakcję i barierę, która ogranicza nasza wolność

    znacznie lepszym pomysłem żeby kupiec sam sobie przyprowadził specjalistę i przed zakupem zbadał dom (o ile sam tego nie jest ocenić)


    a to że bedzie z odp. wykształceniem i po egzaminach.... well lekarze też są wykształceni i po egz a łapówki biorą.

    certyfikaty to wtracaie się w prywatne sprawy obywatela i dlatego liberum weto !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Adamie - nie zgodzę się z tobą że system będzie korubcjogenny? - certyfikat wydawany będzie wg ściśle określonych zasad niema tu pola do własnej interpretacji dodatkowo za błędne decyzje grozi utrata licencji i odpowiedzialność prawna?

    Cy będzie to bariera ograniczająca naszą wolność - każdy może mieć własny pogląd. Ja widzę raczej ustabilizowanie rynku. Skończy się samowola deweloperów którzy tną koszty na jakości wykonania. Jeżeli mówimy o osobach prywatnych to nikt nikomu nie każe robić certyfikatu jak buduje dla siebie.

    piszesz
    "znacznie lepszym pomysłem żeby kupiec sam sobie przyprowadził specjalistę i przed zakupem zbadał dom" - osobiście trudno mi sobie wyobrazić aby każdy kupujący zlecał audyt energetyczny? Zazwyczaj każdy ogląda wiele domów zanim się zdecyduje i dla każdego robić audyt to 1 - duże koszty 2 - czas wykonania audytu. Dzisiaj wygląda to tak że każdy pyta właściciela o koszty ogrzewania licząc na jego uczciwość. Łatwiej i taniej byłoby jakby certyfikat miałby właściciel?

    Dochodzi tu jeszcze kwestia wynajmu - takie certyfikaty naprawdę ułatwiłyby klientom racjonalny wybór.

    Adamie - obecnie wszystkie produkty są certyfikowane i testowane od zabawek po elektronikę i agd. Dzięki temu kupując farbę w TESCO wiem że chińczyk nie dodał do niej ołowiu a ja nie będę miał ołowicy po 10 latach. Kupując mięso mam świadomość że ktoś je badał i nie zarażę się włośnicą. Można określać to ograniczaniem rynku pytanie tylko czy naprawdę jesteśmy w stanie żyć w wolnym rynku?

    OdpowiedzUsuń
  5. nie mam wątpliwości, że system będzie korupcjogenny. masz przykład certyfikacji Constara i ich wędliny. dziennikarka sprawdziła to co PICH nie mógł.

    "Można określać to ograniczaniem rynku pytanie tylko czy naprawdę jesteśmy w stanie żyć w wolnym rynku?"

    Takie samo pytanie można zadać czy jesteśmy w stanie odpowiadać za swoje decyzje. bo inaczej jesteśmy traktowani jak dzieci.

    pewnie się w tym punkcie nie zgodzimy, ale jednak jestem za tym zebym sam decydował czy chce kupić z certyfikatem czy bez. A jak sobie sam wybuduje i bedę chciał sprzedać bratu to też będę musiał mieć certyfikat?
    zresztą sprawdź jak teraz geodeta, czy archeolog bada grunt. Archeolodzy to czasami nawet na budowie nie sa a 500 pln kasują

    eh

    OdpowiedzUsuń
  6. Traktuje się nas jak dzieci gdyż zachowujemy się jak dzieci.

    Przykład mieszkań/domów - ludzie zadłużają się ponad miarę, budują domy po 200m2 a potem płaczą że ich nie stać na ogrzewanie. Ludzi powinno nauczyć się odpowiedzialności a później możemy możemy mówić o wolnym rynku - w mojej ocenie Polacy nie potrafią korzystać w wolnego rynku nie jest to argument przeciwko wolemu rynkowi ale za koniecznością uświadomienia społeczeństwa.

    korupcja - wiem że nie uda mi się ciebie przekonać. Nie mam też 100% przekonania że system będzie wolny od korupcji ale w mojej ocenie są w ustawie dobre zabezpieczenia przed nadużyciami. Certyfikator nie podejmuje decyzji wg swojego widzimisię ale wg ściśle określonych zasad. Są organy kontroli i odwołań co powoduje że nieuczciwe wydawanie certyfikatów może się nie opłacać kary i łatwość kontroli przewyższają ewentualne korzyści. Jednak nigdy nie można wykluczyć że znajdzie się czarna owca.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie obawiałbym się korupcji w tej dziedzinie. Zbyt łatwe do zweryfikowania będzie nieprawidłowo wydane świadectwo energetyczne. Po pierwszym sezonie grzewczym koszty ogrzewania wyraźnie pokażą, czy budynek odpowiada klasie energetycznej ze świadectwa, czy nie.
    W przypadku znacznych rozbieżności można będzie zlecić innej osobie opracowanie nowego świadectwa i porównać z tym istniejącym.
    Następnym krokiem, będzie odpowiedzialność karna nieuczciwego wystawcy świadectwa energetycznego.

    Piszesz, że w przypadku budowy własnego domu nie będziesz musiał mieć świadectwa. Z tego co wiem, świadectwo energetyczne będzie jednym z dokumentów wymaganym przy zgłoszeniu budynku do użytkowania, tak więc dla własnego domu też musisz je mieć, nawet jeżeli nie planujesz jego sprzedaży.

    OdpowiedzUsuń
  8. Osobiście wierze że certyfikaty mimo sprzeciwu i mieszanych uczuć wyjdą społeczeństwu na dobre! Będzie to wyraźna stymulacja do budownictwa energooszczędnego które ciągle nie cieszy się popularnością ponieważ ludzie nie patrzą w przyszłość

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawsze są mile wdziane pod warunkiem że są w jakiś sposób związane z tematem i nie są reklamą urządzenia lub usługi.

Jeżeli chcesz zamieścić link "klikalny" użyj kodu HTML

<a href="długi_link"> jakaś_nazwa</a>
(z zachowaniem cudzysłowu)


Jeżeli nie posiadasz konta na Blogerze i zamieszczasz anonimowy komentarz podpisz się