Przeglądając ostatnie wydanie wprost 46/2008 od razu przykuł moją uwagę artykuł „Darmowe słońce”. Z zadowoleniem zacząłem go czytać myśląc, że skoro tak poczytna prasa pisze już o energii słonecznej musi być to dobry znak. Wpłynie też to pozytywnie na popularyzację tego typu instalacji w kraju.
Jednak po kilkunastu linijkach ogólników autor przeszedł do konkretów i liczb a mnie ogarnęła rozpacz.
Kolektory słoneczne, baterie słoneczne, lustra – tych słów autor używał zamiennie niezależnie czy pisał o podgrzewaniu wody czy o produkcji prądu. Przyznam, że czasami ciężko było dociec, o co mu chodzi.
Jeden z lepszych cytatów
„ ... Kolektory o powierzchni 3m2 można umieścić na dachu, w ogrodzie albo na balkonie. W ich wnętrzu znajduje się płyn na bazie glikolu, który przepływając przez lustra nagrzewa się do temperatury nawet 100C. Następnie spływa do grzałki….” – i wszystko jasne 0 wiedzy 0 pojęcia o temacie ale autor pisze dalej i oczywiście musi być trochę propagandy
„… podczas zimowych pochmurnych dni uzyskuje temperaturę (w bojlerze tak autor określał zasobnik solarny) 30C „ - ciekawe czy w nocy też cos grzeje ??
„ kto chce za pomocą kolektorów słonecznych nie tylko ogrzać wodę czy kaloryfery, lecz także zasilić pralkę lub lodówkę, musi być przygotowany na wydanie 40tyś zł. Taki system może wyprodukować w ciągu godziny 1 kW energii! – dosłownie ręce opadają nie dość że nieźle trzeba nagimnastykować umysł aby dociec o co autorowi chodzi to jeszcze pełno nieścisłości i błędów kW czy kWh MW czy MWh to dla autora jedno.
Nie każdy musi się znać na wszystkim, ale przeraża mnie, jeżeli takie artykuły publikuje ktoś w poczytnej prasie. Zamiast informacji robi totalną dez informację. Mam tylko nadzieję, że panowie redaktorzy Maciej Czerniejewski i Łukasz Bąk autorzy tego tekstu we wprost lepiej znają się na innych sprawach, o których piszą.
Panowie, jeżeli się na czymś nie znacie to po prostu o tym nie piszcie tak będzie lepiej dla Was i dla czytelników.
podobny problem "fachowości" autorów poruszał Pan Romuald na swoim blogu
Dziwi mnie Pańskie "przerażenie". Przecież takie "kompetentne" podawanie "informacji" jest w całkowitej zgodzie z tzw. duchem czasu dzisiejszej naszej zakłamanej cywilizacji i.... powinno to być oczywiste dla ludzi którym zdarza się czasami myśleć samodzielnie. Nawet prace naukowe i to w naukach ścisłych nie są wolne od manipulacji, dezinformacji a nawet zwykłych kłamst, tylko w inteligentny sposób przedstawionych. Trudno się z tym pogodzić takim ludziom jak ja - ciekawskim, dociekliwym, drobiazgowym.
OdpowiedzUsuńNa szczęście w dobie Internetu każdy z nas może współtworzyć media przez co brak kompetencji poszczególnych redaktorów szybko wychodzi na jaw na forach czy blogach.
OdpowiedzUsuńW obecnej rzeczywistości każdy samodzielnie myślący ma znacznie większe możliwości dociekania faktycznej prawdy i nie jest skazany jedynie na dezinformacje.
Bogdanie.. tylko oni za swoją prace mają płacone.. my nie.. robimy to tylko... właśnie. dlaczego wprowadzamy nasze przemyślenia za friko to internetu? może właśnie że podświadomie nie godzimy się na ogłupianie i chcemy dać temu opór. czynny opór.
OdpowiedzUsuńPełna racja Adamie
OdpowiedzUsuńMyślę że coraz więcej osób ma wątpliwości co do kompetencji merytorycznych tradycyjnych mediów i też dlatego Internet zdobywa coraz większą popularność.
Sam widzą to po sobie coraz więcej informacji zdobywam z sieci a nie gazet czy telewizji. Niektóre blogi tematyczne biją na głowę fachowością branżową prasę - i są za darmo
Powinno to wywrzeć pozytywny wpływ ogólnie na media które będą musiały podnosić standardy aby utrzymać czytelników no chyba że większość lubi być ogłupiana