Szukaj na tym blogu

piątek, 12 marca 2010

Co z tym peak oil ?

Za sprawą czytelnika bloga trafiło do mnie ciekawe opracowanie na temat problemu szczytu wydobycia ropy naftowej potocznie zwanym z ang. peak oil

link
http://pubs.acs.org/stoken/presspac/presspac/full/10.1021/ef901240p?cookieSet=1#eq1

Najbardziej ciekawym a zarazem szokującym aspektem tego raportu jest fakt, że odnosi się on do okresu z niedalekiej przyszłości. Wg autorów raportu światowy szczyt produkcji ropy zostanie osiągnięty już w 2014r na poziomie 79 MMSTB/D (MMSTB - Million Stock Tank Barrels) a do 2050r spadnie do 30 MMSTB/D!

Spadek wydobycia najpóźniej ma dotknąć kraje OPEC przypadając na rok 2026 przy poziomie 53 MMSTB/D czyli także nie w tak dalekiej przyszłości. Dla nas najbardziej istotna powinna być informacja o szczycie wydobycia ropy w Rosji który już nastąpił w roku 2009. Problemy z surowcem u kluczowego dostawcy dla europy może spowodować spore problemy zwłaszcza w tak słabo zdywersyfikowanym kraju jak polska.

Osobiście nie jestem zwolennikiem alarmistycznych teorii spiskowych jednak w przypadku peak oil pojawia się coraz więcej przesłanek aby ten problem zacząć traktować poważnie na najwyższych szczeblach rządowych.

Wnioski jakie należy wyciągnąć z tego raportu nie powinny mówić że za kilka lat na świecie zabraknie ropy lecz że jej podaż po raz pierwszy będzie mniejsza od popytu a dysproporcja ta będzie się z roku na rok powiększać. Nie trzeba być geniuszem ekonomi aby wiedzieć że w takiej sytuacji cena ropy będzie wysoka prawdopodobnie znacznie wyższa niż rekordowe 140$/ baryłkę w 2008r. Zastanawiająca powinna być że już obecna cena ropy oscylująca ok 80$/ baryłka w dobie kryzysu. Co będzie jak się kryzys skończy a chiny i indie wrócą do swojego normalnego popytu na ten surowiec?

Długo okresowo droga ropa przyniesie szereg korzyści, wiele technologii stanie się rentownych bez dopłat jak choćby samochody elektryczne jednak z uwagi na obecne zaniedbania w promocji alternatywnych źródeł zasilania początkowo problemy z dostawami ropy mogą być dla społeczeństwa szokiem. Uzależnienie Polski od paliw ropopochodnych jest zatrważające Benzyna, ON i LPG (też bazujący ropie) mają praktycznie 100% rynku paliw do napędu pojazdów. Osobiście najbardziej dziwi mnie brak wsparcia dla CNG który od dawna jest dobrą alternatywą dla paliw ropopochodnych, jest także konkurencyjny cenowo a jedyny problem jego rozwoju to brak infrastruktury tankownia. Naturalną alternatywą dla ropy powinny być także elektryczne pojazdy które mimo wysokiej obecnej ceny z uwagi na niskie koszty użytkownika także znalazłyby wielu nabywców pod warunkiem stworzenia infrastruktury do ładowania. Są także ciekawe koncepcje pojazdów na sprężone powietrze choć jeszcze nie dostępne w seryjnej produkcji. Tak naprawdę ropa naftowa w przypadku produkcji paliw płynnych do napędu pojazdów ma już wiele alternatyw które należy koniecznie szybko wdrażać aby za kilka kilkanaście lat polska gospodarka i społeczeństwo nie nie zostało sparaliżowane wysokimi cenami ropy.


W mojej ocenie przyszłość motoryzacji w niedalekiej przyszłości to CNG + EV.

18 komentarzy:

  1. Jeszcze 2 lata temu większość ekspertów nie wykluczała, że peak oil może nastąpić w 2010-2012 r. Później przyszedł kryzys i zużycie energii mocno spadło. Dziś padają daty w przedziale 2014-2015. Tak czy inaczej co się odwlecze to nie uciecze niestety. Pojawiają się co jakiś czas wiadomości o wydajniejszych technologiach wtrysku paliwa itd ale jak piszesz bez CNG i EV nie rozwiążemy tego problemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedyna rzecz co do której mam pewne wątpliwości to graf, który pokazuje bardzo drastyczny spadek produkcji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako mój następny samochód najprawdopodobniej kupię samochód do przeróbki na elektryczny. Jest w Polsce człowiek się tym zajmujący. Podobnie około kilkanaście tysięcy to kosztuje.
    Jako, że narzeczona ma całkiem dobrego benzyniaka będziemy mieli też możliwość robienia sobie dalszych podróży. Moim zdaniem w ten sposób wilk syty i owca cała :)

    Nie da się ukryć jednak, że to rozwiązanie dla osób, które jednak najbiedniejsze nie są.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam wszystkich pesymistów.Nie ma co narzekać na upadek paliw węglowodorowych jako nośnika energii.Powinniśmy się wręcz cieszyć .Ile można katować środowisko i ludzkie zdrowie wyziewami szkodliwych spalin.Jak długo i po co korzystać z muzealnych rozwiązań silnika spalinowego pieców Co .Max-yma " Poznanie jest warunkiem istnienia" akurat na tym blogu daje szanse owocnej dyskusji , można by było opuścić rzeczy przyziemne i z wiernością dziecka po fantazjować.O nano antenach ,Orbo, BlackLight Power ,elektrycznych wozidełkach , anty grawitacyjnych środkach lokomocji .Rola naukowców jest odkrywanie świata przyrody.Poznanie generuje w czasie podjecie decyzji to tak jak w micie o Prometeuszu .Dlaczego "ogień ma być przywilejem bogów" .Żyjemy w oceanie energii .Trzeba ja tylko umieć przemienić w formę przydatną dla nas.
    Zapraszam do fantazjowania na http://peswiki.com/index.php/Main_Page .

    OdpowiedzUsuń
  5. Dane technicze Opel Ampera
    Typ 5-drzwiowy, limuzyna
    Dł./Szer./Wys. 4404/1798/1430 mm
    Odl. kół 2685 mm
    Miejsc 4
    Napęd Silnik elektryczny
    Moc 111 kW/150 KM
    Typ baterii litowo-jonowa
    Pojemność baterii 16 kWh
    Moment obrotowy 370 Nm
    max. zasięg 60 km elektrycznie/500 km w sumie
    Vmax 161 km/h
    w porównaniu do zwykłego auta 1 przejechany kilometr ma kosztować jedynie jedna piątą, przy obecnych cenach benzyny.
    Co z tego wynika : a no by rozruszać motoryzacje ceny paliw pójdą w górę wymuszając kupno takich wozidełek.
    Przyszłość kroi się na zielono w postaci podatków ekologicznych i samej ekonomi gdzie na 1.6l bioetanolu można przebyć ten sam dystans 100 km.A tym samym przemysł motoryzacyjny dostanie kopa.
    Nie zapomnij sprzedać swoje nowe BMW złom na złom spalający 7 l lub więcej na setkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Upraszczając:

    Opel Ampera będzie prawdopodobnie kosztował 37 000 EUR, a więc po doliczeniu 'polskich dodatków' cena grubo przekroczy 150 000 PLN.

    Nie znam się na autach, ale myślę, że za 60 000 PLN można kupić nowy samochód o wystaczających parametrach do jazdy takiej jak Opel Ampera. Jeśli ktoś uważa inaczej, to niech odpowiednio przekalkuluje poniższe obliczenia.

    Zatem, za przyjemność jeżdzenia za prądzie dokładamy do ceny auta 90 000 PLN. Załóżmy dla uproszczenia, że prąd nas nic nie kosztuje, a auto kupujemy na 5 lat (tyle trwa amortyzacja, a gros aut kupuje się na firmy). Elektryk nam się opłaci, przez każdy z kolejnych 60 miesięcy wydamy na paliwo więcej niż 1500 PLN.
    Jeśli zamierzamy używać auta przez 10 lat, to opłacalne staje się używanie elektryka gdy tankujemy co miesiąc za ponad 750 PLN.

    Jeśli tankuję za 150 PLN miesięcznie, to mi taki elektryk zwróciłby się za 50 lat - i to przy założeniu, że prąd jest za darmo.

    Oczywiście ceny paliw będą rosły, ale naiwnością jest twierdzenie, że prąd też nie będzie drożeć, a w dodatku wraz z popularyzacją prądu jako paliwa, urzędnicy postarają się, by do tego prądu doliczyć te podatki/opłaty które teraz mamy w benzynie.

    Przy takich cenach samochodów elektrycznych, jedynie DRAKOŃSKIE dopłaty dałyby opłacalność zakupu.

    Biorąc pod uwagę, że już obecnie jedynie niewielki ułamek polaków stać na zakup nowego samochodu, to wprowadzenie dopłat do elektryków oznaczałoby, że sprzątaczki i kioskarze, których nie stać na zakup nawet używanego samochodu spalinowego, dopłacaliby do nowych 'elektryków' kupowanych przez wąskie elity.

    OdpowiedzUsuń
  7. @ jako
    Należało by się zastanowić dlaczego ampera kosztuje aż tak dużo ?

    Obecne ceny samochodów elektrycznych nie są wynikiem kosztów produkcji i częsci lecz jest to cena nowiki technicznej, małej skali produkcji, wysokich kosztów projektowych.

    Główna przyczyną wysokich kosztów EV podaje się akumulatory li-lon ale nawet zakładając że 1kWh aku kosztuje 500euro (nie sądzę aby koncerny płaciły więcej )to zestaw 20kWh to koszt 10 000 Euro a ampera kosztuje 20 000 euro więcej niż np astra ? choć nie ma silnika spalinowego lecz znacznie tańszy silnik elektryczny, niema skrzyni biegów. Ralnie licząc koszty samochód elektryczny powinien być w cenie obecnie sprzedawanych hybryd a obecne kosmiczne ceny są wynikiem dużego popytu i małej produkcji. Jak za 2-3 lata samochody elektryczne będą oferowały wszystkie większe koncerny ich ceny będą porównywalne z nowoczesnymi wersjami z silnikami diesla.

    OdpowiedzUsuń
  8. @ Bogdan

    Żeby nie było wątpliwości: nie jestem przeciwnikiem samochodów elektrycznych.

    Jestem przeciwnikiem ich dotowania w jakikolwiek sposób, a czuję przez skórę, że w wielu krajach tak będzie. I właśnie do bogatych krajów gdzie będą dopłaty, będą najpewniej skierowane pierwsze partie samochodów elektrycznych.

    Pamietajmy, że przez chore dotacje, już teraz opłaca się palić zbożem w elektrowniach. Jeszcze parę dopłat dla piekarzy i będziemy prąd wytwarzać ze świeżego pieczywa.

    Jestem zwolennikiem mówienia wprost: samochód elektryczny ma większe ograniczenia niż spalinowy i dlatego nie może kosztować więcej. Do czasu gdy ceny się zrównają, to tylko ciekawostki, a nie realna alternatywa.

    Realną alternatywą dostępną obecnie, jest zakup chińskiego skutera/rowera elektrycznego/quada w celu dojeżdzania do pracy, albo przerobienie samochodu z zepsutym silnikiem spalinowym na elektryczny (ale raczej z akumulatorami Pb ze względu na koszty) jak to wspominał Wojtek.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też nie jestem zwolennikiem dotowania EV co najwyżej popierałbym wsparcie dla tworzenia infrastruktury do ładownia EV czy stacji CNG

    OdpowiedzUsuń
  10. @Wojciech Majda

    Przerabianie samochodów spalinowych na EV może okazać się wkrótce dobrym pomysłem zwłaszcza że w miarę nowy samochód z uszkodzonym silnikiem można bardzo tanio kupić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Punkty przerabiające auta na elektryczne, oraz ich dostawcy części (akumulatorów, silników, elektroniki), będą żywotnie zainteresowane tworzeniem punktów ładowania EV.

    Jeśli tylko nie zostaną wprowadzone jakieś chore przepisy/wymogi, i będą chętni na ładowanie EV, to w dużych miastach punkty powstaną niemal z dnia na dzień. Bo do tego wystarczy tylko miejsce parkingowe i wydajna linia zasilająca - koszty utworzenia są minimalne (porównując ze stacją benzynową, LPG czy CNG). Brak barier biurokratycznych w tworzeniu punktów ładowania EV uważam za wystarczające wsparcie ze strony państwa.

    Swoją drogą: gdy już EV naprawdę trafią pod strzechy, to prawie wszystkie będą ładowane metodą 'garażową', bo tak najtaniej. Tak byłoby też najlepiej dla naszej sieci energetycznej, bo w garażu 'zatankujemy' nocną energię 'zbywającą/pozaszczytową', a ładowanie 'w punkcie', często odbywa się szybko, w godzinach szczytu, co pogłębi deficyt energii.

    Przychodzi mi do głowy jeszcze jedna rzecz, która będzie hamować rozwój EV.
    EV ze względu na swoje ograniczenia zasięgu nie nadają się 'na długie trasy' ale dobrze sprawdzają się jako samochody miejskie. Z drugiej strony EV jest ekonomicznie opłacalne dopiero gdy przejedziemy koszmarnie dużo km (bo wysokie koszty zakupu i niskie eksploatacji). A tych km nie przejedziemy samochodem miejskim.

    Podsumowując:
    - nie mamy EV nadających się na długie trasy
    - potrzebujemy ekologicznych i ekonomicznie opłacalnych samochodów miejskich - EV są na razie nieopłacalne ze względu na kosmiczne ceny zakupu
    - ideałem byłby mały lekki pojazd o zasięgu do 50km (tyle przejeżdża dziennie przeciętny polski samochód osobowy), prędkości maksymalnej 90km/h (lub nawet mniejszej), kosztujący 15-25 tys PLN
    - taki idealny pojazd byłby niezbyt podobny do obecnego samochodu (mniej uniwersalny i komfortowy), i nie nadawałby się jako 'jedyny samochód rodziny', co oznaczałoby, że zmienić się muszą nasze przyzwyczajenia, a o to najtrudniej

    OdpowiedzUsuń
  12. A tak z mojej strony ja uważam że do popularyzacji wystarczy wprowadzić EV sprzedawane bez baterii - za baterie płacił byś opłatę za przejechane kilometry, i ewentualnie małą opłatę stałą w wypadku zbyt małego użytkowania(żywotność baterii też zależy od czasu ich przechowywania). Na pewno wiele osób by się skusiło na 2 autko na dojazd do pracy z powodów ekonomicznych(taki EV bez baterii powinien być o wiele tańszy od zwykłego spaliniaka ciężko mi jest określić o ile) . Może bogdanie napisał byś jakiegoś posta z wyliczeniami w jakim układzie było by to najtańsze i najwygodniejsze. Wejście pod uwagę że takie akumulatory po wykorzystaniu w EV będą używane przez właściciela (firmę wynajmującą) jako magazyn energii na wolnym rynku energetycznym. Może taki układ był by najbardziej opłacalny bez wielkich inwestycji ze strony kowalskiego.

    Piotr

    P.S. Jak byś pozwolił sam bym napisał taki post gościnnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wygląda na to, że zamieszczony przez autora wykres światowej produkcji ropy dotyczy jedynie ropy z tzw. złóż konwencjonalnych i zapewne jedynie złóż opisanych jako "proven reserves". Na tej podstawie nie można robić fachowych prognoz, no chyba że ma się na celu wywoływanie strachu i... naganianie :)

    Wg mnie przyszłość motoryzacji to nadal petropochodne plus wzrost znaczenia napędów elektrycznych. CNG raczej nie zwiększy udziału w rynku, gaz ziemny zastępować będzie węgiel w energetyce (chyba, że politycy będą mieszać i dotować).

    chemmobile

    OdpowiedzUsuń
  14. @ Piotr
    Jak masz ciekawy post to z chęcią go opublikuje na solarisie

    OdpowiedzUsuń
  15. Widzę że już napisałeś ale chętnie coś napisze:)

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  16. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawsze są mile wdziane pod warunkiem że są w jakiś sposób związane z tematem i nie są reklamą urządzenia lub usługi.

Jeżeli chcesz zamieścić link "klikalny" użyj kodu HTML

<a href="długi_link"> jakaś_nazwa</a>
(z zachowaniem cudzysłowu)


Jeżeli nie posiadasz konta na Blogerze i zamieszczasz anonimowy komentarz podpisz się